Przy każdych wyborach pojawia się temat podziału województwa mazowieckiego. Mieszkańcom miast spoza Warszawy roztacza się wizję raju po odcięciu stolicy. Jaka przyszłość naprawdę ich czeka, gdyby doszło do administracyjnego wyodrębnienia stolicy i powiatów ją okalających?
Liczby mówią same za siebie. Nowe województwo wokół Warszawy powierzchniowo nie straciłoby wiele. Problem w tym, że pozostałoby w nim tylko 30 proc. z obecnych firm, a dochody z podatku CIT spadłyby o około 87 proc.! Kalkulacja jest prosta – nie będzie możliwości rozwoju. Jak za 13 proc. dotychczasowych wpływów z CIT utrzymać region? Odpowiedzi na to pytanie nie usłyszymy od pomysłodawców podziału województwa.
– PiS gra tym przed każdymi wyborami. Obiecują utworzenie nowych województw, bazują na resentymentach i obiecują górę pieniędzy nie wiadomo skąd. Temat wraca przy każdych wyborach i nawet ci, którzy go regularnie poruszają, przyznali wcześniej rację, że rozwiązaniem jest podział statystyczny, który już nastąpił, a który niczego administracyjnie nie zmienia i nie generuje żadnych kosztów. Politycy PiS dalej mówią jednak o konieczności podziału administracyjnego. O co w tym wszystkim chodzi, skoro PiS nie przedstawia ani argumentów, ani analiz? Na pewno nie o dobro regionu – zauważa marszałek Adam Struzik.
Tak naprawdę nie pojawia się nawet informacja, jaki kształt terytorialny miałyby nowe województwa. Przede wszystkim jednak pomysłodawcy takiej reformy nie podają żadnych danych pokazujących efekty takich zmian.
Pierwszym pretekstem podziału administracyjnego miała być troska o zachowanie po 2020 r. środków unijnych. Ten argument stracił już rację bytu. Od stycznia 2018 r. obowiązuje nowy podział statystyczny. Na potrzeby unijnych wyliczeń nasze województwo traktowane jest jako dwa NUTS-2: Warszawski stołeczny i Mazowiecki regionalny. Trwają prace nad nowym budżetem unijnym. Władze Mazowsza zabiegają, aby obowiązujący podział statystyczny był brany pod uwagę przy podziale środków. Wielokrotnie apelowano do strony rządowej i wszystkich mazowieckich europosłów o wsparcie w tych staraniach.
Lider biedy zamiast lidera rozwoju
Urząd marszałkowski przygotował orientacyjne szacunki dotyczące wyłączenia Warszawy z Mazowsza. Nie jest niczym zaskakującym, że to stolica kraju generuje wysokie dochody. To tu znajduje się większość firm – krajowych i zagranicznych. Nie można mówić o tym, że Warszawa i najbliższe jej okolice zawyżają statystyki, bo przede wszystkim wytwarzają dochody, dzięki którym możliwe jest utrzymanie wielu szpitali, instytucji kultury, dróg, połączeń kolejowych oraz innych ważnych dziedzin życia na Mazowszu. Wyłączenie administracyjne tego terenu sprawi, że nowe województwo mazowieckie będzie miało podobną powierzchnię (86 proc. dotychczasowej). Diametralnie spadną jednak dochody. Najważniejszy dochód województwa czyli CIT wyniesie zaledwie 13 proc. obecnych wpływów z tego tytułu.
Budżet nowego województwa mazowieckiego byłby zatem tak niski, że nie miałoby ono środków na swoje podstawowe zadania, a także na wkład własny do wielu projektów unijnych, które powinno zrealizować, by poprawić jakość życia mieszkańców Mazowsza. – Co taka zmiana oznaczałaby dla Warszawy? Jeszcze większe „janosikowe” – tłumaczy marszałek. – Nie ma mowy o zrównoważonym rozwoju, gdy chce się utworzyć bardzo bogate województwo stołeczne, które za chwilę płaciłoby potrójne „janosikowe”, i drugie województwo wokół stolicy, które pozbawione byłoby dochodów. Wmawianie ludziom, że od tego przybędzie pieniędzy to populizm. Administracyjny podział to generowanie nowych kosztów, a przede wszystkim problemów rozwojowych.
Za tak drastycznym spadkiem dochodów nie idzie jednak analogiczna redukcja zadań i obowiązków. Mazowsze miałoby do utrzymania 76 proc. kilometrów obecnie nadzorowanych dróg, blisko 50 proc. szpitali i instytucji kultury. W sumie ze 117 wojewódzkich samorządowych jednostek organizacyjnych i spółek (szpitale, spółki, instytucje kultury) 45 związanych jest bezpośrednio ze stolicą, 58 z resztą województwa, a 14 ma charakter ogólnowojewódzki, co oznacza, że przy hipotetycznym podziale województwa instytucje te będą musiały zostać podwojone.
Kurs bez lokomotywy rozwoju
– Warszawa stymuluje rozwój regionu, a z efektów tych korzysta całe województwo. Jaka jest alternatywa zdaniem PiS? Odgrodzenie administracyjnym murem Warszawy i pozostawienie mniej zamożnego Mazowsza z 13 proc. dotychczasowych dochodów? – pyta marszałek.
Pomysłodawcy podziału często przekonują, że Warszawa ma marginalny wpływ na rozwój pozostałych części Mazowsza. Jednak w przeprowadzonych przez Instytut Rozwoju analizach (pod kierownictwem prof. Jacka Szlachty) widać wyraźnie, że to błędna teza: dane dla lat 2004-2015 pokazują, że realny przyrost PKB na mieszkańca był na Mazowszu większy niż przeciętnie w kraju. Podregion mazowiecki regionalny poprawił swoją pozycję względem średniej UE 28 z około 40 proc. do około 60 proc. PKB na mieszkańca według parytetu siły nabywczej. W tym samym czasie pięć województw Polski wschodniej zarejestrowało wzrost z ok. 40 proc. średniej UE28 do około 50 proc. średniej UE28.
Warszawa ma jednak duże znaczenie w rozwoju regionu. W opracowaniach prowadzonych przez Dorotę Ciołek i Tomasza Brodzickiego z Instytutu Rozwoju autorzy zaznaczają, że: – Nowy NUTS-2 mazowiecki stołeczny jest kluczowym biegunem rozwoju Mazowsza i Polski. Beneficjentem impulsów rozwojowych będzie najprawdopodobniej w dużym stopniu region zewnętrzny.
Źródło: UMWM.