Trudno wymarzyć sobie lepsze zakończenie sezonu, niż koncert „Muzyka mistrzów”, który w piątkowy wieczór odbył się w sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej.
O niezwykłe doznania widzów zadbali dwaj młodzi, niezwykle charyzmatyczni artyści. Zaledwie 28-letni pianista Marek Bracha koncertował już w Albanii, Austrii, Belgii, Chile, Chinach, Francji, Holandii, Libii, na Malcie, w Mongolii, Niemczech, Norwegii, Rosji, na Ukrainie, w USA, Wenezueli, Wielkiej Brytanii i Włoszech. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Muzycznym im., Fryderyka Chopina kontynuował naukę w Londynie, gdzie był uczniem Kevina Kennera (tego samego, który pomagał w wyborze fortepianu koncertowego dla Płockiej Orkiestry Symfonicznej). Uczył się także gry na instrumentach dawnych.
W Płocku niezwykle utalentowany pianista wykonał partię solową Koncertu fortepianowego A-dur Wolfganga Amadeusza Mozarta. Wiedeński kompozytor tworzył ten koncert wyjątkowo nie z myślą o sobie, ale z zamiarem wykonywania go przez innych pianistów podczas „koncertów subskrypcyjnych” planowanych na wiosnę 1786 roku. W utworze partie solowe napisane są tak, aby wykonujący je pianista mógł popisywać się swoją wirtuozerią. Tak właśnie robił Marek Bracha, pozwalając sobie jednocześnie na własną, nie zawsze idealnie zgodną z oryginałem, interpretację.
Warto podkreślić, że w Płocku niezbyt często mieliśmy dotychczas z sytuacją, gdy pianista odchodził od oryginału, na rzecz własnej interpretacji. Tak było, gdy Adam Makowicz grał George’a Gershwina, czy podczas koncertu Leszka Możdżera, wykonującego kompozycje Krzysztofa Komedy.
W programie koncertu, który zamykał 37. sezon artystyczny Płockiej Orkiestry Symfonicznej, znalazła się również uwertura do opery „Czarodziejski flet” Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz II Symfonia C-dur Roberta Schumanna. Warto dodać, że podczas komponowania tej symfonii jej autor ciężko chorował. Zmagał się z depresją i niezwykle uciążliwym, szczególnie dla kompozytora, dzwonieniem w uszach. Poradził sobie jednak doskonale. A stworzony przez niego utwór zawiera elementy, w których dość łatwo odczytać można echa męczących go problemów zdrowotnych.
Płocką Orkiestrę Symfoniczną poprowadził Jakub Chrenowicz. Charyzmatyczny rówieśnik Marka Brachy wręcz poraził wszystkich swoją niezwykłą ekspresją. Można było odnieść wrażenie, że odczuwa muzykę każdym swoim nerwem. Począwszy od głowy, poprzez ręce, tułów, na nogach kończąc.