Podrobione VIP-y wprowadzały gości na Audioriver

O podrobionych biletach na Audioriver przebąkiwało się tu i ówdzie. Z zaskoczeniem dotarliśmy do materiału, który mówi, że podrabiane były wejściówki VIP-owskie Urzędu Miasta. Nie mogło się to obyć bez wyniesienia ich z ratusza.

W Płocku trwa już festiwal Hip-Hopowy. Zanim się zaczął, przez kilka dni staraliśmy się wyjaśnić jak to się stało, że w trakcie poprzedniego festiwalu muzyki elektronicznej krążyły po mieście podrobione wejściówki VIP.

Wyjaśnijmy najpierw mechanizm tego podrabiania. Biletu, który wymienia się po kupnie na specjalna opaskę podrobić się nie da. A przynajmniej jest to na tyle trudne, że nie da się tego zrobić od ręki, bo jest on zabezpieczony specjalnymi znakami.

Wejściówkę VIP – znacznie łatwiej. Jest to kawałek zadrukowanego i zalaminowanego papieru. Wystarczy laminat na chwilę usunąć, wykonać wysokiej jakości kopię i ponownie zalaminować. Podrobienie do tego kolorowej opaski było już tylko formalnością. Podrobioną kartę VIP trzeba było jeszcze zawiesić na specjalnej smyczy, ale w ciemnościach można było spróbować dopasować podobną i w jakiś sposób częściowo ukryć przed ochroną przy wejściu.

Proste? VIP-owska wejściówka jest oczywiście lepsza od biletu, bo pozwala na wejście na tzw. backstage i korzystać z przywilejów VIP-a.

Ostatni Audioriver był absolutnym sukcesem frekwencyjnym – na plaży pod Wzgórzem Tumskim bawiło się ponad 20 tysięcy ludzi. Już piątek – pierwszy dzień festiwalu – zapowiadał taką sytuację. Ostatnie bilety rozeszły się jak ciepłe bułeczki i przed bramkami wejściowymi zaczął handel. Karnet na dwa dni Audioriver można było odsprzedać nawet za 500 zł.

Ochrona zaczęła wtedy walczyć też z próbami nielegalnego wtargnięcia na teren miasteczka festiwalowego. Od strony Sobótki znalazła podkop pod metalowym ogrodzeniem.

Organizatorzy nie zdecydowali sie na wypuszczenie kolejnej puli biletów, można domyślać się, że  ze względów bezpieczeństwa.

W mieście zapanował jednak szał na bilety, każdy chciał wejść na festiwal.

I wtedy „na rynku” pojawiły się podrobione zaproszenia VIP.

Pule oryginalnych zaproszeń VIP organizatorzy przekazali do ratusza, który jest głównym sponsorem imprezy. Te specjalne zaproszenia mieli dostać m.in. radni, prezesi spółek miejskich, komendant policji, straży pożarnej itd. Normalna procedura, w końcu np. radni decydują o przeznaczeniu miejskich pieniędzy na Audioriver.

Kto w rzeczywistości odebrał zaproszenia VIP? Tego nie sposób dziś ustalić. Ale ciężko jakoś sobie wyobrazić niektórych działaczy, czy lokalnych polityków lub urzędników tańczących pod sceną w rytm setów np. Paula Kalkbrennera.

Dość naturalne, że wzięli je dla swoich dzieci, rodziny, czy znajomych. Z łatwością ktoś mógł dać je potem do podrobienia.

 – Od kilku lat dostaję zaproszenia VIP na festiwal od kolegi z urzędu. Zawsze wchodzę na oryginały, ale znam kilka osób, które radzą sobie w inny sposób – tłumaczy pan Marcin.

Proceder trwał od jakiegoś czasu, do tej pory pewnie na niedużą skalę. – Fałszywki rozchodziły się głównie śród znajomych. Na zasadzie koleżeńskiej przysługi – mówi pan Marcin.

W tym roku było inaczej, biletów zabrakło, więc oszuści postanowili wykorzystać sytuację. VIP’y można było kupić po 500 zł przy ul. Grodzkiej.

– W sobotę wieczorem wszyscy musieli już wiedzieć o lewych wejściówkach. Przy wejściu ochroniarze sprawdzali: plakietki, smycze, kolor opaski, czy są zaklejone na ręce. Bardzo dokładnie – tłumaczy pan Marcin

Organizatorzy potwierdzają informacje o fałszywych zaproszeniach VIP, ale sprawy nie chcą komentować. Sprawa zrobiła się niezręczna dla obu stron – organizatora i sponsora. Ale szczególnie dla Urzędu Miasta. Okazuje się bowiem, że nikt nie panuje nad tym, kto odbiera zaproszenia ViP.

– Podjęliśmy już pewne kroki, by w przyszłości podobne sytuacje więcej nie powtórzyły się – mówi Piotr Orlicz-Rabiega, producent Audioriver. Nieoficjalnie wiadomo, że był mocno zdenerwowany sytuacją. Miał nieproszonych gości z ViP-owskimi zaproszeniami…

Ratusz nie komentuje tej historii.