Gospodarze zagrają bez Kima Anderssona, a goście nie będą mogli skorzystać z Milana Pusicy. Brak którego z nich będzie bardziej widoczny, okaże się po zakończeniu meczu KIF Kolding – Wisła Płock.
Dziesięć dni temu Wisła była o włos od pokonania Duńczyków. Drużyna prowadzona przez trenera Manolo Cadenasa prowadziła niemal przez cały mecz. Niestety, w końcówce górę wzięło doświadczenie przyjezdnych i to oni po końcowym gwizdku mieli więcej powodów do zadowolenia.
Mimo porażki u siebie kwestia wyniku w meczu rewanżowym wciąż pozostaje otwarta. Nie chodzi tutaj wyłącznie o graczy, których nie zobaczymy na parkiecie (bo tak naprawdę – z całym szacunkiem dla grającego w Płocku Serba – Kim Andersson znaczy dla swojego zdecydowanie więcej). Nikomu nie trzeba tłumaczyć, ile dla Wisły znaczy Mariusz Jurkiewicz. Tymczasem w Płocku wyszedł na boisku zaledwie kilka dni po wznowieniu treningów. I było to aż nadto widoczne w kluczowych momentach. Dziesięć dni treningów zresztą zespołu powinno jednak zaowocować większą pewnością „Kaczki”, większą precyzją podań oraz rzutów na bramkę. Niewykluczone, że Mariusz Jurkiewicz okaże się zawodnikiem, który swoją doskonałą grą da sygnał do walki reszcie nafciarzy.
Niemały wpływ na końcowy wynik mogą mieć bramkarze obu zespołów. W Orlen Arenie zmorą dla płocczan okazał się Kasper Hvidt, który bronił z niezwykle wysoką skutecznością. Należy się spodziewać, że przed własną publicznością bramkarz Duńczyków zechce pokazać się z równie dobre strony. Nie można jednak wykluczyć, że zamurowana zostanie również płocka bramka. Bez względu na to, czy między słupkami stanie Marcin Wichary, Rodrigo Corrales czy Adam Morawski.
Mecz KIF Kolding – Wisła Płock rozpocznie się o 17.00 i będzie transmitowany przez Canal + Sport.