Odrobienie dziewiętnastopunktowej straty to w koszykówce wyczyn nie lada. Ale wypracowanie sobie później 25-punktowej przewagi, to już wielka sztuka.
Podopieczne trenerów Ireneusza Jasińskiego i Michała Mrówczyńskiego rozpoczęły wręcz koszmarnie. Niecelne rzuty, brak agresji na tablicach, a nawet błędy 24 sekund – to tylko część problemów, jakie dotykały Mon-Pol w pierwszej fazie meczu. Łodzianki w pełną bezwzględnością wykorzystywały sytuację, powiększając swoją przewagę. Po dziesięciu minutach sięgnęła ona dziewięciu punktów, a w drugiej kwarcie wzrosła aż do 19 oczek.
Wydawało się, że Mon-Pol zostanie wręcz zmieciony z parkietu, gdy sytuacja uległa niespodziewanej zmianie. Łodzianki nagle straciły skuteczność, a miejscowe zdobyły dziewięć oczek z rzędu, niwelując dzięki temu część swoich strat.
Kluczowe znaczenie dla losów meczu miała trzecia kwarta, w której zawodniczki z Płocka zdobyły aż 30 punktów, tracąc zaledwie 11. Przez ostatnie 10 minut podopieczne trenerów Ireneusza Jasińskiego i Michała Mrówczyńskiego „dobiły” swoje przeciwniczki, wygrywając ostatecznie różnicą 25 punktów. Na wyróżnienie w płockim zespole zasłużyła Karolina Sikorska (13 punktów i 11 zbiórek) oraz Agnieszka Wierzbicka )10 i 11=.
W niedzielę, 25 stycznia Mon-Pol zmierzy się w Jeleniej Górze z tamtejszym MKS MOS Karkonosze. Jeśli Mon-Pol zagra tak, jak przez większość meczu z ŁKS-em, może wrócić z Dolnego Śląska z kompletem punktów. Jeżeli jednak płocczanki będą prezentować się jak w pierwszej fazie pojedynku z ekipą z Łodzi, może być kiepsko.
Mon-Pol Płock – ŁKS SMS Łódź 75:50 (9:20, 11:9, 30:11, 25:10)
Mon-Pol: Wierzbicka 10, Kutycka 2, Pytlarczyk 16, Sikorska 13, Oses 13, Urbaniak 9, Lichomska 8, Rucińska, Gruchot, Iwan, Goleniewska
ŁKS SMS: Gajos 4, Filipczak 8, M. Łopińska 23, Surowiecka 1, Danych 12, Olejnik 2, N. Łopińska, Kalas, Wiaderkiewicz