Przed meczem wszystkie okoliczności zdawały się przemawiać na korzyść gospodarzy. Po ostatnim gwizdku powody do radości mieli jednak wyłącznie goście. Wisła zagrała wręcz katastrofalnie.
Od 2007 roku płocczanie nie przegrali żadnego meczu rozgrywanego w Wielką Sobotę. W tabeli pierwszej ligi mieli nad Chojniczanką aż dziesięć punktów przewagi. Teoretycznie powinni więc bez problemu poradzić sobie z rywalem, który walczy o utrzymanie się w gronie pierwszoligowców.
Dwie cechy zdecydowały o tym, że trzy punkty, zamiast został w Płocku, pojechały do Chojnic. Pierwszą jest waleczność, drugą ambicja. Jeżeli po meczach Wisły z ROW-em i Kolejarzem komukolwiek wydawało się, że gorzej grać się już nie da, tym razem mógł dobitnie przekonać się, w jak wielkim jest błędzie. Tak koszmarnie zachowujących się płockich piłkarzy dawno już kibice nie widzieli. Beznadziejną grę przeciwko rybniczanom i stróżanom zrekompensowały przynajmniej dopisane po tych pojedynkach punkty. Tym razem zaś gra wyglądała jeszcze gorzej, a o zdobyczy punktowej można było jedynie pomarzyć.
Pierwsza połowa była w miarę wyrównana, ale trudno byłoby doszukać się w niej emocji. Zawodnicy obu zespołów zachowywali się tak, jakby myślami byli już przy Śniadaniu Wielkanocnym. Akcje były niemrawe, jakby zawodnicy z góry zakładali, że i tak nie przyniosą pożądanego efektu. Wisła największe zagrożenie stworzyła pod własną bramką, gdy Paweł Magdoń wybijając piłkę za bramkę, omal nie pokona Daniela Szczepankiewicza.
Po przerwie gospodarze wciąż grali wciąż żenująco słabo. Chojniczanka tymczasem zaczęła stwarzać sobie kolejne okazje do zdobycia gola. W końcu dopięli swego, gdy Adam Duda sfinalizował akcję, którą jego zespół przeprowadził lewą stroną boiska.
Na domiar złego chwilę później boisko musiał opuścić Jacek Góralski, który zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Wynik meczu ustalił Andrzej Rybski, wykorzystując makabryczny wręcz błąd płockiej defensywy.
– Przyjechaliśmy tutaj powalczyć o zwycięstwo i udało nam się – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener gości Mariusz Pawlak. – Po pierwszej połowie zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli nie poprawimy czegoś w naszej grze, będzie ciężko uzyskać korzystny rezultat. Na szczęście udało się zagrać lepiej i zdobyć dwa gole na wagę trzech punktów.
Po 25. kolejce Wisła, która wciąż ma 36 punktów, spadła na siódme miejsce. Chojniczanka zaś z dorobkiem 29 oczek awansowała na 13. pozycję, wydostając się – przynajmniej na razie ze strefy spadkowej.
Wisła Płock – Chojniczanka Chojnice 0:2 (0:0)
Bramki: Duda (59.) i Rybski (74.)
Wisła: Szczepankiewicz – Stefańczyk, Magdoń, Radić, Hiszpański – Janus, Wlazło (68. Taar), Góralski, Burkhardt, Kaczmarek (67. Grudzień) – Sekulski (46. Krzywicki)
Chojniczanka: Misztal – Chyła, Radler, Jankowski, Bednarek – Mikołajczak, Feciuch, Mrozik, Rybski (88. Jędrzejczyk), Mysona (83. Ikegami) – Duda (72. Iwanicki)
Żółte kartki: Góralski (Wisła) oraz Duda i Feciuch (Chojniczanka)
Czerwona kartka: Góralski (Wisła, 62. – za drugą żółtą)