– W związku z pozostawieniem plecaka w budynku Dworca Płock służby rozpoczęły około godz. 11.35 ewakuację budynku dworca oraz osoby przebywające w rejonie dworca. Aktualnie zamknięta dla ruchu jest ulica Chopina i sam dworzec oraz ulice w pobliżu dworca – czytamy w komunikacie Urzędu Miasta Płocka.
„Ulica Chopina jest całkowicie zamknięta na odcinku od skrzyżowania z ul. Mickiewicza do skrzyżowania z ul. Dworcową przez służby porządkowe. Do odwołania autobusy przejeżdżające ulicami Chopina (między Otolińską a Bielską), Dworcową i Mickiewicza zostały skierowane na trasy objazdowe. Nieczynne są przystanki Dworzec kolejowy (wszystkie wokół dworca), Stanisławówka na ulicy Dworcowej, Obrońców Płocka na ulicy Mickiewicza oraz przystanek Chopina, szkoła. Do przystanku Stadion Miejski dojeżdżają tylko autobusy linii 12, 25, 27, 28, 30″ – brzmiała wiadomość od urzędników.
– Procedura sprawdzenia plecaka i Dworca Płock pod kątem pirotechnicznym potrwa około 2 godzin.
To kolejny alarm na Dworcu Płock w ciągu 24 godzin. Wczoraj także doszło do ewakuacji dworca z powodu porzuconego bagażu na jednym z peronów – podsumowało biuro prasowe ratusza.
– Alarm okazał się fałszywy. O godz. 15.20 alarm został odwołany. Plecak okazał się pozostawionym bagażem. Wszystkie autobusy wróciły już na swoje trasy, a pasażerowie mogą już korzystać z Dworca Płock – informuje ratusz.
Komentarz redakcji
Po 4 godzinach „paraliżu” alarm odwołano. No i powoli płocczanie przyzwyczajają się do tego, że komunikaty prasowe skupiają się wyłącznie na porzuconych bagażach, fałszywych alarmach bombowych i utrudnianiach w załatwianiu spraw czy poruszaniu się po mieście. – O co chodzi z tymi alarmami? Nie można było zwyczajnie dojść i tego plecaka sprawdzić? Ludziom zdarza się zapomnieć reklamówki, torebki czy właśnie plecaka. Od razu trzeba paraliżować pół miasta? – pytają płocczanie.
W świetle tego co dzieje się ostatnio na świecie, w Europie i w Polsce, środki ostrożności są jak najbardziej wskazane. Jednak to co zaczyna panować w naszym ukochanym grodzie nad Wisłą to już mała psychoza. Tylko czy to nie jest celowe działanie aby właśnie przestraszyć mieszkańców? A może z kolei chodzi o tzw. „uśpienie” czujności służb? Przypuśćmy, że za każdym razem służby będą tak reagowały, jak w tej chwili czyli – ewakuacja, zakaz wejścia czy zakaz przejazdu. Aż za którymś razem faktycznie dojdzie do wybuchu. Procedury zatem muszą być uruchamiane i słusznie, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo.
Tylko, że nie popadajmy w społeczną panikę. Na Dworcu PKS/PKP w Płocku bywa, w godzinach szczytu, powiedzmy 300 osób. Byłam na pożegnaniu obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej z naszej diecezji. Koło płockiej katedry było około 4 tysięcy osób skupionych w jednym miejscu. Nie widziałam tam służb specjalnie chroniących wiernych. Przez, bez mała trzy godziny, każdy mógł zostawić tam plecak czy inny bagaż. Ale w sobotę nie było alarmu, bo monitoring nie „wykrył” żadnego zagrożenie. A 4 tysiące ludzi spokojnie rozeszło się do domów…
Drodzy mieszkańcy, kochani podróżni zwracajcie zatem uwagę na to czy ktoś nie pozostawia bagażu, torby, plecaka, reklamówki czy pudełka w jakimś publicznym miejscu. A jeśli tak się dzieje, zwróćcie uwagę tej osobie zwyczajnie ją zaczepiając, bo w innym przypadku co drugi dzień będziemy stać w korkach. A jeśli już ta osoba zniknie wam z oczu dzwońcie na darmowy numer alarmowy 112 – bo najważniejsze jest bezpieczeństwo!