Jaka przyszłość czekałaby województwo mazowieckie, gdyby doszło do zapowiadanego przez jedną z partii administracyjnego wyodrębnienia Warszawy i powiatów ją okalających?
Liczby mówią same za siebie. Województwo powierzchniowo nie straciłoby wiele. Problem w tym, że pozostałoby w nim tylko 30 proc. z obecnych firm, a dochody z podatku CIT spadłyby aż do około 90 proc.! Jak zatem z 12 proc. dotychczasowych wpływów z CIT utrzymać region? Jeśli więc zakusy na rozbiór Mazowsza dojdą do skutku, lider rozwoju stanie się regionem bez możliwości i perspektyw. Najprawdopodobniej również bez środków unijnych, bo podział administracyjny województwa w trakcie rozpoczętej już perspektywy oznacza zatrzymanie ich przepływu do beneficjentów.
Nowe województwa – pomysł na każde wybory
Co kilka lat w okresie wyborczym pojawia się pomysł administracyjnego podzielenia obecnego województwa mazowieckiego. Poza informacją o tym, jaki kształt terytorialny miałyby nowe województwa, pomysłodawcy takiej reformy nie podają jednak, żadnych danych pokazujących efekty takich zmian.
Pierwszym pretekstem podziału administracyjnego miała być troska o zachowanie po 2020 roku środków unijnych. Ten argument jednak stracił już rację bytu. Rada ministrów poparła bowiem wprowadzenie nowego podziału statystycznego i określenia dwóch NUTS-2 dla Mazowsza (czyli statystycznych obszarów, dla których liczone są środki unijne). To tańsze i rozsądniejsze rozwiązanie, które zagwarantuje Mazowszu pieniądze unijne w kolejnej perspektywie.
– Politycy PiS dalej mówią jednak o konieczności podziału administracyjnego. O co w tym wszystkim chodzi, skoro PiS nie przedstawia ani argumentów, ani analiz? Na pewno nie o dobro regionu – zauważa marszałek Adam Struzik.
Lider rozwoju zamienia się w jedno z najbiedniejszych województw
Urząd marszałkowski przygotował orientacyjne szacunki dotyczące wyłączenia Warszawy z Mazowsza. Nie jest niczym zaskakującym, że to stolica kraju generuje wysokie dochody. To tu znajduje się większość firm tak krajowych, jak i zagranicznych.
Nie można mówić o tym, że Warszawa i najbliższe jej okolice zawyżają statystyki, bo przede wszystkim wytwarzają dochody, dzięki którym możliwe jest utrzymanie wielu szpitali, instytucji kultury, dróg, połączeń kolejowych oraz innych ważnych dziedzin życia na Mazowszu.
Wyłączenie administracyjne tego terenu sprawi, że nowe województwo mazowieckie będzie miało podobną powierzchnię (86 proc. dotychczasowej). Diametralnie spadną jednak dochody. Najważniejszy dochód województwa czyli CIT wyniesie zaledwie 11,8 proc. obecnych przychodów regionu. Za tak drastycznym spadkiem przychodów nie idzie jednak analogiczna redukcja zadań i obowiązków.
Mazowsze będzie miało do utrzymania 76 proc. kilometrów obecnie nadzorowanych dróg, 50 proc. szpitali i 38 proc. instytucji kultury. W sumie ze 122 wojewódzkich samorządowych jednostek organizacyjnych i spółek (urzędy, instytucje kultury, szpitale, spółki) 46 związanych jest bezpośrednio ze stolicą, a 59 z resztą województwa, przy czym 17 ma charakter ogólnowojewódzki, co oznacza, że przy hipotetycznym podziale województwa instytucje te będą musiały zostać podwojone.
– Warszawa stymuluje rozwój regionu, a z efektów tych korzysta całe województwo. Jaka jest alternatywa zdaniem PiS? Odgrodzenie administracyjnym murem Warszawy i pozostawienie mniej zamożnego Mazowsza z 10 proc. dotychczasowych dochodów? – pyta marszałek. – To trochę jak rezygnacja z ciężkiej pracy zarobkowej i świadome zdecydowanie się na wegetację, dzięki zasiłkom z zewnątrz. Myślę, że Mazowszanie są zbyt dumni na taki scenariusz.
Budżet nowego województwa mazowieckiego byłby zatem tak niski, że nie miałoby ono środków na wkład własny do wielu projektów unijnych, które powinno zrealizować, by poprawić jakość życia mieszkańców Mazowsza. Jednocześnie nowo powstałe województwo warszawskie ze względu na swoje dochody musiałoby płacić jeszcze większe „janosikowe”.
– Co taka zmiana oznaczałaby dla Warszawy? Jeszcze większe „janosikowe” – dodaje marszałek. – Nie ma mowy o zrównoważonym rozwoju, gdy chce się utworzyć bardzo bogate województwo stołeczne, które za chwilę płaciłoby potrójne „janosikowe”, i drugie województwo wokół stolicy, które pozbawione byłoby dochodów. Wmawianie ludziom, że od tego przybędzie pieniędzy to populizm. Administracyjny podział to generowanie nowych kosztów, a przede wszystkim problemów rozwojowych.
Utrata środków unijnych?
Problem drugi to środki unijne i to nie wirtualne, planowane po 2020 r., ale wynegocjowane już przez władze województwa. W sumie chodzi o niebagatelną kwotę, bo o 2,1 mld euro. Nikt z poziomu kraju nie może bez konsultacji z KE podzielić środków przyznanych na obecny Regionalny Program Operacyjny Województwa Mazowieckiego na lata 2014-2020.
– Ostatnie lata to czas tworzenia regionalnych programów w kraju, a przede wszystkim negocjacji kwot na te programy. Nie da się teraz, w prosty sposób, podzielić przyznanych alokacji na dwa nowe województwa – tłumaczy dr Marcin Wajda, p.o. dyrektora Departamentu Rozwoju Regionalnego i Funduszy Europejskich w urzędzie marszałkowskim.
– Gdyby w trakcie programowania 2014-2020 został przeprowadzony podział administracyjny któregokolwiek z województw, mogłoby ponownie podzielić pieniądze na wszystkie województwa w kraju. Przede wszystkim zburzyłoby to istniejące i już funkcjonujące programy, a co gorsza – opóźniło sięganie po środki unijne – dodaje dyrektor.
Najprostsze rozwiązania są zwykle najlepsze
Zamiast dokonywać teraz kosztownego podziału administracyjnego, dzielenia majątku i długu, tworzenia nowych urzędów i mnożenia administracji, można w lepszy sposób poprzeć rozwój całego Mazowsza. Do tego, by po 2020 r. region mógł liczyć na środki unijne, potrzebne jest stworzenie na potrzeby statystyczne dwóch jednostek NUTS-2.
Czym są same NUTS-y? To określenie dla przyjętych w UE jednostek statystycznych. Polska jest traktowana jako NUTS-0 i na potrzeby unijnych obliczeń podzielona jest na kilka makroregionów, czyli NUTS-1 (Mazowsze jest częścią Makoregionu Centralnego). Każde z województw to NUTS-2, a wewnątrz nich wyznaczone są subregiony NUTS-3 – w przypadku Mazowsza to: Warszawa, warszawski wschodni, warszawski zachodni, siedlecki, ostrołęcki, radomski, płocki i ciechanowski.
Jak widać podział na NUTS nie jest równoznaczny z podziałem administracyjnym – może się z nim pokrywać, ale może też obejmować inne obszary. Środki unijne na regionalne programy wyliczane są dla NUTS-2. Dlatego ważne jest, by województwo mazowieckie było statystycznie traktowane jako dwa NUTS-2. Pierwszy NUTS-2 – Warszawa i powiaty grodziski, legionowski, nowodworski, miński, otwocki, piaseczyński, pruszkowski, wołomiński i warszawskiego zachodni oraz drugi NUTS-2 – reszta Mazowsza.
Taką propozycję niedawno przyjął Rząd RP. Teraz decyzja po stronie Komisji Europejskiej i Eurostatu, który co trzy lata może wprowadzać zmiany w klasyfikacji państw członkowskich. Najbliższe posiedzenie Eurostatu z tym związane odbędzie się właśnie w 2016 r. To idealny moment, by zabiegać o przyjęcie zaproponowanych NUTS-2.
Taki zabieg nie generuje żadnych kosztów, a zwiększa szansę subregionów: siedleckiego, ostrołęckiego, radomskiego, płockiego i ciechanowskiego na skorzystanie ze środków unijnych w przyszłej perspektywie.
Info. UMWM.