– Dopuszczalny poziom hałasu w trakcie festiwali jest przekraczany – mówi mieszkaniec Płocka i domaga się ograniczenia czasowego imprez masowych nad Wisłą. – Z festiwali płyną większe korzyści niż uciążliwości – odpowiada prezydent Nowakowski.
Pierwszą część czterdziestej sesji rady miasta zdominował temat ochrony środowiska. Kierownik delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Andrzej Hasa bardzo obszernie przedstawił informację na ten temat. Radni po przedstawionej prezentacji zadawali sporo pytań, jak również zgłaszali wiele wątpliwości. Mocno podważona została także wiarygodność pomiarów przeprowadzanych przez WIOŚ, które, przedstawione na dzisiejszej sesji przez kierownika płockiej delegatury, nie wydawały się być problematyczne. Przewodniczący Rady Miasta Artur Jaroszewski dokładnie przedstawiając poczynioną przez siebie analizę zanieczyszczenia środowiska pod kątem benzenu, przekonywał, że w Płocku mamy jednak kłopoty z ochroną środowiska.
– Wiele osób straciło zaufanie do instytucji zajmujących się ochroną środowiska, ponieważ zgłaszając problem zazwyczaj słyszą, że uciążliwości są w normie, albo nie można ich zmierzyć. Tak jest na przykład w przypadku odorów – zaczął radny Jaroszewski. – W zeszłym roku, na pytanie jak wygląda poziom zanieczyszczenia powietrza otrzymaliśmy odpowiedź, iż jest w normie. Zacząłem sprawdzać dane w internecie, na stronach WIOŚ, do których odsyła kierownik. Wówczas zobaczyłem, że poziom zanieczyszczenia jest wielokrotnie przekroczony. Gdy zacząłem drążyć ten temat, pouczono mnie za pośrednictwem mediów, że nie potrafię czytać danych. Na koniec natomiast okazało się, że aparat mierzący poziom jest uszkodzony i przedstawia nieprawidłowe dane – mówił przewodniczący Jaroszewski, stwierdzając na koniec, że nie wierzy w pomiary WIOŚ i da temu wyraz w głosowaniu nad przedstawionym na dzisiejszej sesji materiałem.
Radny SLD Wojciech Hetkowski natomiast przypomniał, iż w zeszłym roku była mowa o zainstalowaniu w Płocku tablicy, która umieszczona w punkcie często uczęszczanym przez mieszkańców, wskazywałaby poziom zanieczyszczenia powietrza. Podczas gdy prezydent przyznał, że sprawy powstania takiej tablicy nie dopilnował, kierownik próbował tłumaczyć, że taki instrument nie byłby dokładny, gdyż pomiar zależałby od miejsca umieszczenia i mógłby zostać zaburzony jednym czynnikiem występującym na tym konkretnym terenie. Wiceprzewodniczący Hetkowski zripostował jednak przedstawiciela WIOŚ, że nawet średni informatyk będzie wiedział jak przenieść dane z internetu na tablicę dostępną dla mieszkańców.
Kierownik płockiej delegatury WIOŚ w trakcie swojego wystąpienia przedstawił natomiast pyły jako główny problem Płocka. Za ich emisję odpowiadają przede wszystkim gospodarstwa domowe. Pyły są spowodowane między innymi paleniem odpadów w piecach. Jednak, jak mówił kierownik, poziom tego zanieczyszczenia również spadł. W te badania radni nie mogli uwierzyć. Wystarczy zobaczyć, a właściwie poczuć co się dzieje na osiedlach domków jednorodzinnych, gdy tylko przychodzi zima.
Problemem na który również zwrócili uwagę radni był poziom hałasu, w niektórych miejscach wręcz trudny do zniesienia. Padły pytania o ekrany dźwiękoszczelne na ulicy Wyszogrodzkiej, na wysokości Imielnicy oraz w alei Piłsudskiego przy budowanym wiadukcie. Prezydent Nowakowski odpowiadał, że zajmie się tą sprawą. Po oddaniu wiaduktu poziom hałasu zostanie w tym miejscu zmierzony. Prezydent przewiduje jednak, że dzięki temu, iż droga będzie przechodził dołem, powstanie tam bowiem tunel, to hałas będzie mniejszy. Prezydent zapowiedział także, iż przyjrzy się możliwości powstania ekranów w Imielnicy. Być może zamiast ekranów zostaną nasadzone tam szpalery drzew. W trakcie obrad padł również pomysł, by zbudować tam wały, które będą służyły wyciszaniu hałasu w tym miejscu.
Czym innym jest hałas komunikacyjny, który powstaje na skutek funkcjonowania mieszkańców, a czym innym uciążliwość wynikająca z imprez masowych jakie odbywają się na plaży nad Wisłą. Na ten problem uwagę zwracał mieszkaniec Płocka, a dokładnie Starówki Jerzy Skarżyński. Po raz kolejny płocczanin zwracał uwagę, że dopuszczalny poziom hałasu, zarówno w dzień jak i w nocy jest w trakcie imprez przekraczany, co jest bardzo uciążliwe dla mieszkańców. Jak zaznaczał Skarżyński, nie jest za likwidacją festiwali ale za ich ograniczeniem czasowym. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że w sytuacji, gdyby festiwale kończyły się ok. 22 czy nawet północy, to ich atrakcyjność dla płocczan, ale także tych, którzy tu przyjeżdżają, znacznie by spadła.
Prezydent Andrzej Nowakowski odniósł się do tych zarzutów, twierdząc, że festiwale, które są powodem tych uciążliwości trwają zaledwie cztery dni w roku, a przynoszą miastu wiele dobrego. – Odeszliśmy już od imprez na Starym Rynku. Zależy nam, żeby to miejsce nie wymarło, ale duże imprezy już się tam nie odbywają. Te mają miejsce na plaży nad Wisłą. Korzyści, które płyną z obecności w naszym mieście festiwali takich jak Audioriver czy Reggaeland, są większe niż uciążliwości – odpowiadał prezydent wskazując, że te imprezy ściągają turystów.
Jeszcze inny problem związany z poziomem hałasu mają mieszkańcy bloku przy ulicy Szarych Szeregów, w pobliżu galerii Mazovia. W ich imieniu głos zabrał Jarosław Kozanecki, który zwrócił uwagę, że mieszkańcy zapłacili za pomiar poziomu hałasu, spowodowany klimatyzatorami galerii. Okazało się, że ten poziom przekracza normy. Jednak według badań WIOŚ poziom hałasu jest dopuszczalny.
Kierownik płockiej delegatury odnosząc się do zarzutów pod adresem WIOŚ uznał, że padło wiele niesprawiedliwych zarzutów. – WIOŚ nie ma wpływu na pomiar, gdyż te są przeprowadzane w laboratorium w Warszawie. A to laboratorium jest akredytowane – odpowiadał Andrzej Hasa.
Materiał przygotowany przez WIOŚ, w drodze głosowania, został przez Radę Miasta odrzucony.