’Afera’ po 8 marca…

Kobieta – żeński, dojrzały płciowo osobnik z rodzaju Homo. Nasycony hormonami, emocjami i humorami. Jestem kobietą i jestem głosem wielu. Moja praca pozwala mi egzystować miedzy kobietami, wiec o sobie samej i nas wszystkich wiem niemal wszystko. Ale do sedna…

Były walentynki i rezerwacje w lokalnych pizzeriach – tych w Płocku nie brakuje – trzeba przyznać. Była też premiera kolejnej części Greya, na którą uparcie żony, dziewczyny, partnerki czy kochanki ciągnęły hurtem swoich Adonisów. Bywało nawet romantycznie. Smród wyrobów seropodobnych na drożdżowych plackach odurzał tego wieczoru niemiłosiernie w lokalnych pizzeriach. Jednak blask świeczek nadawał temu wszystkiemu wymiaru byle jakiego romantyzmu, podkreślonego jedną, czerwoną różą tkwiącą w wazoniku. O matko! Poraził mnie ten, jakże mocno, polski „romantyzm”.

I było trochę spokoju. Panie zadowolone i rozanielone będą pamiętały widok swojego wynudzonego faceta, żującego krewetki z pizzy, popijającego piwo i patrzącego co chwilę w telefon – błagając w duchu, żeby ktoś zakończył tę całą „romantyczną” farsę. Tak wyglądało to niestety w wielu przypadkach, patrząc „gastronomicznym” okiem. Więcej tragedii mogło być jedynie po premierze filmowej szmiry o Greyu. Miłośniczki tejże lektury i idolki Jamiego wracały do domu w wielkim oczekiwaniu na jakieś uniesienie, a dostawały… Wojaka Szwejka. Drogie panie! Romantyczny sadysta nie istnieje, a Grey jest literacką fikcją. O uniesieniach porozmawiajmy z partnerem, nie liczmy na to, że on – ten jedyny –  domyśli się, co nam chodzi po głowie.

Po romantycznych walentynkach nastał 8 marca – Dzień Kobiet. Mężczyźni ze zmarszczonymi czołami ( nie wszyscy ) stali w gigantycznych kolejkach przy kramach, na których można było kupić, pojedynczo pakowane kwiatki. Wielu panów komentowało głośno swój zakup, nie ukrywając niezadowolenia. W kolejkach dało się słyszeć stwierdzania, że… – trzeba kupić dla świętego spokoju.

Szacunkiem wielkim obdarzyłam jednego z delikwentów, który o 9 rano był tak odurzony napojem wysokoprocentowym i tak w tym uroczy – kiwając się na boki – do tyłu i powoli w przód, z ręką wyciągniętą do przodu z jednym kwiatem, żeby przy upadku prezent – gwarantujący mu cielesną nietykalność – w starciu z drugą połówką, nie doznał żadnego uszczerbku. Pan był całkowicie najcudniejszym mężczyzną, jakiego widziałam tego dnia.

I nastał dzień po kolejnym, romantycznym święcie w polskim kalendarzu. Ileż było narzekania ze strony kobiet. Marne tulipany tudzież zdechłe róże zdobiły przez chwilę zapyziały kąt w kuchni. Czekolada, którą dostała nie jedna pani w swoje święto, została rzucona do szuflady z przyprawami. A sprezentowane dzień wcześniej ciastka wylądowały gdzieś miedzy makaron i cukier w kuchennych szafkach. Romantyzm, który dał znowu o sobie znać, w wielu związkach to wielki dramat. Najpierw trzeba sobie zadać pytanie – czy ten „prostak”, który jest twoich mężem, był taki zawsze i czy nie zgnuśniał właśnie przez ciebie – wiecznie narzekającą żonę, która ma wymagania rodem z życia filmowych gwiazd? A czy nie lepiej usiąść i porozmawiać? Bez żadnych pretensji i górnolotnych oczekiwań? Czy nie prościej podeprzeć się wspólnym czytaniem poradnika dla par Mastertona, zamiast oglądać film o fikcyjnym Greyu?

Może ty mężczyzno zamiast siadać w fotelu, zaproponujesz swojej wybrance wspólny spacer i rzucisz propozycje, że pomożesz posprzątać? A ty kobieto, uwierz mi, kolejna para butów z promocji i znikniecie z domu na kilka godzin w pogodni za nimi – nie pomaga. Może zamiast kolejnego weekendu w jednym z centrum handlowym zejdziecie wspólnie na nad Wisłę? To nic nie kosztuje. Czy któreś z was – wiecznie narzekających – ma pojęcie, że do Płocka wróciły nad Sobótkę kormorany? I jak pięknie śpiewają?

Walentynkowy i ósmo – marcowy okres „romantycznych” uniesień za nami. Teraz nastanie gorący etap diet i narzekania na kilogram nadwagi. Panowie czeka was zatem coroczna gehenna związana z… odchudzaniem waszej drugiej połówki. Drogie panie zanim jednak będziecie wiecznie głodne, radzę wziąć sobie pewna uwagę do serca – „seksualność kobiety zaczyna się w jej głowie”. A na koniec rada dla wszystkich narzekających, niezadowolonych, obrażonych osobników obu płci. Dialog, porozumienie, rozmowa i kompatybilność osobowościowa jest kluczem do szczęśliwego partnerstwa.

Powodzenia wszystkim szczerze życzy nie idealna, odbiegająca od stereotypu, piękna, szczęśliwa, pewna siebie i swojej kobiecości …. ja kobieta. 

 

Agnieszka Gachewicz.

Fot.pixabey.com.