Czy pasażerowie autobusu z linii nr 44 mają nauczyć się skakać przez płotek albo przez dużą donicę? Takie pytanie nasuwa się na widok przystanku autobusowego na ul. Kościuszki. Łącznie z tym jak takie ruchy mają kogokolwiek zachęcić do korzystania z komunikacji miejskiej.
Ulicą Kościuszki kursuje linia nr 44 jeżdżąca w rejon Sobótki i na ul. Rybaki. Przystanek znajduje się w pobliżu mediateki „eMka”. Wydawałoby się, że trudno przeoczyć znak D-15 oznaczający przystanek autobusowy…
Okazuje się, że „dla chcącego nic trudnego”.
Donice, płotki i ławeczki, które zostały porozstawiane na ul. Kościuszki, mają w założeniu chronić przed wjazdem samochodów. A tak to tłumaczą w płockim urzędzie miasta: – Musieliśmy znaleźć sposób na zabezpieczenie drzew i ich otoczenia wykonanego ze sztucznej, ale przepuszczającej wodę nawierzchni przed parkującymi na ul. Kościuszki samochodami. Z tego powodu zrodziła się koncepcja wypełnienia tych przestrzeni małą architekturą: ławeczkami, koszami na odpady, czy stojakami na rowery. A także montażu wokół samych drzew ozdobnych ogrodzeń oraz ustawienia w jednym miejscu dużych donic na zieleń.
W tym kontekście zadanie zostało wykonane – wszystkie elementy rozmieszczono. Tylko szkoda, że niemal całkowicie ignorując przystanek autobusowy, ustawiając te płotki i donice w pobliżu jezdni, najwyraźniej nie zadając sobie pytania o sensowność swoich działań.
Ze skutkami niech się mierzą pasażerowie (wśród nich mogą być osoby poruszające się z chodzikiem, na wózku, z ortezą albo z laską) lub kierowcy autobusu. Ci drudzy może tak wycyrklują, że akurat przynajmniej przy jednych drzwiach nie będzie żadnych płotków i donic, nikomu z wsiadających / wysiadających nie przyjdzie przeciskać się albo skakać przez przeszkodę.
Co na to wszystko ratusz? – Sytuacja z przystankiem u zbiegu ul. Kościuszki i Tumskiej to przypadkowy zbieg okoliczności – twierdzi Hubert Woźniak z biura prasowego. Tłumaczy: – Koncepcja aranżacji otoczenia na ul. Kościuszki została nakreślona na projekcie budowlanym, na którym nie było tzw. organizacji ruchu i miejsca ustawienia znaków drogowych. Stąd jej autor nie wiedział nic o przystanku i stojącym tu znaku drogowym.
Szkopuł w tym, że ludzie, którzy później te płotki i donice ustawiali, widzieli że jest tam przystanek autobusowy. No i urządzili najbardziej absurdalny przystanek w Płocku.
Hubert Woźniak: – „Problemy są po to, by brać się z nimi za bary” mówi stare przysłowie, a więc i ten problem rozwiążemy. Nie umiem jeszcze podać szczegółów, ale dość prawdopodobne jest, że barierki zdemontujemy i wykorzystamy w innym miejscu, a donice ustawimy w inny sposób. Będziemy nad tym pracować w najbliższych dniach i mam nadzieję, że szybko się z tym uporamy.