Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami po dziesięciu meczach rundy jesiennej na stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku nie została utrzymana frekwencja na poziomie tej z sześciu pierwszych „płockich” kolejek. Co więcej, średnia liczba widzów spadła o blisko dwa tysiące. Taki obrót sprawy doprowadził do tego, że Nafciarze przed ostatnią w tym roku serię gier są na 13. miejscu zarówno pod względem piłkarskim jak i frekwencyjnym. Pytanie… czy jest to zły wynik?
Na początku października wyglądało to jeszcze TAK. 7,5 tys. kibiców, dawało 69% wypełnienia stadionu oraz 6,21% liczby mieszkańców Płocka – średnio na jednym spotkaniu. Przekładając to na pozycję w rankingach Wisła była 10, 4 i 4. Niewątpliwie mogło robić to wrażenie i cieszyło władze klubu, które zdawały sobie jednak sprawę, że przyjdą miesiące zimne, co w połączeniu z infrastrukturą obecnego obiektu nie jest dobrym połączeniem.
– (…) ciekaw jestem, co będzie późną jesienią. Zmieni się pogoda i pojawi się problem braku dachu na stadionie. Zadaszony obiekt daje zupełnie inne możliwości, a u nas będzie to trochę utrudnione. Z drugiej strony, jeżeli kibic przychodzi to widzi jaki mamy zespół, że nieźle gramy, strzelamy bramki, więc na pewno warto Wiśle kibicować – mówił w rozmowie ze mną prezes Jacek Kruszewski na początku października.
Końcówka rundy przy Ł34 to stopniowa jazda w dół (3,5; 3,3; 3,1; 2,9) i zatrzymanie na 2 914 widzach w ostatni weekend. Patrząc tylko na tę liczbę jest to wynik zawstydzający i praktycznie taki sam jak… 22 listopada 2015 roku z Zagłębiem Sosnowiec – w ostatnim meczu jesieni tyle, że I ligi. Okoliczności był jednak inne, bo Nafciarze walczyli o mistrzostwo rundy, a teraz grali o przełamanie serii 9 meczów bez zwycięstwa. Wówczas na trybunach zasiadło 3 000 osób, co stanowiło prawie 1/3 sumy wszystkich jesiennych widzów. Tak, tak. Rok temu o tej samej porze Wisła Płock miała za sobą 9 meczów u siebie z oszałamiającą średnią… 1 038 widzów.
JESIEŃ 2015 – dane bez kibiców gości
Wisła Płock – Arka Gdynia – 1 720
Wisła Płock – Pogoń Siedlce – 815
Wisła Płock – GKS Bełchatów – 596
Wisła Płock – Olimpia Grudziądz – 750
Wisła Płock – Bytovia Bytów – 540
Wisła Płock – Chojniczanka Chojnice – 600
Wisła Płock – Chrobry Głogów – 720
Wisła Płock – GKS Katowice – 600
Wisła Płock – Zagłębie Sosnowiec – 3 000
Łącznie natomiast uzbierało się ich 9 341, czyli… o ponad 300 osób mniej niż na lipcowym starciu z Legią Warszawa (9 679). To oddaje jednak nie tylko to, jak ważna jest pogoda, ale także rywale – co pewnie nikogo nie dziwi, a powinno. W końcu na stadion docelowo powinno iść się, żeby oglądać w akcji „swoją” drużynę. Oprócz tego nie można zapomnieć o wynikach, a tych nie było pierwszy raz od czterech lat, i stawce spotkań. Pokaże to zresztą lista wiosny w I lidze:
WIOSNA 2016 – dane bez kibiców gości
Wisła Płock – MKS Kluczbork – 3 149
Wisła Płock – Miedź Legnica – 2 476
Wisła Płock – Sandecja Nowy Sącz – 4 121
Wisła Płock – Rozwój Katowice – 2 512
Wisła Płock – Stomil Olsztyn – 3 820
Wisła Płock – Zawisza Bydgoszcz – 7 400
Wisła Płock – Wigry Suwałki – 3 270
Prawie trzy razy więcej widzów (26 748), ze średnią blisko cztery razy wyższą (3 821), bo płocczanie cały czas byli w grze o ekstraklasę. Łącznie na trybunach pojawiło się wtedy 36 089 kibiców, co daje średnią 2 256. Dużą robotę zrobił tutaj mecz o awans z Zawiszą Bydgoszcz. Stawka – raz jeszcze.
Czas przejść jednak do rozważań z trwających rozgrywek, co pokaże też jak działa „efekt ekstraklasy”. Klucz oczywiście zostaje ten sam. I oprócz średniej frekwencji, należy sprawdzić średnie, procentowe zapełnienie stadionu oraz średni procent ludności danego miasta. W Wiśle Płock wcześniejsze statystyki zmieniły się z 7,5 tys. na 5,8 tys., 69% na 53% oraz z 6,21% na 4,81%. Pozycje z kolei z 10, 4, 4 na 13, 7, 6.
Pojemności stadionów wzięte z oficjalnych stron klubowych i w kilku przypadkach ze strony stadiony.net, a średnie frekwencje z ekstraklasa.org plus niezaktualizowana tam frekwencja z 19. kolejki
Nieprawdą jest, że w miesiącach zimnych wszystkie kluby notują spadki frekwencji. W trzech z sześciu przypadków – Szczecin (+3,61%), Wrocław (+0,87%), Gliwice (+6,76%) – zadziałał głównie „efekt Legii”, ale już w Warszawie (+10,11%) oraz Krakowie (+1,6%) poprawiły się wyniki to i kibiców więcej się znalazło. Jedynie Lubin notuje „normalny” wzrost, lecz grał z Lechią, Wisłą Kraków i Lechem, a więc też ciekawymi przeciwnikami, co niewątpliwie pomogło zwiększyć średnią w stosunku do poprzedniego zestawienia (+4,4%).
W dół poleciała frekwencja u pozostałej dziesiątki z:
– Białegostoku (-9,34%),
– Gdańska (-4,93%),
– Poznania (-2,95%),
– Niecieczy (-1,44),
– Gdyni (-7,55%),
– Kielc (-1,94%),
– Płocka (-15,82%),
– drugiej strony Krakowa (-9,89%),
– Łęcznej/Lublina (-7,04%),
– Chorzowa (-4,06%).
Nie da się więc ukryć, że największy zjazd zanotowano w Płocku, a spory, blisko 10%, także w Krakowie (wyniki) oraz Białymstoku, gdzie gra liderująca Jagiellonia, ale pogoda zapewne nie zachęca tam tak jak wcześniej. I to nawet pomimo nowego obiektu. Problem dotyczy więc… każdej ze stron.
Już wcześniej pisałem – Na stadionową frekwencję można spojrzeć pod jeszcze jednym, nieco innym kątem. Wystarczy wziąć pod uwagę liczbę ludności danego miasta i średnią liczbę widzów, a później zobaczyć, jaki % osób w każdym z miast odwiedziło ekstraklasowe stadiony, przy czym Niecieczę należy traktować jako wyjątek.
W ramach ciekawostki ponownie warto dodać:
– Lublin (341 tys. mieszkańców), gdzie mecze rozgrywa Górnik Łęczna, wówczas 17,33% zamieniłoby się na 1,10%,
– oraz gminę Żabno (19 tys. mieszkańców), do której należy Nieciecza – wtedy za 527% wskoczyłoby – 20,65%.