3 października mija dwanaście miesięcy od Czarnego Protestu. Równo rok temu, kobiety z całej Polski od wielkich metropolii po małe miasta i miasteczka zjednoczyły się, aby upomnieć się o swoje prawa. Bez szyldów, odznak i partyjnych barw stanęły razem w proteście przeciwko działaniom Prawa i Sprawiedliwości.
Pomimo szykan i obraźliwych komentarzy ze strony władz, rządowych mediów, prawicowych organizacji i znacznej części Kościoła nie cofnęły się. Ponad ćwierć miliona czarnych parasolek przeraziło prezesa Polski i po raz pierwszy zatrzymało przetaczający się po kraju walec „dobrej zmiany”. Próba zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej powędrowała do kosza, a Ogólnopolski Strajk Kobiet zapisał się wielkimi literami w historii oporu obywatelskiego.
Październikowe zwycięstwo, choć ogromne, nie zakończyło jednak wojny. Tak jak nie zakończyły go czarne obchody tegorocznego Dnia Kobiet. PiS wciąż próbuje ograniczyć prawa kobiet i wolności obywatelskie. W lipcu cały kraj stanął w obronie sądów, od września szkoły borykają się z chaosem tzw. „reformy edukacji”, wprowadzona kilka dni temu „sieć szpitali” wprowadziła co najwyżej bałagan, Rzecznik Praw Obywatelskich urasta do rangi „wroga publicznego nr 1”, a w kolejce do „naprawy” czekają już organizacje pozarządowe i niepubliczne media. Rząd chce zablokować samorządowe inicjatywy wprowadzające finansowanie programów in vitro, a i temat zakazu aborcji nie został bynajmniej zarzucony.
W tej sytuacji znów dziś stajemy z czarnymi parasolkami. Nie spoczywamy na laurach tylko przypominamy rządzącym, że wciąż tu jesteśmy i czuwamy. Nie damy dobrej zmianie o nas zapomnieć. Prezes znów zobaczy z okna morze parasolek.
Jeżeli popierasz naszą sprawę bądź jutro o 17.00 na parkingu między Politechniką a Stanisławówką przy ulicy Jachowicza – weź udział w naszym marszu i podpisz projekt ustawy Ratujmy Kobiety 2017!
Litosława Koper, jedna z organizatorek płockiego protestu.