Łukasz Nadolski: Przeżyłem w Wiśle istny rollercoaster

W przedostatniej kolejce II ligi nafciarze pewnie pokonali Siarkę Tarnobrzeg 5:0 i przypieczętowali awans do I ligi. Autorem ostatniej bramki w tym sezonie na stadionie przy ul. Łukasiewicza 34 był kapitan Wisły Płock, Łukasz Nadolski.

Dziennik Płocki: Jakie są Wasze pierwsze wrażenia, tak zupełnie na gorąco, po wywalczeniu awansu do I ligi?

Łukasz Nadolski, kapitan Wisły: – Na gorąco mogę powiedzieć, że wrażenia są bardzo pozytywne. Odnieśliśmy znaczący sukces jak na tą ligę i udało się wywalczyć awans do klasy rozgrywkowej wyżej. Bezpośrednio po meczu z Siarką pokrzyczeliśmy trochę na Starym Rynku, głoś do tej pory mam lekko zdarty. Na zakończenie sezonu w Płocku bardzo fajnie zorganizowano świętowanie awansu zarówno przez klub jak i kibiców, dzięki czemu cały zespół odebrał ten awans niezwykle pozytywnie.

Jak długo świętowaliście awans? Zakończyło się na zorganizowanej na Starym Rynku zabawie czy kontynuowaliście dalej już we własnym gronie?

– Świętowaliśmy jeszcze trochę po tym jak pokrzyczeliśmy wspólnie z kibicami, ale zdajemy sobie sprawę, że musimy jeszcze godnie pożegnać się z tą II ligą i pokazać wyższość nad rywalami zajmując pierwsze miejsce w tabeli. Bez wątpienia taki klub jak Wisła Płock na to zasługuje, a my musimy pokazać, że jesteśmy profesjonalistami.

Czyli prawdziwe świętowanie awansu dopiero przed Wami?

– Może jeszcze jakieś małe świętowanie będzie, ale też bez przesady. Mamy po ostatnim spotkaniu tylko dwa tygodnie wolnego i bardzo krótki okres czasu do startu rozgrywek w I lidze. Na pewno będzie to zdecydowanie wyższy poziom i musimy się do tego sumiennie przygotować. Dlatego też myślę, że jeszcze jakieś skromne świętowanie będzie, ale naprawdę skromne.

Jak podsumowałbyś ten sezon?

– Po spadku z I ligi początki były bardzo trudne. Po pierwszych trzech meczach mieliśmy na koncie tylko jeden punkt i każdy zastanawiał się co będzie dalej, bo była to naprawdę wielka niewiadoma. Na szczęście trener, cały sztab szkoleniowy oraz zarząd wytrzymali dość dużą presję, która wtedy nam towarzyszyła i dali nam mały kredy zaufania, za który się odwdzięczyliśmy. Wspólnie jako grupa pokazaliśmy, że jesteśmy czegoś warci i z optymizmem patrzymy w przyszłość.

Jaki był Twoim zdaniem największy atut zespołu w tym sezonie?

– Sądzę, że w wywalczeniu awansu nie było przypadku. Patrząc na personalia zespołu widać, że wielu zawodników grało w Ekstraklasie na o wiele wyższym poziomie niż II liga. Pomimo to, że w niższych ligach sposób gry jest o wiele bardziej siłowy to jednak potrafili oni przełożyć na boisko zdobyte doświadczenie i odpowiednio pokierować całą grupą. Podkreślić także trzeba rolę całego sztabu trenerskiego, trenera Marcina Kaczmarka i trenera Adama Majewskiego, którzy wykonali bardzo dobrą pracę. Obaj byli piłkarzami i wiedzieli doskonale jak do nas trafić. Dodatkowo trener Kaczmarek świętował już nie jeden awans co zapewne też zaprocentowało w naszej sytuacji.

Czego Wy, jako zawodnicy, oczekujecie po sobie w kontekście walki w I lidze i jakie cele przed sobą postawicie?

– Mówiąc tak od siebie muszę przyznać, że przeżywałem już dwa spadki i dwa awanse, tak więc był to istny rollercoaster jeśli chodzi o Wisłę Płock. Myślę, że chcielibyśmy w tym pierwszym sezonie po awansie ograć się na poziomie pierwszoligowym jako zespół. Jak już wspominałem mamy w swoich szeregach zawodników występujących w Ekstraklasie, ale jako zespół celem optymalnym byłoby ogranie się na tym wyższym poziomie. Nie chcielibyśmy walczyć o utrzymanie się w I lidze tylko powalczyć o stabilizację i mam nadzieję, że uda się to osiągnąć. Sądzę, że jesteśmy zespołem silniejszym niż ten, który spadał z I ligi rok temu i dlatego też mam nadzieję, że będzie dobrze. Jeszcze raz jednak mówię – najważniejsza jest stabilizacja.