84. minuta październikowego spotkania Wisła Płock – Górnik Łęczna. Na tablicy wyników bezbramkowy remis. Nafciarze wyszaleli się w pierwszej połowie, a mecz powoli zmierzał ku końcowi. Ostatni kwadrans należał jednak do gości, przez co w końcowych minutach nastroje kibiców zmieniały się diametralnie. Zresztą nie pierwszy raz w sezonie.
W 85. minucie na 1-0 trafił Grzegorz Piesio, w 88. wyrównał Jose Kante, a w 94. piłkę do własnej bramki – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Szymona Drewniaka – wbił Seweryn Kiełpin. Płocczanie, choć do przerwy powinni na spokojnie wygrywać kilkoma bramkami zeszli z boiska z niczym. Był to chyba jedyny z pojedynków, po którym z pełnym przekonaniem można było stwierdzić, że zabrakło szczęścia. I oczywiście skuteczności. Nie wspominam o tym bez powodu.
Jednocześnie nie było to jedyne starcie z udziałem beniaminka z Płocka, które rozstrzygnęło się w końcowych minutach. Nie szukając daleko. W 26. kolejce Lotto Ekstraklasy Nafciarze do 83. minuty wygrywali z Wisłą Kraków 2-1, by przegrać 2-3. Nie mam oczywiście zamiaru gdybać, co by było gdyby udało się utrzymać, choć jeden korzystny rezultat, który został stracony w ostatnim kwadransie. Wiadomo, że płocczanie już teraz byliby w grupie mistrzowskiej.
BRAMKI ZDOBYTE
Od 75. minuty w górę drużyna Marcina Kaczmarka zdobyła dotychczas dwanaście ze swoich trzydziestu ośmiu bramek, co jest najwyższym wynikiem ze wszystkich kwadransów. Drugi w kolejności jest okres między 15 a 30 minutą (osiem bramek), a najsłabszy ten tuż po wznowieniu gry po przerwie (dwie bramki). Reszta jest pomiędzy.
Statystycznie blisko 32 procent bramek Wisła Płock uzbierała w ostatnim kwadransie. Najczęściej piłkarze z Płocka dokonywali tego w minucie 78. Wtedy już cztery razy bramkarze rywali wyjmowali piłkę z siatki po uderzeniach: Jose Kante, Kamila Sylwestrzaka, Piotra Wlazło i Mateusza Piątkowskiego.
Gole w omawianym okresie strzelało sześciu zawodników, w tym czterech, którzy do zespołu dołączyli latem: Dominik Furman (1), Kante (5), Sylwestrzak (2), Giorgi Merebaszwili (2) i Piątkowski (1), który przyszedł zimą. Szóstym jest Wlazło (1). Jak widzicie najwięcej w tym czasie golkiperów rywali zaskakiwał Kante.
Z tych dwunastu trafień trzy były nieistotne, czyli takie, które w żaden sposób nie wpłynęły na wynik rywalizacji. Zwycięskich okazało się pięć: z Lechią Gdańsk na inaugurację, Pogonią Szczecin na 1-0, Ruchem Chorzów, Jagiellonią w Białymstoku i Zagłębiem Lubin. Uratować remis udało się dwukrotnie: z Legią w Warszawie i Śląskiem Wrocław, a raz z Górnikiem Łęczna (o czym było wyżej) już nie. Tak samo było z bramkę na 2-1, którą z Ruchem w Chorzowie zdobył Merebaszwili.