Obniżka pensji prezydenta. Kto za, a kto przeciw?

Pazerność, ingerencja w sprawy samorządu, upokorzenie, psucie państwa, karanie – m.in. takie określenia padały na sesji w kontekście obniżki prezydenta dla prezydenta Płocka, Andrzeja Nowakowskiego. Radny Prawa i Sprawiedliwości był odmiennego zdania. Przypominał, że radni powinni przede wszystkim głosować zgodnie z obowiązującym prawem. – Chyba, że z powodów politycznych ktoś chce robić pokazówki.

Od początku lipca mają obowiązywać nowe minimalne i maksymalne stawki wynagrodzeń zasadniczych m.in. wójtów, prezydentów i burmistrzów miast. Zarówno sama obniżka, jak i powód jej wprowadzenia, powoduje spore emocje. Cięcia nie są jednak duże w każdym przypadku. Przykładowo pensja marszałka województwa mazowieckiego zmaleje o 5,7 zł, prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz Waltz o 24 zł. a jak miało by to wyglądać w odniesieniu do prezydenta Płocka? Na czwartkowej sesji w auli ratusza – zgodnie z projektem uchwały – wynagrodzenie Andrzeja Nowakowskiego miało zostać zmniejszone z kwoty 6,2 tys. zł do 5 tys. zł. Zarazem podwyższono dodatek za wieloletnią pracę z 18 do 20 proc. miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego.

Jednocześnie w uzasadnieniu przypomniano, że zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, ustalanie wynagrodzenia wójta/prezydenta należy do wyłącznej właściwości rady gminy/miasta. Ten właśnie punkt okazała się zapalnikiem do dyskusji w auli ratusza.

Jako pierwszy głos w tej sprawie postanowił zabrać radny Michał Sosnowski. – Jestem zażenowany, że jesteśmy zmuszeni obniżyć uposażenie prezydenta, które i tak jest niskie w stosunku do odpowiedzialności. Żenujące jest to, ze przez nieodpowiedzialne decyzje, rzekłbym, wręcz partyjne, prezydent będzie zarabiał tyle, co młodszy specjalista w PKN Orlen.

Swoje przysłowiowe trzy grosze dołożył radny Artur Kras. – Problem zbyt niskich wynagrodzeń, zdaniem osób Prawa i Sprawiedliwości, rozwiązała premier Beta Szydło, przyznając członkom rządu comiesięczne dodatki do pensji, dla zmylenia nazwane nagrodami. Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, na polecenie szeregowego posła urzędującego w Warszawie, w biurze przy ul. Nowogrodzkiej, podjęto niestandardowe działania. Dla przykrycia pazerności władzy centralnej zafundowano przymusową obniżkę płac dla posłów i samorządowców. Ta kuriozalna sytuacja mogłaby być świetnym skeczem kabaretowym, gdyby nie fakt, że to się dzieje naprawdę. Ustalanie wynagrodzeń, zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, należy do wyłącznej właściwości rady miasta. W rozporządzeniu z maja 2018r. nie ma zapisu o obowiązku podejmowania przez rady gmin/miast uchwał obniżających pensje samorządowcom.

Jaka jest tu zatem podstawa do obniżki? Chcę się mylić, ale czy nie jest to nieformalny przymus? Przedstawiciele Związku Miast Polskich uznali rządowe rozporządzenie za niezgodne z prawem. Wniosek trafił do prezydenta RP. Zmuszanie samorządu do obniżenie uposażeń jest rażącą ingerencją rządu w sprawy samorządowe, co jest m.in. niezgodne z Konstytucją. Jeszcze można było zrozumieć obniżenie kosztów funkcjonowania administracji publicznej, ale proponowane rozwiązania powinny być zgodne z prawem i dotyczyć całej administracji publicznej, w tym rządu i wojewody, a nie tylko samorządowców i posłów. W tym roku na dzień samorządu terytorialnego 27 maja rząd przygotował prezent. Za to, że rząd przyznał sobie nagrody, każe się teraz i upokarza się samorządowców. Bardzo dziękujemy, ale takich prezentów nam nie potrzeba. Cięcie wynagrodzeń w samorządach to psucie państwa. Osoby o wysokich kwalifikacjach nie będą chciały podejmować pracy w samorządach, na czym ucierpią obywatele. Na taki dyktat nie możemy się zgodzić. Klub Platformy Obywatelskiej uchwały nie poprze – zapowiedział

Po tych słowach radny Andrzej Aleksandrowicz stwierdził, że to nie w gestii radnego Krasa należy ocena, ponieważ są to kompetencje sądów i trybunałów. – Widełki wynagrodzeń były ustalane na szczeblu centralnym, a samorządy ustalały wysokość wynagrodzeń właśnie w tych granicach – po czym dodał, że radni powinni przestrzegać obowiązującego prawa i głosować zgodnie z tym prawem, z kolei pensję prezydenta należy obniżyć „przynajmniej do granicy tych górnych widełek”. W takim razie radny Kras zaproponował mu, aby zapoznał się z rozporządzeniem. – Nie ma tam zobowiązania nas do podjęcia w tym temacie jakiejkolwiek uchwały. Zazwyczaj wynagrodzenie ustala się na początku kadencji. Przed chwilą na sesji udzieliliśmy prezydentowi Nowakowskiemu absolutorium. Dlaczego mamy go karać za to, że dobrze zarządza miastem?

Aleksandrowicz zaoponował. – Mamy tu inną sytuację, zmieniło się prawo wyższe. W tym przypadku zmieniono górną granicę wynagrodzenia. Chyba, że chce pan – z powodów politycznych – robić pokazówki . No ale proszę bardzo, żyjemy w wolnym kraju. Na koniec Kras przypomniał, że „chodzi o uszanowanie dotychczasową tradycję”. – Teraz żyjemy w takim kraju, w którym ustawą zmienia się konstytucję, o rozporządzeniem ustawę. Gdyby jeszcze była ustawa zobowiązująca nas do zmiany wynagrodzenia… Ale to jest rozporządzenie, które jest aktem niższego szczebla niż ustawa. A nas obowiązuje ustawa.

Radni ostatecznie nie zgodzili się na obniżenie wynagrodzenia zasadniczego prezydenta Nowakowskiego. Za obniżką zagłosowali wyłącznie radni PiS.

Kinga Zaremba