– Cały zespół stanął na wysokości zadania, pokonując ekipę, która w sześciu ostatnich kolejkach zdobyła najwięcej punktów i była wyraźnie na fali wznoszącej, zbliżając się do czołówki – mówił trener Marcin Kaczmarek po wygranym meczu z GKS-em Katowice. – Gratuluję mojej drużynie konsekwencji w grze, która miała dla losów meczu równie duże znaczenie jak nasze uporczywe dążenie do zwycięstwa i wielka wola walki.
Szkoleniowiec płockiego zespołu nie mógł skorzystać z usług powołanych do reprezentacji młodzieżowej Arkadiusza Recy i Patryka Stępińskiego. W podstawowym składzie zabrakło również narzekającego na drobny uraz Dymitara Ilieva.
Wisła nie zamierzała jednak zmieniać swego stylu gry, od pierwszych minut narzucając rywalom swój styl gry. Na prawej stronie bardzo aktywny był Damian Piotrowski, który pojawił się w wyjściowym składzie i robił wszystko, aby udowodnić, że należy mu się coś więcej niż rola rezerwowego. Po kilku dośrodkowaniach pomocnika pozyskanego z Chrobrego Głogów na polu karnym gości dochodziło do sporego zamieszania, z którego jednak niewiele wynikało.
Damian Piotrowski w końcu jednak dopiął swego, chociaż tym razem akcję rozpoczęli Mikołaj Lebedyński i Cezary Stefańczyk. Dośrodkowanie tego drugiego przyblokował jeden z graczy GKS-u, ale Piotrowski błyskawicznie ruszył do piłki, decydując się na strzał zza pola karnego. Dopisało mu przy tym trochę szczęścia, bo piłka otarła się o jednego z przyjezdnych, co zmyliło Rafała Dobrolińskiego, uniemożliwiając mu skuteczną interwencję.
Dobre nastroje prowadzących wiślaków chwilę później popsuła kontuzja Maksymiliana Rogalskiego. Uraz okazał się na tyle poważny, że kapitan musiał opuścić boisko, chociaż do końca pierwszej połowy pozostawało już tylko kilka minut.
Po przerwie w zespole gości zobaczyliśmy dwóch nowych zawodników. Jednym z nich był doskonale w Płocku znany Filip Burkhardt. Podwójna zmiana nie na wiele zdała się Gieksie, która wciąż nie była w stanie poradzić sobie z presją ze strony Wisły. Losy meczu rozstrzygnęły się, gdy Damian Piotrowski zdecydował się na kolejny strzał z dystansu, po którym bramkarz rywali ponownie musiał wyciągać piłkę z siatki.
Katowiczanie starali się zdobyć kontaktowego gola, ale płocka defensywa spisywała się bez zarzutu. Nawet, gdy zabrakło w niej Przemysława Szymińskiego, który zobaczył dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Końcówkę meczu z perspektywy trybun oglądał trener Marcin Kaczmarek, wyproszony z ławki przez sędziego Pawła Pskita. Wisła w pełni zasłużenie wygrała 2:0, dzięki czemu została mistrzem rundy jesiennej.
Wisła Płock – GKS Katowice 2:0 (1:0
Bramki: Piotrowski 2 (36. i 53.)
Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Sielewski, Mroziński – Rogalski (41. Łuczak), Wlazło, Piotrowski (70. Bąk), Lebedyński (79. Iliev), Kun – Łysiak
GKS: Dobroliński – Czerwiński, Kamiński, Práznovský, Pietrzak (46. Bębenek) – Frańczak, Pielorz, Leimonas (46. Burkhardt), Iwan (60. Trochim), Szołtys – Goncerz
Żółte kartki: Szymiński (Wisła) oraz Goncerz, Kamiński i Burkhardt (GKS)
Czerwona kartka: Szymiński (za dwie żółte)
Sędziował: Paweł Pskit
Widzów: 1,5 tysiąca