– Piszę przez łzy, czując się bezradna i opuszczona. Moje dzieci: Zbyszek i Ada mają tylko mnie. A teraz nowotwór chce im i to zabrać, a mnie zabrać dzieci – to jest w tym wszystkim najgorsze – brzmi dramatyczny apel Magdaleny Hińcz, 34-letniej mieszkanki Płocka.
I kiedy trafia się na taki apel na dzień przed świętem wszystkich mam, trudno nie zwrócić na niego uwagi. Łzy same napływają do oczu, serce rozrywa się z żalu, a w mózgu zapala się lampka – pomóż! Bo dzieci zostaną bez matki, a to najgorszych dramat. Wpis płocczanki przepełniony jest bezradnością i trwogą.
– Jestem po dwóch operacjach, po chemioterapii, którą przetrwałam z myślą, że wyzdrowieję – wyznaje. – Niestety, pojawiły się nowe ogniska choroby. Przetrwam każde leczenie – dla moich dzieci. Do tej pory wystarczały moje siły, ale już nie wystarczą – potrzebuję leku, na który mnie nie stać. Proszę Was, pomóżcie mi!
Magdalena Hińcz jest mieszkanką Płocka, ma zaledwie 34 lata, choruje na nowotwór złośliwy, który zagnieździł się w esicy, czyli esowatej części jelita grubego. Stwierdzono także u pani Magdy nowe ogniska choroby – wtórny nowotwór otrzewnej i przestrzeni zaotrzewnowej. Może pomóc 6-miesięczne leczenie lekiem Stivarga. Koszt leczenia to ponad 100 tys. zł. Lek ten nie jest też, jak wiele innych, refundowany.
Pani Magdalena skazana jest sama na siebie i pomoc ludzi o wspaniałych sercach. Mamy świadomość, że Polacy mają wielkie serca, potrafią pomagać i jednoczyć się, jak ktoś potrzebuje pomocy. Może to jest właśnie ten moment! Pomóżmy płocczance i pamiętajmy, że karma wraca…
Jak pomóc pani Magdalenie? Szczegóły znajdziecie tu: Ratunek dla matki! „Beze mnie dzieci nie będą miały nikogo…”.
Poniżej podajemy numer konta, na który możecie przelewać pieniążki. W imieniu Pani Magdy, jej dzieci i naszym, dziennikowym – serdeczne – DZIĘKUJEMY!
Fot. scren ze strony Fundacji SiePomaga.