Płoccy plażowi piłkarze ręczni z zespołu BHT Petrochemia w ostatnią niedzielę osiągnęli historyczny i fantastyczny sukces zdobywając na turnieju w Świnoujściu puchar Polski. To pierwszy tak duży sukces tego zespołu.
Dziennik Płocki: Jak zaczęła się przygoda z plażówką? To był chyba zespół założony dla zabawy, a zrobił się fajny profesjonalny team.
Adrian Fiodor, bramkarz i kapitan BHT Petrochemia: – Przygodę rozpoczęliśmy na zeszłorocznym festiwalu w Inowrocławiu. To był nasz pierwszy turniej do którego zgłosiliśmy się po namowach koleżanek i wykładowcy z kursu dla instruktorów sportu. Trochę dla zabawy, ale trochę też chcieliśmy sprawdzić się sportowo i spędzić fajnie czas. Na szczęście trafiliśmy na bardzo dobry turniej ze świetną obsada i super organizacją. Dostaliśmy ciężką lekcję i było to dla nas zderzenie z zupełnie inną dyscypliną sportu. Zajęlismy wtedy 10. miejsce na 11 lub 12 zespołów. Atmosfera i lanie jakie dostaliśmy wciągnęła nas w plażówkę na dobre, choć poprzedni sezon był dla nas przetarciem i wystąpiliśmy ledwie w dwóch turniejach.
Spodziewaliście się przy zakładaniu zespołu, że możecie kiedyś osiągnąć tak duży sukces?
– Wszyscy jesteśmy związani ze sportem niemal całe swoje życie i wiemy, że z czasem wszystko jest do osiągnięcia. Oczywiście jeśli ktoś wtedy powiedziałby mi ze za rok zdobędziemy puchar Polski i zagramy w reprezentacji na mojej twarzy pojawiłoby się zdziwienie. Nie wybiegaliśmy aż tak daleko w przyszłość i tak jak wspomniałem byliśmy „świeżakami”. Dopiero po zakończeniu sezonu powiedzieliśmy sobie ze w następnym roku, już nie będziemy chłopcami do bicia. Zbieraliśmy doświadczenie i mocno wierzyliśmy w to, że nasza praca w końcu zaprocentuje.
Zrobiliście wielkie postępy w bardzo krótkim czasie, ale to chyba nie wszystko co zaprezentujecie?
– Dokładnie tak. Kilka razy płaciliśmy „frycowe”. Przegrywaliśmy detalami, ale jakże ważnymi biorącymi się z braku doświadczenia, o którym jest ciągle mowa. Niemal codzienne treningi chłopaków, nasz wyjazd na mistrzostwa Europy [Adriana Fiodora i Marcina Miedzińskiego – red.]. To wszystko złożyło się na ostatni sukces, ale nie tylko. W Radomiu byliśmy w finale, w Warszawie o włos od strefy medalowej. Zapewniam, że zrobimy wszystko żeby w przyszłym sezonie zrobić kolejne kroki naprzód.
Teraz przydaliby się sponsorzy, którzy by wspomogli was, bo jeździcie za swoje pieniądze?
– Tak, teraz po zakończeniu sezonu musimy wykorzystać to co osiągnęliśmy na piasku i zdobyć sponsorów, których pomoc umożliwi nam dalszy rozwój. Do tej pory nie wspierał nas nikt poza firmą „gruby i gruby” i dostaliśmy dofinansowanie Urzędu Miasta. Do rozgrywek w Świnoujściu cały sezon jeździliśmy na turnieje za nasze prywatne pieniądze.
Planujecie w przyszłym roku pojechać na jakiś zagraniczny turniej?
– To oprócz zdobycia medalu mistrzostw Polski jest cel nadrzędny. Jeśli udałoby się to nie jeden, a co najmniej dwa. Marcin Miedziński i Filip Koper mieli okazję zagrać na zawodach tej rangi w Holandii gdzie wsparli naszych kolegów z Piotrkowianina. Wszystko, czyli organizacja, poziom itp. zrobiło na nich ogromne wrażenie. Wyjazd na taki turniej będzie dla nas kolejnym krokiem naprzód.
Jak duże pieniądze wchodzą w grę, żebyście nie musieli dołożyć do tego złotówki?
– Taki wyjazd na puchar Polski to koszt ponad 2 tysięcy złotych. Oczywiście koszty wyjazdu zagranicznego są nieporównywalne. Wydaje mi się, że na cały sezon zadowoliłby na budżet około 25 tys. złotych.
Czy myślisz, że można by zorganizować profesjonalny turniej plażówki w Płocku?
– O tym marzymy nie tylko my ale i całe środowisko plażówki. Płock to idealne miejsce do takich zawodów i chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. W tym kierunku również musimy poczynić starania i z pomocą partnerów i sponsorów zorganizować imprezę z prawdziwego zdarzenia. Chociażby turniej mistrzostw Polski.
A może przyszłoroczna edycja pucharu Polski?
– Wtedy na pewno łatwiej byłoby go obronić (uśmiecha się nasz rozmówca). Mamy teraz sporo czasu żeby o wszystkim pomyśleć. Jednak czy to puchar czy też turniej mistrzostw, nie wyobrażam sobie przyszłego sezonu bez zawodów w Płocku.
Teraz chyba nikt nie ma wątpliwości, że Płock stoi piłką ręczną?
– Można powiedzieć, że w końcu po wielu latach puchar wrócił do Płocka. Chcemy, żeby nasze sukcesy z hali z czasów juniorskich przenieść na piasek i być czołową drużyną w Polsce na długie lata. Będziemy chcieli też sprawić, żeby Płock żył piłka ręczna całym rokiem, a zwłaszcza w wakacje kiedy my rozgrywamy swój sezon. Już teraz można zauważyć coraz większe zainteresowanie kibiców, mediów. Jesteśmy na dobrej drodze.
Co dalej? Rozjechaliście się do „halowych” klubów?
– Tak. W sumie to nie było nawet czasu na wspólne świętowanie. Każdy wsiadł w swój pociąg i rozjechał się po całej Polsce. Zawodnicy w naszym zespole grają w Płocku, Legnicy, Opolu, Bydgoszczy, Poznaniu i jeszcze kilku innych miastach. Jesteśmy w stałym kontakcie i wszyscy zobaczymy się pewnie dopiero przy okazji świąt Bożego Narodzenia. Jest, więc czas żeby zatęsknić za sobą, a w przyszłym roku uderzyć z większą siłą!