Chociaż przed festiwalowiczami i organizatorami jeszcze dwa festiwalowe dni, to już dziś można mówić o sukcesie. Tłumy podczas piątkowych koncertów na płockiej plaży są na to niepodważalnym dowodem. I chociaż to dopiero czwarta edycja festiwalu to impreza ewoluuje z ogromną siłą i mocą. Sprowadza do Płocka tysiące młodych ludzi i coraz większe gwiazdy z hip-hopowej półki.
Na płockich parkingach w pobliżu plaży samochody miały rejestracje z najdalszych zakątków Polski. Od czwartku na polu namiotowym z godziny na godzinę robiło się coraz ciaśniej i gwarniej. Polish Hip-Hop TV Festiwal rozpoczął się oficjalnie w piątek, 5 sierpnia, koncertami na plaży. Jednak w całym mieście dało się odczuć atmosferę odbywającej się na plaży imprezy. W samochodach, w sklepach czy nadwiślańskich lokalach królował hip-hop. Dosłownie wszędzie dało się odczuć, że w Płocku trwa festiwal związany z tą muzyką.
Głównymi odbiorcami hip-hopu, którzy przyjechali do naszego miasta, są ludzie młodzi. Zdarzały się też osoby starsze ale było ich jak na lekarstwo. Zatem widać było gołym okiem, że głównymi fanami tego rodzaju muzycznego są osoby bardzo młode. Na czym polega fenomen tego gatunku muzyki, że z roku na rok coraz więcej ludzi przyjeżdża do naszego miasta? – To muzyka prosta, która nie wymaga od słuchacza specjalnej znajomości rytmów. Siła jest w słowach, które przemawiają do każdego. Ma się wrażenie jakby artyści śpiewali o życiu każdego z nas – tłumaczył nam Krzysztof Misiak, znany płocki muzyk.
I to właśnie te płynące ze sceny słowa prawdy o życiu, przyciągnęły przed scenę główną tłumy, kiedy wszedł na nią Pezet, a właściwie Jan Paweł Kapliński, polski raper. – Nie było mnie z wami trzy lata, pamiętacie mnie jeszcze? – zadał pytanie artysta ze sceny. Reakcja publiczności była natychmiastowa. Z plaży rozległo się jedno, gromkie – tak! Dalej już było tylko lepiej. Koncert Pezeta, który na scenie występował jeszcze z dwoma raperami, był pełen życiowej prawdy i energii. Chyba nikt nie miał wątpliwości, że samo zaproszenie Pezeta do Płocka, to był strzał w dziesiątkę. Koncert zgromadził przed sceną tysiące ludzi. W zasadzie był to kluczowy moment podczas pierwszego dnia festiwalu.
Występujący po nim KęKę też pokazał, że siła słowa może zgromadzić przed sceną tłumy. Trochę mniej podobała się młodzieży grupa z Niemiec – Snowgoons. – Nie podoba nam się to. Ani muzyki, ani słów. Nic z tego nie rozumiem i jakoś tak piszczą na tej scenie – tłumaczył na Adrian, który z kolegami opuszczał plażę. – Idziemy pod małą scenę – wtórował mu kolega. Wiele osób przyszło też specjalnie na koncert Taco Hemingwaya. A na występ O.S.T.R – a, z miasta znowu szły tłumy. – Jest niesamowity, prawdziwy. Kupiłyśmy bilet na festiwal ze względu na niego – mówiła nam Asia, młoda płocczanka. Jedno jest pewne – na płockiej plaży zagościła młodość, śmiech, radość, doskonała zabawa i świetni wykonawcy.
Podczas pierwszego dnia festiwalu na obydwu scenach zagrało w sumie osiemnastu wykonawców. Odbył się także półfinał V Płockiej Bitwy Freestylowej. Sobota zapowiada się równie atrakcyjnie. Drugiego dnia festiwalu przed płocką publicznością wystąpią między innymi: Dwa Sławy, Onyx czy Tede & DJ Buhh. Dziś też poznamy zwycięzcę walki na słowa.
Fot. Mateusz Lenkiewicz/Lena Rowicka