Dawna katownia gestapo, NKWD i UB przy ul. Kolegialnej 3/5 zostanie dogłębnie zbadana przez historyków z Instytutu Pamięci Narodowej. Umowę w tej sprawie podpisali prezydent Płocka Andrzej Nowakowski i naczelnik Biura Edukacji Publicznej IPN Tomasz Łabuszewski
Celem programu edukacyjno-badawczego realizowanego przez IPN jest odkrywanie miejsc, w których sowieckie służby specjalne oraz polski resort bezpieczeństwa publicznego represjonowały ludzi, którzy nie chcieli pogodzić się z panującym systemem. Dzięki badaniom, które przeprowadzone zostały do tej pory, opracowana została obszerna publikacja „Śladami zbrodni”.
Porozumienie zawarte między IPN-em a Urzędem Miasta Płocka umożliwi dokładne zbadanie przez historyków Instytutu zlokalizowanego przy dawnej ulicy Dominikańskiej (dzisiaj 1 Maja) gmachu, w którym w latach 40. i 50. XX wieku urzędowało najpierw gestapo, później zaś Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Już pobieżne badanie tego budynku przez IPN wskazuje, że może kryć on w sobie tragiczne i dramatyczne historie związane z ludźmi, którzy byli w nim więzieni, torturowani, a nawet pozbawiani życia.
Andrzej Nowakowski zaproponował, aby po zakończeniu badań i przeprowadzeniu koniecznych prac adaptacyjnych podziemia katowni udostępnione zostały młodzieży do prowadzenia lekcji z najnowszej historii Polski.
Budynek przy dawnej Dominikańskiej został wybudowany w 1905 roku. Aż do wybuchu wojny mieszkali w nim ludzie. W 1941 r hitlerowcy urządzili w nim swoje więzienie śledcze. Kiedy Płock zajęły wojska sowieckie, katownia przeszła najpierw w ręce NKWD, później zaś przejął ją Urząd Bezpieczeństwa. Kolejnymi użytkownikami były Służba Bezpieczeństwa, Milicja Obywatelska i Policja.
W czasie drugiej wojny światowej hitlerowcy w piwnicach urządzili salę tortur z wmontowanymi w sufit i ściany hakami oraz z ławą służącą do bicia więźniów. IPN jest w posiadaniu listy nazwisk zakatowanych tam ludzi. W okresie okupacji hitlerowskiej byli to głównie żołnierze Armii Krajowej, a po 1945 roku – Narodowych Sił Zbrojnych. W tym gronie był między innymi Jan Bolesław Jaroszewski ps. „Zawieja” – dowódca oddziału ruchu oporu Armii Krajowej. Trzymane na dziecińcu psy zagryzły próbującego uciec Adama Wojciechowskiego.
Na ścianie od strony podwórza na ścianie widać ślady po kulach. To tu właśnie dokonywane były egzekucje na więzionych przez okupantów Polakach. – Chcemy sprawdzić, z jakiego okresu one pochodzą. Jeżeli to długie kule karabinowe, wskazywałoby to na Niemców. Jeżeli to pociski krótkie, jest to okres sowiecki. Jest oczywiście także możliwość, że to UB, ale wydaje się, że najbardziej prawdopodobne jest tu NKWD. Wiemy, że stacjonowało ono w tym budynku i dysponujemy listą kilkudziesięciu osób przez nich aresztowanych, po których ślad później zaginął – mówi historyk IPN Jacek Pawłowicz. – Na tyłach budynku odnajdywano fragmenty czaszek i kości, co wskazuje, że było tam kiedyś miejsce pochówku osób mordowanych w areszcie. Z lat 1948-49 mamy kilka nazwisk żołnierzy NSZ, którzy zginęli w walce z NKWD i ich ciała zostały przewiezione do aresztu, gdzie ślad się urywa. Zdjęcia lotnicze z lat 50. ukazują podobne wykopy na tym terenie, jak w innych miejscach kaźni polskich patriotów. To wszystko będziemy mogli teraz dokładnie zbadać i zweryfikować dzięki władzom Płocka, z którymi współpracujemy przy różnych projektach IPN.
Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej chcą w kwietniu ponownie sprawdzić piwnice i dziedziniec gmachu przy ulicy 1 Maja. Tym razem wyposażeni w odpowiedni sprzęt, między innymi georadar. Sprawdzone i odgruzowane zostaną zamurowane pomieszczenia. – Mamy nadzieję, że uda nam się odnaleźć ślady pozostawione na ścianach przez więźniów nie tylko z okresu komunistycznego, ale także z okresu okupacji. Myślę, że znajdziemy tam rzeczy bardzo ciekawe zarówno dla historyków zajmujących się okresem niemieckim, jak i sowieckim – twierdzi Jacek Pawłowicz. – Czeka nas dużo pracy. Nie wykluczam, że w dosłownym tego słowa znaczeniu odkryjemy szczątki zamurowanych tu osób.