Trzecią reprezentacyjną przerwę tej jesieni Nafciarze – tak jak dwie poprzednie – znów rozpoczynają bez kompletu punktów, choć jeśli zastanowić się nad tym chwilę dłużej – to… jest gorzej niż wcześniej. Remis 0-0 z Arką Gdynia pomimo tego, że jest najlepszym wynikiem osiągniętym przed zgrupowaniami i meczami drużyn narodowych, po przepychance pomiędzy Dominikiem Furmanem, a Arkadiuszem Recą i Patrykiem Stępińskim, wygląda jak porażka. Pozostaje tylko zadać pytanie: czyja?
Już tydzień temu po meczu z Lechem Poznań dało się zauważyć, że – pomijając grę – coś w drużynie Marcina Kaczmarka jest nie tak. To co wydarzyło się bezpośrednio po sobotnim spotkaniu tylko potwierdziło wcześniejsze przypuszczenia. Chemii jak nie było tak nie ma i być może nie wszyscy chcą w tej drużynie być.
Jakoś trudno mi sobie teraz wyobrazić, że 19 listopada w Gdańsku Stępiński w 100% będzie umierał za Furmana. Za Recę tak, ale za Furmana? Raczej niekoniecznie, choć możliwe, że zaraz wyskoczy gdzieś informacja w stylu: emocje wzięły górę nad rozsądkiem, jesteśmy profesjonalistami i tym podobne rzeczy. Drużyna podeszła podziękować kibicom i tam ją dostrzegłem, „reszta” powędrowała w drugą stronę. Swoją stronę. Nie pierwszy zresztą raz.