Pierwsza 'ósemka’ nadal w zasięgu Wisły Płock, czyli… dopóki piłka w grze

Nie mają wytchnienia piłkarze nożni Wisły Płock. Już jutro, czyli w środę rozegrają mecz 29. kolejki PKO Ekstraklasy. W Płocku o godzinie 18:00 podejmą Śląsk Wrocław. Stawką tego meczu będą niezwykle ważne trzy punkty, które przy pewnych założeniach mogą pomóc awansować do pierwszej ósemki tabeli.

Po wznowieniu rozgrywek PKO Ekstraklasy, płocka Wisła rozegrała dwa mecze. 31 maja przegrała na własnym boisku z Koroną Kielce 1:4, natomiast w minioną sobotę zremisowała w Białymstoku z Jagiellonią 2:2. O ile w tym pierwszym meczu byli drużyną zdecydowanie słabszą, to na Podlasiu prawie zdominowali drużynę gospodarzy. Mnóstwo sytuacji do strzelenia bramek, momentami bardzo dobra gra w obronie, a jednak zdobyty tylko jeden punkt. Gospodarze w ostatniej minucie wyrównali wynik spotkania – istny dramat. Wisła straciła w tym meczu dwa punkty, które znacznie ułatwiłyby walkę o czołową ósemkę ligi.

Nie wszystko jednak stracone. Przy pewnych założeniach Wisła może się tam znaleźć. Najbardziej trzeba śledzić wyniki Jagiellonii, która ma w tym momencie 41 punktów i jeśli w kolejnych dwóch zdobędzie minimum trzy, to Nafciarzy będzie czekała walka w grupie spadkowej. Drużyny będące w tabeli przed Wisłą, czyli Raków Częstochowa, Zagłębie Lubin i Górnik Zabrze, w tak zwanym pierwszym wariancie nie mogą zdobyć łącznie sześciu punktów. Wiadomo, że Raków lub Zagłębie tego nie zrobią, ponieważ w 30 kolejce zagrają między sobą w Częstochowie. Górnik zagra z Piastem Gliwice i Legią Warszawa, a wspomniana Jagiellonia z ŁKS Łódź (wyjazd) i z Piastem (u siebie). Jak zatem widać, szanse na ósme miejsce, i co za tym idzie zapewnienie sobie utrzymania bez oglądania się na innych, są.

Jeżeli chodzi o drugą możliwość awansu, to jest ona wręcz niemożliwa do spełnienia. Ale w sporcie wszystko jest możliwe. Przy czterech punktach zdobytych przez Wisłę Płock w dwóch meczach, Jagiellonia… nie mogłaby zdobyć ani jednego! Brzmi nieprawdopodobnie, a jednak wynika to dokładnie z tabeli ligowej. Również pozostałe drużyny nie mogłyby za bardzo zaszaleć z ilością zdobytych punktów. Dopóki jednak piłka w grze, kibicujemy Wiśle i trzymamy mocno kciuki.

Zostawmy wyliczanki na boku i przejdźmy do jutrzejszego meczu. Według „Przeglądu Sportowego”, skład Wisły na mecz ze Śląskiem może wyglądać następująco: Kamiński – Michalski (młodzieżowiec) – Rzeźniczak, Uryga, Garcia – Furman, Rasak, Szwoch – Merebashvili, Gjertsen – Sheridan. Jeżeli te przypuszczenia się potwierdzą, to wielu kibiców odetchnie z ulgą, widząc w bramce Krzysztofa Kamińskiego. Bramkarz, wracający do Płocka po kilkuletniej przerwie, na pewno gorszy od Thomasa Dähne nie jest. A większość kibiców zapewne pamięta, jak Kamiński prezentował się w czasach swoich występów w Płocku. Do gry przewidziany jest również Cillian Sheridan, który w Białymstoku strzelił bramkę. Boisko opuścił jednak w okolicach siedemdziesiątej minuty gry z powodu urazu i możliwe, że nie był on na tyle poważny, żeby nie mógł zagrać w środowym spotkaniu. Ważną informacją jest również to, że przed niedzielnym meczem w Krakowie, czterech zawodników musi uważać na żółte kartki. Zagrożeni są bowiem: Alan Uryga, Dominik Furman, Mateusz Szwoch i Giorgi Merebashvili.

Gorąco wierzymy, że dobra, a momentami bardzo dobra dyspozycja w Białymstoku, przełoży się na mecz ze Śląskiem Wrocław. Goście swój mecz w Gdyni (przegrany 1:2) mieli w niedzielę, a już we środę muszą zameldować się w Płocku. Jak widać, czasu na odpoczynek mieli bardzo mało, do tego dochodzą podróże, więc może mieć to odbicie na ich grę. Z tym, że może, ale nie musi. Liczymy na Nafciarzy, że zdobędą komplet punktów.

Łukasz Zieliński.

Fot. Michał Łada (Wisła Płock)