W czerwcu poseł Ruchu Palikota Paweł Sajak zapowiadał, że po wakacjach ruszy akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum o odwołanie prezydenta Andrzeja Nowakowskiego. Pozostałych opozycyjnych środowisk ten pomysł jednak nie porwał. Czyżby właśnie dlatego dwa tygodnie od zakończenia wakacji o akcji RP nic nie słychać?
Na początku czerwca posłowie Ruchu Palikota Paweł Sajak oraz Andrzej Rozenek, w ramach prowadzonej akcji 4×4, przyjechali do Płocka, by spotkać się i porozmawiać z mieszkańcami naszego miasta o najważniejszych problemach. Akcja 4×4 jest bowiem inicjatywą stanowiącą przygotowanie do wyborów samorządowych. Partia chce przygotować 4 postulaty na 4 poziomy samorządów. Będą to oddzielne postulaty dla konkretnych gmin, powiatów, województw i wspólne dla kraju.
W trakcie wizyty, a dokładnie konferencji prasowej, poza przedstawieniem projektów RP padła zapowiedź, iż po wakacjach działacze tej partii zamierzają zebrać podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta Andrzeja Nowakowskiego.
Postanowiliśmy zapytać przewodniczących, opozycyjnych w stosunku do prezydenta z Platformy Obywatelskiej, klubów radnych – Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Prawa i Sprawiedliwości o to, czy przyłączą się do tej inicjatywy. Jak wiadomo, w Warszawie bardzo negatywna ocena prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz połączyła tak różne partie jak PiS i Ruch Palikota, które jednocząc siły wspólnie zebrały podpisy pod wnioskiem o referendum. Jak już wiemy referendum się odbędzie, niewiadomą jest tylko jego wynik jak również ważność, o czym przesądzi frekwencja. Jak się dowiedzieliśmy PiS na płockim podwórku z Ruchem Palikota sił nie zamierza łączyć. – Moim zdaniem to nie jest dobra droga. Szukajmy pomysłów na rozwój tego miasta, a o zmianie na tym urzędzie niech zdecydują płocczanie w wyborach w planowanym terminie – powiedziała radna PiS, Wioletta Kulpa. – Jeśli Ruch Palikota chce zaistnieć, to niech spróbują zrobić coś realnego, żeby rzeczywiście pomóc temu miastu, zamiast tworzyć show – dodała radna przypominając przy tym akcję zbierania podpisów o odwołanie Straży Miejskiej. Do Ruchu Palikota mniej krytycznie podchodzi płockie SLD, ale inicjatywy odwołania prezydenta na kilka miesięcy przed wyborami również nie zamierza popierać. – Rozmawiamy z działaczami RP w Płocku. Na gruncie lokalnym nie będziemy się przecież kłócić o lewicowość, tylko skupimy się na tym, co możemy zrobić, by miasto się dobrze rozwijało – powiedział przewodniczący klubu radnych SLD Arkadiusz Iwaniak, który przyznał, że prezydentura Andrzeja Nowakowskiego pozostawia wiele do życzenia, ale zbierać podpisów pod wnioskiem o jego odwołanie nie zamierza. – W przyszłym roku są wybory samorządowe. Postaramy się przekonać płocczan, że kandydat SLD jest najlepszym wyborem. Na razie przedstawiliśmy trzech kandydatów na kandydata na prezydenta miasta. [Wojciech Hetkowski, Arkadiusz Iwaniak oraz Zygmunt Buraczyński – przyp. red.] Pytamy naszych wyborców, którego kandydata najchętniej widzieliby w tej roli – mówił Iwaniak, dodając, że nawet gdyby prezydent Nowakowski został odwołany przed wyborami, to w trakcie miesięcy, podczas których miastem rządziłby komisarz nic dobrego by się nie działo.
Postanowiliśmy więc zapytać posła Pawła Sajaka z Ruchu Palikota o tę inicjatywę. Jak się okazało pomysł przedstawiony w czerwcu nie będzie realizowany. – Od kilku miesięcy prowadzimy w całej Polsce akcję 4×4, polegającą na zbieraniu opinii mieszkańców na temat sytuacji w ich miejscu zamieszkania. W trakcie tych konsultacji społecznych ludzie wielokrotnie powtarzali, że nie są zadowoleni z pracy prezydenta Nowakowskiego, ale byli przeciwni referendum, gdyż, jak nam mówili, szkoda pieniędzy na jego przeprowadzenie, skoro wybory są już w przyszłym roku – odpowiedział poseł Sajak. – Rok to zbyt mało, żeby coś zmienić. Ponadto widząc co się dzieję w Warszawie, a mam tu na myśli zapowiedź premiera, który mówi, że nawet jak Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie odwołana to i tak ona albo ktoś z jej otoczenia zostanie komisarzem, widzimy, że referendum nie ma sensu – dodał poseł. Tylko czy rezygnacja z tej inicjatywy nie ma przypadkiem nic wspólnego z tym, że w Płocku, w przeciwieństwie do Warszawy, pomysł referendum nie porwał innych środowisk? – Nie prowadziliśmy rozmów na ten temat z innymi partiami. Może działacze między sobą prowadzili jakieś luźne rozmowy, ale nie było to nic konkretnego. To czy będziemy zbierać podpisy pod takim wnioskiem od początku było zależne od wyników rozmów z mieszkańcami Płocka, a ci powiedzieli, że nie chcą referendum – odpowiedział poseł Paweł Sajak.