Budowa trasy S10 idealnym tematem wyborczym? Dla wyborców okazuje się… operą mydlaną

– Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zorganizowała spotkanie online z przedstawicielami samorządów z województw mazowieckiego i kujawsko-pomorskiego w sprawie budowy drogi ekspresowej S10. Niestety, wnioski po tym spotkaniu nie napawają optymizmem, ponieważ termin realizacji przedsięwzięcia GDDKiA określiła na lata… 2035-2040 – poinformował prezydent Andrzej Nowakowski w poście na popularnym portalu społecznościowym.

Trasa S10 wśród płocczan i mieszkańców powiatu płockiego budzi od wielu lat mnóstwo emocji. No i nie ma się czemu dziwić, ponieważ droga ekspresowa w pobliżu granic Płocka, rozwiązałaby komunikacyjne problemy, z którym miasto zmaga się od lat. W rozładowaniu korków i wyprowadzeniu z Płocka ruchu pojazdów ciężarowych, w tym z ładunkami niebezpiecznymi, ułatwiła północno-zachodnia obwodnica, którą miasto zbudowało dzięki determinacji władz samorządowych oraz dotacjom unijnym. Budowa drogi ekspresowej z kolei ułatwiłaby skomunikowanie Płocka z wieloma ośrodkami praktycznie w całej Polsce.

Do budowy S10 bardzo zbliżają mieszkańców Płocka i powiatu płockiego… wybory parlamentarne. Kandydaci do ław poselskich i senatorskich bardzo lubią ten temat. W przypadku S10 idealnie wprost sprawdza się powiedzenie – „nikt ci tyle nie obieca, co polityk przed wyborami”. Ileż to nasłuchaliśmy się o tej drodze, trudno zliczyć, kto, co i kiedy mówił. Były prezentacje, pudła wypełnione dokumentami, przebyte rozmowy i konferencje prasowe. Generalnie – działo się. A już sami siebie w obiecankach przechodzili politycy Prawa i Sprawiedliwości w 2015 roku. Istne przedstawienia, z których śmiało można nakręcić jakiś serial.

„Senator Marek Martynowski i poseł Marek Opioła z PiS zwołali w poniedziałek konferencję prasową przed płockim ratuszem, aby zakomunikować, że „dadzą radę” z tematem S10 i budowy obwodnicy. (…) Obaj politycy stwierdzili, że nie boją się takiego zobowiązania, z którego łatwo ich będzie rozliczyć dziennikarzom i wyborcom.” – pisała po jednej z wielu przedwyborczych konferencji prasowych w 2015 roku Karolina Burzyńska z Portalu Płock. Od tamtej pory minęło 5,5 roku.

Po „drodze” jeszcze były kolejne wybory w 2019 roku. W temacie S10 też pierwsze skrzypce grał ten sam duet kandydatów. Wówczas na konferencji prasowej dziennikarze zobaczyli prezentację z narysowanymi korytarzami trasy. Tylko, że w tym przypadku politycy zmienili narrację, jeżeli chodzi o czas budowy. Co zatem wiadomo było w sierpniu 2019 roku? Były wyznaczone korytarze, z których jeden trzeba wybrać. Z tego co mówił dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad Tomasz Żuchowski w ciągu pół roku miał zostać wybrany któryś korytarz. Na konferencji utrzymywano, że jeśli wszystko pójdzie sprawnie to potrzeba 10 lat, aby droga fizycznie była, czyli potencjalnie w 2029 roku.

Kilka dni temu prezydent Płocka dowiedział się, że termin realizacji przedsięwzięcia GDDKiA określiła na lata… 2035-2040, czyli biorąc pod uwagę czas, kiedy w 2015 roku ówczesny rząd premier Ewy Kopacz (PO-PSL) podjął decyzję o przybliżeniu trasy szybkiego ruchu do Płocka, w optymistycznym wariancie budowa S10 zajmie około 20 lat. Śmiać się czy płakać? Nie. Czekać na wybory. Wtedy na pewno płocczanie usłyszą, że właściwie „już wszystko załatwione” i czekamy na moment „wbicia pierwszej łopaty”. Tylko pozostaje pytanie, który kandydat zacznie kolejny odcinek telenoweli pt. „S10”?

Na stronie internetowej Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad ostatni wpis dotyczący trasy S10 pochodzi z września 2019 roku i brzmi następująco: „S10 Toruń – Warszawa – GDDKiA po roku intensywnej pracy ekspertów przedstawiła wypracowane warianty korytarzy przebiegu nowej trasy S10 łączącej się z Obwodnicą Aglomeracji Warszawskiej (OAW). Analizując sytuację komunikacyjną, widzimy ogromną potrzebę nowych rozwiązań drogowych, które usprawnią nie tylko ruch tranzytowy w centralnej Polsce, ale będą też oddziaływać na przemieszczanie się pojazdów na całej sieci dróg krajowych i autostrad”.

 

Fot. GDDKiA.