Czy radni manipulują pracownikami PZOZ? [zdjęcia]

– Czy to „show”, które się tu odbywa to już kampania wyborcza? – pytał wiceprezydent Izmajłowicz opozycyjnych radnych. – To jest cyrk – dodawał Artur Jaroszewski po wystąpieniu Mirosława Milewskiego.

Nadzwyczajna sesja rady miasta została zwołana na wniosek radnych z Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz niezrzeszonego Mirosława Milewskiego. Rajcy zarzucają bowiem władzom Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej złe zarządzanie majątkiem, rosnące ponad potrzeby zatrudnienie oraz organizacyjny chaos. Pracownicy PZOZ, obecni na obradach wywiesili transparenty z hasłami „Nie chcemy kibiców piłki ręcznej w zakładzie, tylko kompetentnych pracowników”, „Chcemy więcej etatów dla pielęgniarek, a nie dla urzędników, których nie znamy” czy „Bezpieczne zarządzanie, bezpieczeństwem dla pacjenta i personelu”.

Na początek informacja o sytuacji w PZOZ

– Sytuacja nie jest rewelacyjna, ale jest stabilna – zaczął wiceprezydent Krzysztof Izmajłowicz, tłumacząc następnie, że kłopoty służby zdrowia zaczęły się od przekształcenia kas chorych w Narodowy Fundusz Zdrowia. – Nasz szpital w przeciwieństwie do wielu na Mazowszu nie ma długów ani zobowiązań przeterminowanych, a do tego wynagrodzenia są wypłacane na bieżąco. 5 mln straty, jaką szpital odnotował w zeszłym roku to tak naprawdę, patrząc na lata poprzednie nic nowego – tłumaczył Izmajłowicz przytaczając przez ponad godzinę dane finansowe. Jak mówił przychody szpitala pochodzą z NFZ, który z każdym rokiem obniża wysokość kontraktów. W 2012 roku była to kwota w wysokości 46 mln zł, a w roku obecnym już 44 mln zł. Najbardziej ucierpiała ginekologia. Problemem szpitala są przede wszystkim nadwykonania, czyli świadczenia wykonywane w ilości przekraczającej limit w kontrakcie zawartym z NFZ. W 2011 roku szpital wypracował nadwykonania na kwotę 4 mln 803 tys. zł, którą NFZ zwrócił w 80 procentach. Natomiast w 2012 nadwykonania wyniosły 2 mln 709 tys. zł, z czego zwrócono zaledwie 40 procent. Jak w dalszej części nadzwyczajnej sesji tłumaczyła prezes PZOZ Ewa Nieścierenko, trudno zrezygnować z nadliczbowych świadczeń, które są pacjentom potrzebne. Wiceprezydent zwrócił również uwagę na fakt, że na stratę szpitala złożyło się także podniesienie wynagrodzeń dla pracowników. Uprzedzając jednak pytania, których ze strony radnych było bardzo wiele, placówka nie planuje zwolnień. Wiceprezydent odniósł się do informacji jaka parę miesięcy temu obiegła miasto, iż z PZOZ-u ma zostać zwolnionych 100 osób. – Jeśli państwo się obawiacie o miejsca pracy, to nie macie o co – zwrócił się do obecnych na sali pracowników PZOZ Izmajłowicz. Ponadto miasto planuje wesprzeć spółkę w przyszłym roku. Jak mówił wiceprezydent planowana pomoc finansowa ma wynieść 4 mln zł.

Krzysztof Izmajłowicz odniósł się również do kwestii zatrudnienia. Jak mówił w 2011 roku w PZOZ było zatrudnionych 623 pracowników, w 2012 roku 627 osób, a obecnie 603. Pracowników w dziale administracji, który wzbudza kontrowersje w kwestii zatrudnienia, obecnie pracuje 75 osób, natomiast w roku ubiegłym było zatrudnionych 78 osób.

O tym, że sytuacja PZOZ jest stabilna mówił również wiceprezes Marek Stawicki, który wyjaśnił, że podwyżki płac lekarzy są związane ze zmianą ustawy, w myśl której wzrosły koszty dyżurów, traktowanych teraz jako nadgodziny. Gdy mówił o płacach lekarzy, pielęgniarki obecne na sali posiedzeń komentowały, że ich pensje są niewspółmiernie niskie. Wiceprezes, odnosząc się do zatrudnienia pracowników niemedycznych mówił o nowym etacie w dziale zamówień publicznych, który wcześniej istniał tylko w formie szczątkowej oraz o zatrudnieniu osoby odpowiedzialnej za tak zwane dane wrażliwe. Jak dodawał wiceprezes, średni wzrost płac pracowników administracji wzrósł o 4 procent, podczas gdy pracowników medycznych o 11 procent.

Prezes Ewa Nieścierenko mówiła natomiast o trudnych negocjacjach z NFZ, które cały czas trwają.

Czas na radnych

– Złożyliśmy wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji, gdyż docierały do nas sygnały o niepokojącej sytuacji finansowej i kadrowej w szpitalu. Zgłosili się do nas pracownicy, którym zależy na poprawie kondycji szpitala. Pojawił się także temat podwyżek, ale był to ostatni element poruszany przez pracowników. Co ciekawe, wśród tych pracowników nie było lekarzy – zaczął radny SLD Arkadiusz Iwaniak, po czym odniósł się do pensji prezes Nieścierenko, która, jak mówił, zarabia więcej niż cały poprzedni zarząd. Szybko jednak zaznaczył, że nie ma nic przeciw wysokiej pensji szefowej PZOZ, ale z takim wynagrodzeniem wiążą się oczekiwania. – Liczymy, że ktoś taki postawi spółkę na nogi – dodał Iwaniak odnosząc się następnie do wzrostu płac pracowników medycznych o 11 procent. – Na taki wzrost złożyły się podwyżki dla lekarzy – powiedział radny, po czym zadał szereg pytań o sytuację w szpitalu. Między innymi, czy na miejsce pracowników, którzy odchodzą na emeryturę zatrudnia się nowych, czy nie zatrudnia się zbyt wielu lekarzy a zbyt mało pielęgniarek, czy koniecznym było zatrudnienie kierownika nadzorującego personel sprzątający.

Wiele wątpliwości dotyczących pracy zarządu miała też radna PiS Wioletta Kulpa.

– Płacimy składki, a tymczasem okazuje się, że nie możemy liczyć na opiekę zdrowotną. Przestańcie wszystko zrzucać na NFZ! To nie jest jakaś machina, tylko ludzie, z którymi trzeba rozmawiać i negocjować! Mamy panią podtrzymać na duchu? – zaczęła ostro radna. – Niech pani powie swoim poplecznikom z Platformy Obywatelskiej, by zaczęli dbać o ludzi. Kto w końcu rządzi tym państwem i miastem? Platforma! Czyja więc to jest wina? Tuska i Arłukowicza! – pytała i jednocześnie odpowiadała radna Kulpa, a następnie zarzuciła wiceprezydentowi, że w przedstawionej informacji mija się z prawdą.

Następnie radna poruszyła temat lekarki, która jednocześnie jest kierownikiem przychodni na Miodowej oraz udziałowcem Centrum św. Anny. – Nie można jej na tej podstawie przypisać złej woli – odpowie potem prezes Nieścierenko. – Nie zauważyliśmy, żeby źle zarządzała tą jednostką czy działała na szkodę spółki.

Ponadto Kulpa zwróciła uwagę, że nie ma już przychodni na Reja, wbrew woli jej pacjentów. – Za to został budynek, jaki generuje koszty, a w którym miała być psychiatria – mówiła radna PiS.

Radna zwróciła tez uwagę, że do działu administracji przyjęto 40 nowych osób, ale zatrudnienie jako takie nie wzrosło, gdyż odeszli pracownicy właśnie z przychodni na Reja. – Ja ich nie widziałem – odniesie się chwilę później wiceprezes Stawicki. 

Wioletta Kulpa pytała też o zatrudnienie specjalisty ds. inwestycji. – Czym on się zajmuje? Wymianą zamków? Przecież szpital nie czyni wielkich inwestycji – komentowała kpiącym tonem radna. Następnie zwróciła tez uwagę na spadek zatrudnienia personelu sprzątającego. – Tę samą pracę do wykonania ma teraz mniejsza liczba osób. Ponadto kupowane są tańsze środki czystości – to wszystko przekłada się na warunki w szpitalu – dodawała. Na tę wątpliwość prezes Nieścierenko odpowiadała, że są prowadzone kontrole i warunki jakie są wymagane w placówkach medycznych są spełniane.

Na koniec Wioletta Kulpa zaproponowała by pensja zarządu PZOZ zależała od wyników ich pracy. Zanim radna usiadła na miejsce, oddała prezydentom kalendarz, który jak powiedziała znalazła dziś w swojej skrytce. – Przestańcie bujać w obłokach oraz wydawać pieniądze na drukowanie kartek ze zdjęciem prezydenta – mówiła przy tym Kulpa odnosząc się do fotografii prezydenta Nowakowskiego (nieobecnego na nadzwyczajnej sesji z powodu pobytu w Warszawie), które widnieje na pierwszej stronie kalendarza.

Odpowiedź zarządu

Prezes Nieścierenko próbowała odpowiadać na pytania oraz odpierać ataki radnych, ale po twarzach rajców widać było brak akceptacji. Prezes wyjaśniała, że to czy na zwolnione miejsca są zatrudniani nowi pracownicy zależy od sytuacji. Nieścierenko przekonywała też, iż pracownicy pozamedyczni wyłaniani są w drodze konkursu. Ponadto prezes tłumaczyła, że nikt nie został bezzasadnie zatrudniony. Zarząd PZOZ odniósł się także do pytania o zatrudnianie pracowników spoza Płocka. Jak zauważyła prezes Nieścierenko występują problemy kadrowe, gdyż mało lekarzy, pochodzących z Płocka wraca do naszego miasta. Dlatego też szpital musi sięgać po pracowników z zewnątrz. Zarząd nie chciał jednak odpowiedzieć na pytania o wynagrodzenie lekarzy. Jak tłumaczył wiceprezes Stawicki nie może ujawniać takich informacji.

Radny Mirosław Milewski również miał dużo uwag do zarządu PZOZ. Przede wszystkim atakował prezydenta Nowakowskiego za zmianę zarządu na gorszy od poprzedniego, którego działania doprowadzą do likwidacji PZOZ. Były prezydent przygotował nawet wniosek oraz apel. Radny wnioskował, by prezydent przygotował i przedstawił radzie miasta plan naprawczy płockiej służby zdrowia. Ponadto Milewski przedstawił apel do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, gdzie rada miasta prosi o wizytę w Płocku, w trakcie której spotkałby się z mieszkańcami, a także przyjrzał naszej służbie zdrowia.

Wystąpienie radnego, a dokładnie składanie wniosków, zanim zakończy się dyskusja, w trakcie której władze miasta oraz spółki będą miały szansę odpowiedzieć na zarzuty, nazwał cyrkiem.

Krytycznie do tego wystąpienia odniósł się także wiceprezydent Izmajłowicz. – Czy to „show”, które się tu odbywa to już kampania wyborcza? W mojej ocenie jesteście państwo manipulowani – zwrócił się do pracowników PZOZ wiceprezydent. – Likwidacja, tragedia… Ktoś chyba nie chce przyjąć, że sytuacja jest stabilna. Spółka nie ma długów, ani kredytów, ale dla niektórych najwidoczniej im gorzej tym lepiej – dodał.

Krzysztof Izmajłowicz, odnosząc się także do wystąpienia przedstawicielki związku zawodowego PZOZ, Moniki Kłosińskiej zapewniał, że miejsca pracy nie są zagrożone.

Po trwającej ponad 5 godzin nadzwyczajnej sesji rady miasta, trudno mówić o wspólnych dla wszystkich stron wnioskach.

Poniżej zdjęcia transparentów.