„Żeby nigdy nikomu nie przyszło do głowy zburzyć pół Polski”. Działacze i samorządowcy w powiecie płockim w mocnych słowach o CPK

Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Przynajmniej na moment, powinno to uspokoić samorządowców oraz mieszkańców, przez których domy przechodzą „narysowane” tory czy dogi techniczne. Niestety tak się nie dzieje. Dopóki nie zapadną konkretne decyzje na szczeblu rządowym, ani działacze skupieni w Radzie Społecznej ds. CPK, która powstała przy Starostwie Powiatowym w Płocku, ani samorządowcy nie śpią spokojnie.

W powiecie płockim CPK, póki co, kojarzy się z kilkoma narysowanymi różnymi kolorami kreskami. Czy zdaniem działaczy ktokolwiek zastanawiał się nad nimi, rysując je? – Nie – odpowiada bez namysłu przewodniczący Rady Społecznej ds. CPK Dawid Szafrański, mieszkaniec Brudzenia Dużego. – Te budynki, te drogi które są na tych mapach, nikt ich nie brał pod uwagę – podkreśla. Dodaje, że pierwsze pytanie, które Rada, w której działa, zadała spółce CPK, dotyczyło właśnie wyliczenia budynków do wyburzenia na danej trasie. – CPK odsyła nam odpowiedzi praktycznie takie same, że „prace trwają”, że „konsultacje trwają” – mówi Szafrański.

– Największym problemem jest sam pomysł, żeby to powstało – ocenia Michał Twardy, sekretarz Powiatu Płockiego. – Rozbieżności są dwie – ta w stronę spółki CPK działającą pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości oraz druga, czyli reszty opozycji, która trzyma stronę mieszkańców – wyjaśnia. – Po przedstawieniu pomysłu do opinii publicznej były robione jakieś wyliczenia, audyty, które wskazywały, że jest to inwestycja wyolbrzymiona, nieracjonalna i mega kosztowna – tłumaczy Twardy.

Porysowane kreski

Sekretarz Powiatu Płockiego poddaje pod dużą wątpliwość czy w ogóle inwestycja powstanie. Podkreśla, że przede wszystkim mieszkańcy gmin, uważają, że jest ona niepotrzebna. – Mówił o tym samorząd województwa, który zarządza Modlinem, mówili inni eksperci, że w Polsce nie potrzebujemy dużego lotniska na miarę największego lotniska na świecie, ponieważ już mamy lotniska, które spełniają swoje funkcje – zaznacza. Mieszkańcy, z którymi rozmawiał dotychczas, uważają, że nikt nie będzie z Hamburga czy innej części Europy przylatywał do Baranowa, aby polecieć na np. na… Seszele. – Jest to nierealne, nieopłacalne biznesowo, ekonomicznie, no i nie ma racji bytu – uważa samorządowiec.

– Ktoś ze strony PiS uparł się, że powoła tę spółkę i zaczęły się pierwsze schody. Opozycja wówczas nie miała wystarczającej liczby mandatów, żeby powstrzymać tę głupotę – kontynuuje Twardy. Samorządowiec stwierdza, że „spółka CPK do tej pory nie za bardzo chce rozmawiać z mieszkańcami”. Konsultacje społeczne, w których brał udział, jego zdaniem, polegały jedynie na tym, że musiały się odbyć, bo tak nakazuje prawo. – Poziom tego był bardzo niski, a przedstawiciele spółki, którzy brali udział w konsultacjach nie mieli pojęcia o terenie. Po prostu ktoś zaprojektował sobie, że musi powstać lotnisko i linie kolejowe, porysowali osiem czy dwanaście kresek – tłumaczy.

– Cały powiat płocki został pocięty wzdłuż i wszerz. Nikt z nich nie zwracał uwagi przez co te kreski przechodzą, przez jakie budynki, przez kościoły, cmentarze, parki krajobrazowe. W moim odczuciu mieli przeprowadzić sztuczne konsultacje, żeby one się odbyły, i żeby oni mogli to procedować dalej – podkreśla Michał Twardy.

Warto zaznaczyć w tym miejscu, że warianty linii przedstawione dla powiatu płockiego przebiegają przez gminy: Bielsk, Bodzanów, Brudzeń Duży, Mała Wieś, Radzanowo, Słupno, Stara Biała i Wyszogród, czyli osiem z piętnastu. Rada Społeczna ds. CPK, która powstała przy Starostwie Powiatowym w Płocku oraz wielu samorządowców po analizie doszli do wniosku, że planowana budowa niszczy w ogóle poszczególne gminy i powiat.

Na ludzkiej krzywdzie…

Ci którzy najbardziej krzyczą za budową CPK nie posiadają żadnej wiedzy – twierdzi Dawid Szafrański. – Osoby, które są już poszkodowane, nie chcą tego projektu, z kolei osoby, które myślą, że to ułatwi im życie, że może 'niech to powstanie’, bo może tym się przejadę i… gdzieś dojadę. Osobiście nie wyobrażam sobie, że mieszkańcy będą tym podróżować, ponieważ, szybka kolej nie będzie zatrzymywała się w żadnej z gmin. Może zatrzyma się w Płocku, Toruniu… – zauważa.

Czy prowadzenie tego projektu dalej ma jeszcze jakiś sens? – Myślę, że nie – podkreśla Szafrański. Nasz rozmówca uważa, że w CPK nie ma osób, z którymi można rozmawiać na argumenty. – To jest wszystko robione na siłę – mówi przewodniczący RS ds. CPK.

– Jak oglądam czy czytam co wstawia na swojej stronie radna PiS Wioletta Kulpa, o pozytywnych aspektach CPK, to zadaję pytanie: czy oni wiedzą ile jest budynków do wywłaszczenia? Nie odpowiedziała mi na to pytanie – mówi Szafrański. – Jak można coś popierać, skoro nie wie się, ile budynków jest do wyburzenia? – dopytuje. I kontynuuje: – wiem, że ta pani ma to promować, ale wprowadza ludzi w błąd, wprowadza zamęt. CPK ma powstać na krzywdzie ludzkiej, bo niektóre osoby musiały już się wyprowadzić. Ludzie już są pokrzywdzeni, a emocjonalnie bardzo pokaleczeni – podkreśla.

W powicie płockim na każdej z linii narysowanych przez „budowniczych” CPK jest około 300 – 400 budynków do wyburzenia. Nie wspominając o zniszczeniu parku krajobrazowego, cmentarzach czy kościołach. Nikt ze spółki nie wypowiedział się konkretnie co do inwestycji. A tego mieszkańcom i samorządowcom brakuje najbardziej – informacji. Od spółki chcieliby usłyszeć np. o wstrzymaniu własnych inwestycji, bo w tym miejscu, czy innym będzie prowadzona budowa. – Nie mamy takiej wiedzy – zaznacza Michał Twardy. – Jesteśmy zaskakiwani dokumentami, które CPK przesyła – dodaje. – Same drogi dojazdowe to są dziesiątki kilometrów dróg, o których nie wiemy nic.

CPK sztandarowym przykład, jak…

Od ubiegłego roku, kiedy to pojawił się temat budowy linii kolejowej Centralnego Portu Komunikacyjnego, która miałaby przebiegać m.in. przez teren powiatu płockiego, zastanawiam się, jak można planować ogromne inwestycje, które teoretycznie mają poprawić komfort życia, w ogóle nie słuchając opinii mieszkańców? – zadaje z kolei pytanie starosta płocki Sylwester Ziemkiewicz. – A ludzie po prostu się boją. O swoje domy, gospodarstwa, o zabytki, które z taką troską pielęgnują, o obszary cenne przyrodniczo. Wszystkie zaproponowane warianty linii kolejowej przecinają bowiem gminy na pół, niszcząc całkowicie ład społeczny, gospodarczy i przestrzenny.

Centralny Port Komunikacyjny, czyli przedwyborcza wizytówka PiS, to inwestycja robiona na szybko, na pokaz, na bogato i na przekór tysiącom ludzi, którzy żyją w strachu o swoje mienie i życie. Przykład, jak nie powinno się prowadzić żadnej inwestycji w naszym kraju – uważa Ziemkiewicz.

Samorząd Powiatu Płockiego od kilkunastu miesięcy apeluje do rządu o uszanowanie głosu społecznego. – Wielokrotnie wyrażaliśmy sprzeciw odnośnie do tej, być może, istotnej dla regionu inwestycji, ale przygotowanej na kolanie, bez poszanowania opinii mieszkańców – zaznacza starosta płocki. – Były w tej sprawie konsultacje społeczne, napisałem w tej sprawie zarówno do prezesa zarządu CPK, jak i pełnomocnika rządu ds. CPK oraz ministra infrastruktury, a Rada Powiatu Płockiego przyjęła uchwałę sprzeciwiającą się propozycjom zaproponowanym przez CPK. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom, uruchomiliśmy Powiatowy Komitet Pomocy Prawnej Mieszkańcom, których miałoby dotyczyć wywłaszczenie związane z budową linii kolejowej CPK. Został też przygotowany szczegółowy raport, który trafił do spółki CPK z apelem o wypracowanie prospołecznego rozwiązania. Wspieramy stowarzyszenia, które są głosem mieszkańców przeciw CPK – Ziemkiewicz wymienia starania na rzecz mieszkańców, które podjęło dotychczas Starostwo Powiatowe w Płocku.

Starosta płocki przyznaje, że jako samorządowcy i gospodarze powiatu płockiego, również prowadzą szereg inwestycji ważnych i potrzebnych mieszkańcom. – I właśnie głos mieszkańców, ich bezpieczeństwo, komfort są dla nas zawsze priorytetem – zaznacza. – Tutaj, w przypadku planowanej inwestycji CPK, ludzie są kompletnie pominięci, a ich głos i prawa zdają się być niesłyszalne i nieznaczące – podkreśla. – Liczymy i będziemy zabiegać o to, by nowy rząd zablokował temat CPK, bo w tym kształcie jest to inwestycja, która już teraz generuje ogromne koszty, a jest kompletnym zaprzeczeniem idei społeczeństwa obywatelskiego.

„Żeby nigdy to nie wróciło”

Czy działacze i samorządowcy czują się pomijani przez spółkę? – dopytujemy Tadeusza Szymańczaka, rolnika i działacza społecznego z gminy Tarasin, który od początku zaangażowany jest w protesty przeciwko budowie CPK. – My czuliśmy się w monologu nie w dialogu – mówi. – Po tzw. konsultacjach do spółki wpłynęło 160 tys. protestów, pani mi pokaże gdzie w raporcie znajdzie pani taką informację. Sam pan Dawid złożył sześć – cały czas spółka odpowiada, że „jest w trakcie” – Szymańczak nie ukrywa emocji.

– Pierwszą decyzją rządu, który zostanie powołany, powinno być natychmiastowe odwołanie wszystkich wojewodów, żeby nie wydawali decyzji, druga rzecz – odwołać zarząd spółki. Później audyt i sprawdzić – uważa działacz z gminy Tarasin.

Czy ludzie uspokoili się po wyborach, czy śpią spokojniej? – Otóż nie, ponieważ nie wierzą, że PiS odda władzę, że coś się zmieni. Trzeba zrobić taką ustawę, żeby nigdy więcej to nie wróciło i nikomu nie przyszło do głowy zburzyć pół Polski – uważa Szymańczak. I na koniec podkreśla: – nowy rząd musi zmienić ustawy wywłaszczeniowe, bo one nie są korzystne dla mieszkańców.

Fot. Archiwum prywatne Tadeusza Szymańczaka.