– Ten mecz mógł podobać się kibicom, był bardzo emocjonujący – stwierdził Radosław Sobolewski, trener Wisły Płock na pomeczowej konferencji prasowej. Dodał, że nie do końca spotkanie mogło być tak postrzegane przez trenerów. – Ze swojej strony jestem zadowolony z pierwszej połowy. Drugą połowę zaczęliśmy dobrze, mieliśmy dwie akcje, żeby zamknąć mecz i podwyższyć wynik. W końcówce zabrzanie pokazali jednak charakter i tak naprawdę zepchnęli nas do głębszej defensywy, raz po raz stwarzając groźne sytuacje – mówił selekcjoner.
W pierwszym meczu rewanżowym w sezonie 2019/2020 Wisła Płock w ramach 16. kolejki PKO Ekstraklasy mierzyła się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Ciekawe spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Obie bramki dla gospodarzy zdobył Igor Angulo, a dla Nafciarzy trafili Ricardinho oraz Giorgi Merebashvili.
Obie drużyny podeszły do tego spotkania dość spokojnie. Pierwszą groźniejszą akcję przeprowadzili gospodarze, a miało to miejsce dopiero w jedenastej minucie. Jak się okazało, od razu zakończyła się ona bramką. Z dalszej odległości kopnął Szymon Matuszek, a pod nogi Igora Angulo piłkę wybił Alan Uryga. Wspomniany Bask idealnie przymierzył lewą nogą i piłka, odbijając się jeszcze od słupka, wylądowała w siatce Thomasa Dähne. Nafciarze od razu odpowiedzieli dwoma dośrodkowaniami Dominika Furmana. Najpierw o mały włos własnego bramkarza nie pokonał Matuszek, ale później mieliśmy już wyrównanie. Wrzutkę naszego kapitana przedłużył Mateusz Szwoch, a futbolówkę do środka zgrał z dalszego słupka Michał Marcjanik. Ta spadła pod nogi Ricardinho i Brazylijczyk nie miał problemów ze zdobyciem czwartego gola w bieżącym sezonie.
Zabrzanie do głosu doszli kilka minut później, kiedy znakomitą okazję po kontrze i dograniu Angulo zmarnował David Kopacz. Precyzji zabrakło także Ricardinho, który po akcji Furmana i Piotra Tomasika zdecydował się na płaski strzał z daleka. Po ponad pół godziny gry gospodarze ponownie mogli wyjść na prowadzenie. Angulo kapitalnie wypatrzył wybiegającego za naszą defensywę Kopacza, lecz na nasze szczęście młody piłkarz przegrał pojedynek z Dähne. Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy świetne prostopadłe podanie dostał Giorgi Merebashvili. Gruzin przebiegł sam długi dystans i choć najpierw trafił prosto w Martina Chudego, to przy dobitce spisał się już bez zarzutu i umieścił piłkę w bramce Górnika. Co prawda weryfikacja VAR trwała dość długo, ale sędzia główny zdecydował się ostatecznie uznać bramkę. Tuż przed gwizdkiem arbitra od utraty bramki uratował nas jeszcze Marcjanik, który po rzucie rożnym wybił piłkę z linii bramkowej.
Po zamianie stron szybko znakomitą interwencją popisał się Dähne, który wyciągnął się jak struna, gdy główkował Kopacz po świetnym dośrodkowaniu Erika Janžy. Niedługo potem groźnie było już pod bramką gospodarzy, gdzie podobnie jak w pierwszej połowie Marcjanik, tak teraz z linii bramkowej swojej drużyny futbolówkę wybił Mateusz Matras. Wszystko za sprawą dobrej akcji Merebashvilego i strzału głową Piotra Tomasika. Dłużni wobec tego nie pozostawali zawodnicy Górnika, a konkretnie Ishmael Baidoo z Jesúsem Jiménezem. Ostatecznie zaskoczyć z dalszej odległości naszego bramkarza starał się drugi z nich, ale zrobił to niecelnie. W sześćdziesiątej minucie w swoim stylu okazji do bramki szukał w polu karnym Uryga, ale tym razem jego uderzenie głową było niedokładne. Niestety kilka minut później gospodarza przeprowadzili kolejną ładną akcję. Boris Sekulić przytomnie minął Furmana i odegrał do Łukasza Wolsztyńskiego. Ten bez przyjęcia oddał piłkę do Angulo, który znakomicie wykończył całą akcję i doprowadził do remisu.
W dalszej części meczu to zabrzanie osiągnęli optyczną przewagę, która co jakiś czas przeradzała się w kolejne sytuacje. Szczególnie groźnie było po dośrodkowaniach Janžy. Najpierw nieznacznie strzałem głową pomylił się Wolsztyński, a pod koniec meczu do centry nie doszedł Paweł Bochniewicz. Szansę na hat-tricka zmarnował za to Angulo. Najbliżej bramki był jednak Matras, który uderzeniem głową po kolejnej znakomitej wrzutce Janžy obił jedynie słupek naszej bramki. Tuż przed ostatnim gwizdkiem z dystansu postanowił jeszcze huknąć Mateusz Szwoch, ale piłka przeleciała wysoko nad bramką. Ostatecznie Nafciarzom udało się przetrwać ataki Górnika i drugi ligowy remis z rzędu Wisły Płock stał się faktem.
Kolejne spotkanie Wisła Płock rozegra już za tydzień – w piątek 29 listopada o godzinie 20:30 – gdy na Stadionie im. Kazimierza Górskiego zmierzy się z Lechem Poznań. Gdzie kupić bilety na to spotkanie? Odpowiedź znajdziecie na stronie Wisły Płock.
Górnik Zabrze – Wisła Płock 1:2 (1:2)
1:0 – Igor Angulo 11′
1:1 – Ricardinho 16′
1:2 – Giorgi Merebashvili 40′
2:2 – Igor Angulo 71′
Górnik: 84. Martin Chudý – 3. Boris Sekulić, 23. Mateusz Matras, 5. Paweł Bochniewicz, 64. Erik Janža – 22. Szymon Matuszek, 44. Filip Bainović (59′, 8. Alasana Manneh) – 7. David Kopacz, 9. Jesús Jiménez, 11. Ishmael Baidoo (59′, 10. Łukasz Wolsztyński) – 17. Igor Angulo.
Wisła: 30. Thomas Dähne – 20. Cezary Stefańczyk, 3. Michał Marcjanik, 18. Alan Uryga, 2. Damian Michalski – 6. Damian Rasak, 8. Dominik Furman – 10. Giorgi Merebaszwili (90′, 88. Olaf Nowak), 9. Mateusz Szwoch, 7. Piotr Tomasik (55′, 44. Suad Sahiti) – 21. Ricardinho (67′, 11. Grzegorz Kuświk).
Żółte kartki: Baidoo, Kopacz, Sekulić – Uryga, Rasak.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Frekwencja: 8201.
Źródło: Wisła Płock
Fot: Michał Chwieduk/400mm.pl (Wisła Płock).