Były emocje i całkiem niezłe widowisko. Drifterzy niczym gladiatorzy walczyli o zwycięstwo. W rezultacie miejsca na podium były cztery. Pierwsze miejsce wyjeździł sobie Dawid Karkosik zawodnik Budmat Auto Drift Team, zaraz za nim uplasował się Paweł Borkowski z Qualitium Team, trzecie miejsce zajął Piotr Więcek, a czwarty był James Deane – obydwaj z Budmat Auto Drift Team.
W sobotnie popołudnie, 10 czerwca, trybuny na stadionie im. Kazimierza Górskiego zapełniły się fanami motoryzacji, a dokładniej driftu. W Płocku odbyła się trzecia runda Drift Masters Grand Prix. Widowiskowe przejazdy na żywo obejrzało ponad 7 tysięcy widzów i kilkadziesiąt tysięcy przed telewizorami. Zawody były transmitowane na żywo na kanale nc+.
Dzień wcześniej odbyły się eliminacje – z 42 zawodników – wyłoniono 32, którzy w sobotę walczyli o miejsce na podium. Drifterzy mieli do dyspozycji tor o długości 832 metry i szerokości 8 metrów. Z jednej strony tor ograniczał betonowy mur, a z drugiej plastikowe ograniczniki. Kilka minut po godzinie 16 zaczął się driftingowy show. Przejazdy kolejnych par drifterów po płockim torze wywoływało mnóstwo emocji. Co chwila zawodnicy zbierali burzę braw.
Najbardziej ciekawie jednak się zrobiło gdy na tor miało wyjechać ostatnich ośmiu zawodników, którzy walczyli już o ścisły finał. Na długo w pamięci kibiców zapadnie pojedynek Dawida Karkosika oraz Grzegorza Hypkiego czy Adama Zalewskiego z Jamesem Deane’em – sytuacja w przejeździe tej pary była niezwykle ciekawa. Do tego stopnia, że sędziowie mieli ciężki orzech do zgryzienia, co w rezultacie skończyło się dogrywką. Przejazd o tzw. włos wygrał Irlandczyk. Chociaż dla kibiców nie było to aż tak oczywiste. Sędziowski werdykt na trybunach był przyjęty bardzo krytycznie.
Oprócz widowiskowych przejazdów organizatorzy Drift Masters GP przygotowali całe mnóstwo innych atrakcji. W przerwach pomiędzy kolejnymi przejazdami dla publiczności otwarty był park maszyn. Chętnych nie brakowało aby obejrzeć samochody driftingowe z bliska. Były występy czirliderek czy efektowne przejazdy motocyklistów. A także stoiska, na których można było kupić gadżety Drift Master GP. Warto dodać, że płockie zawody z trybun oglądał Bogusław Linda – którego przedstawiać nikomu nie trzeba.
Jak widać było na trybunach, jazda samochodem w kontrolowanym poślizgu ma całe rzesze fanów, którzy mają ogromną wiedzę o zawodnikach i kolejnych rundach. Chociaż w sobotnie popołudnie nie brakowało wśród publiczności osób, które po raz pierwszy oglądały zawody. – Namówili mnie znajomi, aby przyszedł z nimi. Generalnie mi się podoba, chociaż te palone gumy i tumany dymu nie są za ciekawe. Ale na pewno jest to coś innego i sposób na trochę inne spędzenie czasu. Dzieciaki są zachwycone, bo samochody wyglądają jak zabawkowe… resoraki – mówił nam pan Dawid, który drift w Płocku oglądał po raz pierwszy.
Fot. Jerzy Szablewski, DR i Lena Rowicka