Temat uchodźców to tzw. temat rzeka. Tu nie ma złotego środka i trudno o jednoznaczną odpowiedź. Wiele osób chciałoby pomóc rodzinom z dziećmi z krajów arabskich, objętych konfliktem zbrojnym. Jednak czy do końca jest to dobre rozwiązanie w świetle ostatnich ataków we Francji, Niemczech czy Anglii? Bardzo dużo osób w Polsce już się boi wyjeżdżać za granicę, przebywać na lotnisku, stadionie czy miejskiej imprezie.
Poza tym, na początku należałoby zadać pytanie – nie o zapewnienie uchodźcom mieszkań czy pracy. Najpierw należy zapytać czy płocczanie, poznaniacy, wrocławianie czy mieszkańcy innych miast na pewno będą czuli się bezpiecznie, wychodząc na ulice? Otóż, osobiście, byłam swego czasu gorącym zwolennikiem pomocy uchodźcom i przyjmowania ich. Podkreślam – byłam. Niestety w ostatnim czasie czytając o kolejnych śmierciach zadawanych przez tzw. uchodźców, których należałoby nazwać zwykłymi bandytami, którzy z nożami biegają po ulicy, rzucają kłody drewniane pod koła samochodów czy wjeżdżają w tłum skradzioną ciężarówką, zabijając niewinnych niczemu ludzi, mam poważne wątpliwości i obawy o życie moich najbliższych i nie tylko. Dziś wiem na pewno, że nie chcę uchodźców w naszym kraju. Ktoś powie, że nie każdy uchodźca to terrorysta. Jednak strach w ludziach jest już tak duży, że nie umieją postrzegać islamistów inaczej.
Aby nie być subiektywnym w tym temacie, postanowiłam zrobić małą sondę wśród przypadkowo wybranych osób. Pytanie było jedno, czy jesteś za tym abyśmy przyjmowali uchodźców? Zapytałam 14 osób. Żadna z nich nie odpowiedziała jednoznacznie, że jest na tak. W pierwszej chwili po usłyszeniu pytania czternaście razy usłyszałam słowo – nie. Moi rozmówcy podawali różne argumenty. – Ktoś powie, że my też byliśmy uchodźcami – tak, zgadzam się. Jednak jak Polacy uciekali ze swojego kraju zamykano ich w obozach dla uchodźców czy migrantów – jak kto woli. Tam czekali na azyle. O czym opowiedział mi, obecnie mieszkający w Warszawie, mój sąsiad. Opowiadając historię swojego wuja, który uciekł z Polski w czasie stanu wojennego. – No i czy słyszałaś żeby Polak podłożył gdzieś ładunek wybuchowy? – zapytał na koniec.
– Oczywiście, że jestem na nie. Syryjczycy mają obok siebie bardzo bogatych sąsiadów, kraje które na dodatek mają tę samą religię co oni. Dlaczego nie pójdą tam, tylko płyną do Europy? Nie przekonują mnie żadne argumenty, aby przyjmować uchodźców – tak rodzin, jak i pojedyncze osoby. Zresztą oni u nas nie chcą być na całe szczęście, za mały „socjal” – skomentował pytanie mój następny rozmówca – płocczanin. – Nie, kompletnie nie. Mam małe dzieci i w tej chwili po tych atakach, które były w ostatnim czasie w Europie, bałbym się wyjść z dziećmi na imprezę w mieście, iść na plażę czy gdziekolwiek. Uważamy, razem z żoną, że powinno się zamknąć granice i nie ważne czy to dzieci czy kobiety. We Francji też zginęły niewinne dzieci i kobiety. Mnie nie przekonuje argument, że to dzieci – tłumaczył nam kolejny mieszkaniec Płocka. Jeden z moich rozmówców byłby skłonny pomóc, pod warunkiem, że migranci byliby zamykani w obozach.
Na wtorkowej sesji rady miasta Płocka pojawiła się grupa zwolenników przyjęcia uchodźców w Płocku. Mieli ze sobą transparenty z napisami: „Dzieci z Aleppo nie mogą już dłużej czekać. Żądamy głosowania w sprawie petycji o przyjęcie syryjskiej rodziny”, „My też byliśmy uchodźcami”. Temat natychmiast podjął radny Marcin Flakiewicz (PiS), który korzystając z okazji, zapytał prezydenta Płocka o to czy jest skłonny przyjąć uchodźców do naszego miasta. Pytał także o mieszkania dla potencjalnych migrantów i pracę dla nich.
– Mam wrażenie, że mieszamy dwa porządki, prawny z politycznym. Zgodnie z porządkiem prawnym, na dzisiaj, za kwestie przyjmowania bądź nie uchodźców odpowiada rząd, a w terenie przedstawiciel rządu, czyli wojewoda. I nie można, na dzisiaj przynajmniej, zgodnie z prawem, zrobić nic poza tym porządkiem prawnym, żeby nie łamać prawa – oświadczył we wtorek Andrzej Nowakowski. [źródło PAP – przyp. red.]
– Jako samorząd pokazaliśmy, że jesteśmy otwarci na ludzką krzywdę, na cierpienie, na ból. Przyjęliśmy jedną rodzinę repatriantów z Kazachstanu. Jestem przekonany, że w tym momencie, choć decyzja oczywiście należy także do radnych, jesteśmy w stanie, mając określone zasoby, chociażby mieszkań chronionych, jeśli będzie taka potrzeba, przyjąć rodzinę czy rodziny uchodźców. Natomiast nie mamy tu przede wszystkim uwarunkowań prawnych, konkretnych – tłumaczył dziennikarzom Nowakowski. [źródło PAP – przyp. red.]
I taka konkluzja na koniec, może zanim ktokolwiek zdecyduje za mieszkańców Płocka – rząd, wojewoda czy radni warto by zapytać płocczan i mieszkańców powiatu płockiego, czy na pewno chcą na ulicach miasta spotykać na co dzień uchodźców z krajów arabskich?
Fot. Shutterstock.