Poprawność polityczna w wydaniu polskim polega na tym, że władzy się nie krytykuje. Tak było, jest i niestety nic nie wskazuje na to, aby rzeczywistość dziennikarsko-publicystyczna uległa zmianie.
Najbardziej wrażliwe są media publiczne. Zmiana władzy wymiata stare i wprowadza nowe – nawet jeśli jest gorsze. Oszczędzę czytelnikowi przykładów, bo tych aż nadto wokół. Żeby była jasność, piszę o zjawisku jako takim, a nie tylko o ostatniej zmianie władzy. Hipokryzja rządzących zamienia wolność słowa w tzw. poprawność polityczną. Ileż to już razy słyszeliśmy, że władza nie zamierza wprowadzać cenzury, ale zadba o tę – przysłowiową już dziś – polityczną poprawność.
I tak oto, zamiast cenzury mamy dziennikarską autocenzurę. Nawet zwolniony niedawno z radiowej „Trójki” Jerzy Sosnowski, sam będąc nonkonformistą, nie dziwi się kolegom po fachu, że zakładają sobie kagańce na usta i pióra. „Dziennikarz, jak każdy inny, musi z czegoś żyć, z czegoś musi spłacać kredyty” – podsumowuje.
Mediom publicznym w Polsce daleko do wzorca BBC. Na szczęście są jeszcze media prywatne. Tylko jak długo będą one w stanie oprzeć się pokusie „poprawności politycznej”?
Przypadek odchodzącej po piętnastu latach z Radia Zet Moniki Olejnik rodzi obawy. Wielu komentatorów i medioznawców upatruje tu początek pozbywania się z komercyjnych mediów wyrazistych i niezależnych dziennikarzy. W ten sposób właściciele mediów dają czytelny sygnał władzy, że są gotowe zmienić swój wizerunek w obliczu projektowanych zmian. Zdaniem fachowców kluczem do zrozumienia problemu jest koncepcja utworzenia Polskiego Domu Mediowego, który zakupuje czasy antenowe, pośrednicząc w przekazywaniu pieniędzy spółek skarbu państwa. W nowej rzeczywistości zarządzający mediami komercyjnymi staną przed dylematem czy utrzymywać wolne dziennikarstwo, czy też pozbawić się strumienia pieniędzy płynącego z tego źródła reklam.
Tymczasem na zachodzie bez zmian
Najsłynniejszy fizyk świata, Stephen Hawking, rozgniewał zwolenników Donalda Trumpa. Hawking jest stałym gościem programów telewizyjnych, w których objaśnia tajemnicze zjawiska zachodzące we Wszechświecie. Tym razem brytyjski oddział CNN zaprosił fizyka do programu „Good Morning Britain”, aby ten wyjaśnił zaskakujący wzrost popularności Donalda Trumpa. Zakłopotany Hawking odpowiedział: „Nie potrafię. Trump jest demagogiem, który odwołuje się do najniższych instynktów”. Chwilę później Google odnotowało wzrost wyszukiwań słów: „demagog”, „instynkt”, „Stephen Hawking”.
„Słowa 'tak zwanego geniusza’, jakim jest Stephen Hawking, to kompletna porażka” – skomentował Corey Lewandowski, szef kampanii prezydenckiej Trumpa, i dodał: „Jeśli profesor Hawking chciałby zaszkodzić Donaldowi Trumpowi, powinien mówić po angielsku”. Na reakcje Hawkinga nie trzeba było długo czekać. „Trump jest złym człowiekiem. Po prostu, złym człowiekiem” – odparował fizyk.
Robert Majewski