Handballowi Mikołaje z Płocka rodem

Kibicom piłki ręcznej (podobnie jak nożnej i koszykowej) trudno wyobrazić sobie prezent lepszy, niż pokonanie Dumy Katalonii. O taki właśnie mikołajkowy „podarek” postarali się 6 grudnia 2014 roku podopieczni trenera Manolo Cadenasa.

Ta data w historii Sekcji Piłki Ręcznej zapisze się złotymi zgłoskami. Po końcowej syrenie 5,5-tysięczna publiczność zgotowała nafciarzom wielominutową owację na stojąco, dziękując za pokonanie jednego z najlepszych zespołów świata w klubowej piłce ręcznej. Jeżeli powiedzenie „jesteś tak dobry, jak dobry był Twój ostatni mecz”, to Wisłę można uznać za jedną z najlepszych ekip Starego Kontynentu.

Sobotnia konfrontacja miała szczególne znaczenie dla Manolo Cadenasa, który swego czasu prowadził klub z Barcelony oraz dla Angela Montoro, który w nim występował. Ale również dla kontuzjowanego Milana Pusicy. Bo to właśnie jemu nafciarze dedykowali swoje zwycięstwo.

Trener Manolo Cadenas w handballowym światku znany jest jako „Magic”. Po sobotnim meczu nikt nie powinien mieć złudzeń, że to w pełni zasłużony przydomek.

W wyjściowym składzie Wisły pojawił się Marcin Wichary i niemal od początku zaczarował bramkę gospodarzy. Katalończycy chwilami nie mieli żadnego pomysłu na pokonanie „Wichury”. Bojąc się rzucać, tak długo rozgrywali piłkę, że sędziowie zmuszeni byli do sygnalizowania gry pasywnej. A gracze Barcy musieli wtedy rzucać z nieprzygotowanych pozycji. Zazwyczaj nieskutecznie, dzięki czemu płocczanie mogli nękać przeciwników kontratakami. I stopniowo budować coraz wyraźniejszą przewagę.

Po kwadransie gry Wisła prowadziła 11:5 i była to jej największa przewaga w całym meczu. Duma Katalonii w końcu zerwała się do walki, nakręcana przede wszystkim przez Gudjura Valura Sigurdssona. Niewiele, jak na swoje umiejętności, pokazał Kirił Lazarov. O grze Nikoli Karabaticia i Sarhieya Rutenki lepiej w ogóle nie wspominać. Zmniejszenie strat do dwóch oczek w końcówce pierwszej połowy Barcelona zawdzięcza indywidualnym akcjom, a nie przemyślanej strategii.

Na początku drugie części spotkania goście doprowadzili do remisu dzięki dwóm rzutom karnym egzekwowanym skutecznie przez Kiryła Lazarowa. Trzeci raz mu się jednak nie udało, bo Rodrigo Corrales, który pojawił się między słupkami, wyczuł intencje rzucającego.

Chwilę później, po bramce Alexandra Tioumentseva, Wisła ponownie zaczęła nabierać rozpędu i szybko zbudowała sobie przewagę, która wydawała się stosunkowo bezpieczna. Barcelona nie zamierzała rezygnować z walki i zmniejszyła dystans do dwóch oczek. Na domiar złego na ławkę kar powędrował Tiago Rocha. Mariusz Jurkiewicz i Alexander Tioumentsev otrzymali indywidualną opiekę, ale nafciarzom udało się przetrwać grę w osłabieniu, a kropkę nad i postawił Valentin Ghionea.

– Wisła zasłużyła na zwycięstwo, bo zagrała bardzo lepiej od nas. W pierwszej połowie popełniliśmy za dużo błędów technicznych w obronie, co Wisła skrzętnie wykorzystała – przyznał na pomeczowej konferencji prasowej trener gości Xavi Pascual. – Mieliśmy problemy z szybką grą przeciwnika. Po zmianie stron chcieliśmy jak najszybciej wyrównać stan meczu, ale Wisła zagrała bardzo dobrze i nam się to nie udało.

Współczuć można kibicom, którzy będą musieli wybrać najlepszego płockiego zawodnika meczu z Barceloną. Marcin Wichary spisywał się w bramce kapitalnie. Kirył Lazarov, Nikola Karabatić czy Sarhiey Rutenka będą się musieli leczyć z kompleksu płockiego bramkarza. Mariusz Jurkiewicz był motorem napędowym większości akcji, z których część sam wykończył. Ale też wiedział, kiedy zamiast rzucać, lepiej odegrać do jednego z partnerów. Nemanja Zelenović w pierwszej połowie zapisał na swoim koncie sześć celnych rzutów. Po zmianie stron nie był tak bardzo widoczny, jednak jeszcze zdołał zdobyć gola. Alexander Tioumentsev świetnie dyrygował grą płockiego zespołu, a do tego dołożył trzy bramki zdobyte w niezwykle ważnych momentach.

Aby nie wymieniać wszystkich zawodników, trzeba dodać, że Wisła stanowiła w tym meczu wyjątkowo dobrze rozumiejący się kolektyw, w którym każdy z graczy doskonale wiedział, co so niego należy.

Orlen Wisła Płock – FC Barcelona 34:31 (17:15)

Wisła: Wichary, Corrales Tioumentsev 3, Wiśniewski, Ghionea 3, Jurkiewicz 6, Syprzak 5, Zelenović 7, Nikcević 2, Rocha 5, Racotea 2, Daszek, Montoro 1

Barcelona: Sarić, Vargas Noddesbo, Tomas 2, Entrerrios 3, Sorhaindo 1, Sigurdsson 6, Karabatić 3, Lazarov 7, Saubich, Sarmiento, Rutenka 9