Po dwóch wygranych z Azotami Puławy płoccy piłkarze ręczni mają na wyciągnięcie ręki finał fazy play-off PGNiG Superligi sezonu 2014/2015. Trzeci mecz rozegrany zostanie w niedzielę w Puławach.
– Nie mogę doczekać się powrotu do gry zawodników, którzy leczą różne urazy. Dzisiaj mogłem skorzystać tylko z ośmiu graczy – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Manolo Cadernas.
Kilkanaście minut później okazało się, że sztab szkoleniowy Wisły na pewno w tym sezonie nie będzie mógł liczyć na Mariusza Jurkiewicza. Środkowy rozgrywający Wisły i reprezentacji Polski doznał urazu w pierwszym półfinale z Azotami. Wyniki rezonansu magnetycznego okazały się fatalne – zerwanie więzadeł krzyżowych przednich i pobocznych przyśrodkowych oznacza sześcio- a nawet siedmiomiesięczną przerwę w grze. Nie wiadomo więc, czy „Kaczka” zdoła dojść do pełnej dyspozycji przed Euro 2016, których Polska będzie gospodarzem.
Gdy Mariusz Jurkiewicz czekał na wyniki rezonansu magnetycznego, jego drużyna walczyła z puławskimi Azotami. Drugi półfinał play-off okazał się zdecydowanie trudniejszą przeprawą, niż pierwsze spotkanie. Wisła wprawdzie i tym razem udowodniła swoją wyższość nad drużyną prowadzoną przez trenera Ryszarda Skutnika, ale nie przyszło jej to łatwo.
Znany z niekonwencjonalnego sposobu prowadzenia gry swojego zespołu Alexnder Tioumentsev od początku spotkania skutecznie odcinany był od podań. Jego koledzy mieli początkowo spore problemy z dostosowaniem się do takiej sytuacji. Kilka błędów technicznych popełnionych przez nafciarzy z zimną krwią wykorzystali ich przeciwnicy, którzy objęli czterobramkowe prowadzenie. – Puławianie rozpoczęli bardzo dobrze, a my mieliśmy problemy z ich kontratakami – przyznał po meczu Rodrigo Corrales. – Na szczęście z czasem przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem. Schodząc do szatni, mogliśmy już cieszyć się z prowadzenia.
Goście walczyli bardzo ambitnie, próbowali wyłączyć z gry nie tylko Alexandra Tioumentseva, ale i Dana Emila Racoteę. W ten sposób jednak zostawiali więcej miejsca do gry innym zawodnikom, co płocczanie potrafili doskonale wykorzystać.
Po zmianie stron skutecznością błysnął początkowo Valentin Ghionea, zdobywając trzy bramki z rzędu, co dało nafciarzom pięć oczek przewagi. Szybko jednak doczekaliśmy się takiej samej odpowiedzi Kosty Savicia. Chwilę później Azoty zdobyły kontaktowego gola. – Chociaż cały czas prowadziliśmy, jednak nasze zmęczenie coraz bardziej dawało znać o sobie – mówił Rodrigo Corrales. – Azoty tymczasem przyspieszyły grę. Rywale dużo biegali, wyprowadzili serię kontrataków. Na szczęście w porę się pozbieraliśmy i wygraliśmy to spotkanie.
Do grających świetnie przez cały mecz Valentina Ghionei i Dana Emila Racotei w drugiej połowie dostroili się również Angel Montoro i Kamil Syprzak. Pozostali gracze także wnieśli mniejszy lub większy wkład w pozytywne rozstrzygnięcie spotkania. Trener Azotów Ryszard Skutnik dysponował wprawdzie dłuższą ławką rezerwowych, jednak Wisła wygrała przede wszystkim dzięki większej kreatywności zawodników, którzy pojawiali się na boisku.
Trzeci mecz półfinałowy rozegrany zostanie w niedzielę w Puławach. Płocczanie mają nadzieję, że będzie to ostatnie w tym sezonie spotkanie z Azotami. Ich rywale zapowiadają jednak, że ich marzeniem jest powrót do Orlen Areny na piąty, decydujący pojedynek półfinałowy.
Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 30:28 (16:14)
Orlen Wisła: Corrales, Morawski, Wichary – Racotea 5, Tioumentsev 2, Ghionea 9, Piechowski 1, Syprzak 6, Montoro 3, Daszek m 4drugi, Kwiatkowski
Azoty: Zapora, Bogdanov – Kus 3, Przybylski 4, Masłowski 1, Krajewski 3, Prce 2, Sobol 5, Skrabania 4, Savić 6, Ćwikliński