Epidemia tak szybko nie skończy się, jakbyśmy sobie tego życzyli. Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Płocku, lek. medycyny Romuald Ostrowski uważa, że będzie jeszcze w czerwcu. – Być może będzie mniejsza, nie będzie tylu zachorowań i zgonów. Wskazania utrzymają się na jakimś poziomie.
– Załóżmy, że ktoś będzie z podejrzeniem zakażenia od 1 maja. 14 dni izolacji, to już połowa maja. A gdzie osoby z kontaktu? Następna kwarantanna, następne 14 dni. To już koniec maja. A gdzie osoby przyjezdne, które mogą coś przywlec? Gdzie transmisja pozioma, lokalna? Myślę, że epidemia potrwa do czerwca i będą mniejsze czy większe zakazy obowiązywały – mówił Romuald Ostrowski w czwartek podczas sesji w auli ratusza.
Przedstawił informacje o aktualnej sytuacji epidemiologicznej.
Co innego wymaz, co innego test
– W przestrzeni publicznej krąży informacja, że to sanepid bierze wymazy, co jest nieprawdą. My nadzorujemy wykonywanie tych wymazów, które są przez nas ewentualnie monitorowane i zlecane w stosunku do osób, które są korona dodatnie albo wobec osób, które są z nimi w kwarantannie. Czynności wykonują próbobiorcy z firmy Meditrans. Mobilne laboratorium przyjeżdża do osób w izolacji bądź na kwarantannie domowej, są wówczas pobierane wymazy. Wymaz robi się z nosogardła. W przypadku Płocka te wymazy były pobierane w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym, w szpitalu św. Trójcy, przez stację pogotowia w stosunku do swoich pracowników – 6 ratowników, którzy byli na kwarantannie. Są również wykonywane przez Meditrans, spółkę, która podpisała porozumienie z wojewodą i pobiera wymazy na zlecenie wojewody. Przez nas jest to monitorowane – podkreślał Romuald Ostrowski. – Jeśli osoba jest koronododatnia, to my pilnujemy, aby ten wymaz był pobrany dziesiątego dnia.
Ze wskazania PSSE wykonano takich wymazów i testów 43. Wymaz z nosogardła jest pobierany od pacjenta, natomiast test wykonuje się w laboratorium. – Takich laboratoriów w Warszawie jest kilkanaście. M.in. testy są wykonywane w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie. Tam jest pracownia wirusologiczna – dopowiadał Ostrowski.
Jak do tej pory kwarantannę odbywało 1785 osób (dane dla terenu działa stacji – powiatu grodzkiego i ziemskiego), w tym 117 osób z terenu Płocka i powiatu płockiego było hospitalizowanych. Wynik dodatni na COVID-19 był w przypadku 7 osób, w tym 3 osoby ozdrowiały, a 2 zmarły. Ostrowski uzupełniał: – W samym Płocku mieliśmy jednego ozdrowieńca i jeden zgon. Był pracownik służby zdrowia, ze szpitala szpitala MSWIA w Warszawie. Został do tego szpitala z dodatnim wynikiem przewieziony celem dalszego leczenia. Odnośnie zgonów, to w szpitalu onkologicznym było ognisko koronawirusa. Pacjent zaraził się w szpitalu i tam zmarł. Natomiast w powiecie mieliśmy 4 osoby dodatnie, z tego jedna osoba ozdrowiała, mamy jeden zgon. To również był pacjent onkologiczny, który leżał na tym samym oddziale, co pacjent onkologiczny z miasta. W Wyszogrodzie mamy ozdrowieńca. Jest też ratownik medyczny z Warszawy, mieszkający pod Wyszogrodem. Uznał, że izolację będzie odbywał na terenie swojego miejsca zamieszkania i zameldowania.
Dodał, że na terenie Polski mamy ponad 12 tys. zachorowań, ponad 620 zgonów. – Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku może mieć oczywiście więcej pacjentów dodatnich niż podaje PSSE, ponieważ szpital przyjmuje pacjentów nie tylko z powiatu płockiego, ale również z ościennych powiatów. Bywa, że także z województwa.
Na 7 przypadków potwierdzonego zakażenia koronawirusem na terenie działania PSSE Płock (to dorosłe osoby, 2 kobiety i 5 mężczyzn), był tylko jeden przypadek „przywleczony” – osoba wróciła z zagranicy. W pozostałych przypadkach chodziło o transmisję poziomą, lokalną, w trakcie trwania epidemii. – W większości, w 95-96 proc. przypadków, na kwarantannie były osoby, które przyjechały z zagranicy i podlegały tzw. kwarantannie urzędowej, wynikającej z rozporządzenia ministra zdrowia. Każda osoba powracająca z zagranicy musi odbyć 14-dniową kwarantannę. W przypadku części osób z kwarantanny ja wydałem decyzję administracyjną. Były to osoby, które miały kontakt z osobą dodatnią, izolowaną, lub z podejrzeniem o COVID-19. Tak robiliśmy w przypadku obu szpitali. Jeśli u kogoś, głównie z personelu medycznego, potrzebnego na co dzień, podejrzewaliśmy zakażenie, to odsuwaliśmy ją do czasu wyniku testu, a przy wyniku ujemnym przywracaliśmy ją do pracy – wyjaśniał Romuald Ostrowski.
Tłumaczył na czym polega tzw. krótka ścieżka diagnostyczna dla „osób ważnych dla funkcjonowania państwa, a także dla policji, straży granicznej, pracowników medycznych”. – Polega na tym, że w momencie podejrzenia o koronawrusa, albo w momencie wyniku dodatniego, możemy już w siódmym dniu zacząć stosować wymazy, żeby czekać na wynik. Potem możemy ewentualnie doprowadzać do skracania tych okresów izolacji, kwarantanny.
Obecnie z powodu COVID-19 hospitalizowana jest jedna kobieta, która przebywa w szpitalu klinicznym w Warszawie. Jej stan zdrowia oceniono jako dobry.
Romuald Ostrowski wskazywał, że pod względem zachorowalności przodują USA, potem są inne kraje europejskie: Hiszpania, Włochy, Francja. – Polska pod względem zachorowalności i zgonów jest w drugiej części krajów europejskich. Dyrektorzy naszych szpitali zrobili w porę dobry ruch, zabronili odwiedzin. To samo dotyczyło domów pomocy społecznej. Tym samym ograniczono możliwość kontaktu, przenoszenia koronawirusa głównie przez personel medyczny, osoby zatrudnione dodatkowo w jednym miejscu np. w szpitalu, i dodatkowo na kawałek etatu np. w DPS.
Dopytany o lokalną sytuację w DPS, ocenił, że ta jest „bardzo dobra”, jak do tej pory nie było żadnego zachorowania. – A jeśli chodzi o hospicja, to nie ma wytycznych co do postępowania. Muszę polegać na swojej wiedzy. Od pana Tomasza Korgi wiem, że były skierowania do hospicjów, są wolne miejsca, ale hospicja z jednej strony boją się przyjmować pacjentów, ponieważ nie wiedzą, jak u nich wygląda sytuacja odnośnie koronawirusa, zaś z drugiej strony nie ma możliwości wykonania testów. Zwykle są to osoby leżące, mające dodatkowe choroby, przebywające w domu. Nie dziwię się, że hospicja boją się tych pacjentów przyjmować. Już sugerowałem wysłanie do nich lekarza domowego. Skoro pacjent leży już np. 14 dni w domu, a nie ma żadnych objawów, to tak, jakby miał kwarantannę. Czyli teoretycznie po zbadaniu mógłby zostać przyjęty do hospicjum. Ale jeśli lekarz nie pójdzie na taką wizytę domową, nie wystawi zaświadczenia, no to pozostaje druga możliwość, wizyty lekarza z hospicjum. Za wszystko jednak odpowiada kierownik jednostki. Takiego pacjenta należałoby skierować do osobnego pomieszczenia, do izolacji, a po 14 dniach, jeśli nie będzie żadnych objawów, przenieść do innego odcinka hospicjum.
Radny Tomasz Kominek pytał czy byłaby wskazana dezynfekcja ulic, miejsc publicznych, szkół, przedszkoli, z kolei Ostrowski odrzekł, że „nigdy za wiele dezynfekcji przestrzeni publicznej”. – Im częściej myjemy ręce, dezynfekujemy powierzchnie, to tylko na plus.
Zgodnie z rządowym rozporządzeniem rowery miejskie nie mogą funkcjonować. Pominięto w przepisach wypożyczanie hulajnóg miejskich. – Pomysły co zmniejszania tych zakazów są różne. Jak to się skończy? Zobaczymy. My też mamy problemy. Osoby prowadzące działalność gospodarczą zgłaszały się do mnie z pytaniem, czy mogą prowadzić poradnię podologiczną. Ponieważ głębokich wytycznych nie ma, to musimy się zastanowić, co zrobić. Zgłaszają się osoby z pytaniami, kiedy będą wreszcie otwarte usługi fryzjerskie, kosmetyczne. Były pytania od fundacji o poradnie dla dzieci z autyzmem. Też są zamknięte, podobnie jak poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Oczekujemy, że będą dość istotne zmiany, jeśli chodzi o zmniejszenie nakazów i zakazów – kontynuował Ostrowski.