Dla jednego maluszka było już za późno. Umarło pod balkonem w centrum miasta. Nie bądźmy obojętni, reagujmy, aby nie dochodziło do takich sytuacji!

– Centrum, wolnożyjąca kotka i jej młode. Wegetują, walczą o przetrwanie, jedni je dokarmiają, inni przeganiają. Chore malce, którym nikt nie chciał pomóc… Dopiero gdy jedno z kociąt umierało pod czyimś balkonem, ktoś je zauważył – opisują w Fundacji „Pomagamy Płockim Zwierzakom”.

Dla jednego maluszka było za późno.

– Odszedł w męczarniach, na rozgrzanym betonie, sam, niczyj, niekochany przez nikogo, nie poznawszy ludzkiego dotyku, nie dostając szansy na długie życie… To okrutne, ale jego śmierć prawdopodobnie ocaliła życie jego rodzeństwa.

Wiadomość o maleństwach dzięki jednej z grup na Facebooku dotarła do Fundacji „Pomagamy Płockim Zwierzakom”. – Mieszkaniec bloku, Pan Michał, spędził cały dzień na łapaniu kociaków, a następnie zawiózł je do weterynarza, skąd trafiły do jednego z naszych domów tymczasowych. Maleństwa mają zaawansowany koci katar, były zapchlone, zaropiałe, kichające. To 6-tygodniowe kocie dzieci, dwie kotki i kocurek. Kocurek waży 800g, czarno-biała kotka 650g.

Obawiają się, że być może pomoc nadeszła za późno także dla kolejnego z kociąt, burej kici, ważącej zaledwie 435 g, tyle co trzytygodniowy kociak…Sama skóra i kości, do tego bardzo kicha i jedno oczko ma w słabym stanie. Maleńka ma w sobie wolę życia, próbuje jeść, ale przez katar nie może przy tym oddychać, bardzo się męczy, nie ma siły dojść do kuwetki… ?Nie wiemy co z nią będzie, obawiamy się, że nie zdążyliśmy, że pomoc przyszła o dzień za późno, o kilka godzin za późno, że to za dużo dla tak malutkiego, wyniszczonego ciałka, że mała się podda… Lecą nam łzy gdy na nią patrzymy. Jest niewiarygodnie krucha…

Leczenie kocich dzieci kosztuje. Pan Michał, który te kociaki zabrał i zadbał o pomoc, zapłacił rachunek za wizytę u weterynarza (150 zł). Na tym jednak nie kończą się starania o kocią rodzinę. – Czeka nas jeszcze kilka wizyt kontrolnych z małymi, testy na fiv/felv. Do tego dobrej jakości karma – jedzonko i żwirek dla tej trójki to ok. 250-300 zł miesięcznie, a będą u nas co najmniej półtora/dwa miesiące, pewnie znacznie dłużej, bo krówki i buraski bardzo długo czekają na domy… Czy pomożecie nam zapewnić im dobrą przyszłość mimo złego startu w życie? Bardzo prosimy w ich imieniu, one nie mają nikogo prócz nas…

Tu znajduje się link do zbiórki: Czy przyszliśmy na czas, aby uratować te kocie istnienia?

Fot. https://zrzutka.pl/rx2d7y