Magiczne słowo kompromis

Już pewnie każdy słyszał o proteście mieszkańców domków szeregowych przy alei Jana Pawła II. Jedni trzymają kciuki za mieszkańców, bo w końcu nikt nie chce mieć drogi pod oknami, drudzy nie mogą doczekać się poprawy układu komunikacyjnego w tej części Płocka, a jeszcze inni zadają sobie pytanie jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji. Wszyscy jednak są ciekawi jak ten konflikt się zakończy. Czy miasto ulegnie i wyda dodatkowe miliony, by zaspokoić postulaty protestujących?

W zeszłym roku zapowiedziano drogową rewolucję, w ramach której między innymi znalazła się modernizacja alei Jana Pawła II. Projekt przebudowy, który zakłada wybudowanie drugiej nitki na odcinku od galerii Mazovia do skrzyżowania z ulicą Czwartaków nie mógł spodobać się mieszkańcom domków szeregowych przy remontowanej alei Jana Pawła II. Czemu? W myśl planu płockich drogowców, dodatkowa jezdnia ma powstać w miejscu dotychczasowej drogi wewnętrznej, zbudowanej z betonowych płyt, którą mieszkańcy „szeregowców” dojeżdżali do swoich posesji. W związku z tym droga dojazdowa musi zostać przesunięta bliżej jednorodzinnej zabudowy, a dokładnie w miejscu, gdzie mieszkańcy zbudowali podjazdy do garaży czy posadzili różnego rodzaju kwiaty czy krzewy tworząc ogródki.  Protesty mieszkających w szeregowych domkach płocczan na pierwszy rzut oka nikogo nie dziwią. Jednak gdy przyjrzymy się bliżej całej tej sytuacji, fakt że mimo sprzeciwu miasto nie wstrzymało prac polegających na demontażu betonowej drogi, a także polbrukowych podjazdów dziwić przestaje.

Jak się bowiem okazało, owe podjazdy czy ogródki nie były zbudowane na działkach mieszkańców lecz na obszarze należącym do gminy. Ponadto teren ten, według miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego z 2007 roku jest przeznaczony właśnie pod drogę. Mieszkańcy budując podjazdy wiedzieli, że zajmowana działka po pierwsze nie należy do nich, a po drugie znajduje się w pasie drogowym, ale jak twierdzą konsultowali te działania z ówczesnymi władzami miasta. Ponadto w 2003 roku zostało wydane zarządzenie podpisane przez wiceprezydenta ds. inwestycji Tomasza Kolczyńskiego, w którym przesunięto dojazdową jezdnię tak, by mieszkańcom domów przy alei Jana Pawła II nie poprowadzić drogi pod oknami i tym samym nie burzyć podjazdów czy niszczyć nasadzonej roślinności. Jak się jednak okazuje dokument ten, na który powołują się mieszkańcy protestujący przeciw tej przebudowie, nie wystarczy by pracę drogowców przerwać. Jak powiedział Konrad Kozłowski z zespołu medialnego urzędu miasta, akt prawny z 2003 roku jest niższego rzędu w stosunku do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, uchwalonego w 2007 roku przez radę miasta. W związku z tym zarządzenie prezydenta na które powołują się mieszkańcy nie jest obecnie obowiązującym aktem prawnym.

Powstaje pytanie czemu w 2007 roku, gdy wspomniana wyżej uchwała była podejmowana, nie zadbano o to, by wprowadzić odpowiednie zapisy chroniące mieszkańców przed poprowadzeniem drogi pod ich oknami i zdemontowaniem podjazdów? Jak zwrócił uwagę Konrad Kozłowski wówczas nikt nie protestował. Prawdopodobnie obecnie sprzeciwiający się modernizacji alei Jana Pawła II płocczanie wyszli z założenia, że zarządzenie z 2003 roku broni ich interesu dożywotnio. Powstaje więc pytanie, co z tym dalej zrobić? Mieszkańcy domków szeregowych domagają się, by drogę przesunąć w stronę Auchan.

– Nie ma w ogóle takiej opcji, gdyż takie rozwiązanie naraziłoby społeczność miasta na dodatkowe i nieuzasadnione wysokie koszty związane z wykonaniem robót budowlanych polegających na przebudowie dróg oraz przebudowie sieci elektroenergetycznej, telekomunikacyjnej, cieplnej i kanalizacji deszczowej przewidzianych do realizacji w pasach drogowych al. Jana Pawła II. Ta przebudowała niosłaby za sobą koszty rzędu 4 milionów złotych – powiedział Konrad Kozłowski.

Powstaje więc pytanie, z jakiej racji miasto miałoby wydać tak duże środki finansowe, które przecież pochodzą z podatków wszystkich płocczan, a w tej sytuacji zaspokoiłyby pragnienia tylko mieszkańców 19 domków.  

Wracając do przeszłości zapytaliśmy jeszcze w ratuszu czy mieszkańcy, którzy budowali kilka lat temu podjazdy w pasie drogowym, według władz miasta działali bezprawnie?

– Nie użyłbym takiego określenia. Trzeba raczej tutaj powiedzieć, że działali na własne ryzyko – odpowiedział Konrad Kozłowski.

Jednak, jak się okazuje mieszkańcy domków przy Jana Pawła II, korzystając z terenu gminy, nie występowali, jak nakazuje prawo, do zarządcy drogi, w tej sytuacji do MZD z wnioskiem o zajęcie pasa drogowego, a co za tym idzie nie ponosili z tego tytułu żadnych kosztów. Tę kwestię reguluje uchwała, według której umieszczenie w pasie drogowym obiektów budowlanych niezwiązanych z potrzebami zarządzania drogami lub potrzebami ruchu drogowego jest objęte opłatą.

– Kompromis polega na tym, że wszystkie strony konfliktu muszą z czegoś zrezygnować. Miasto już ustąpiło. Pas zieleni będzie miał szerokość 1,5 m, a nie tak jak zakładano pierwotnie 2,5 m. Dzięki temu droga wewnętrzna, obsługująca tylko dojazd do posesji będzie oddalona od domków o 5,5 m – tłumaczył Konrad Kozłowski, który przypomniał na koniec, że na tą inwestycję miasto pozyskało aż 4 mln zł. dotacji. – Gdyby ta przebudowa budziła jakiekolwiek wątpliwości pod względem prawnym nigdy nie otrzymalibyśmy na nią środków z zewnątrz.

JOANNA TYBURA