Kampania Płock na fali i tłumy nad Wisłą

Przyszedł taki moment, w którym ani ochrona, ani Straż Miejska nie dawała już rady i trzeba było posiłkować się policją – tylu ludzi starało się o wejście w sobotę na pływającą po Wiśle Rusałkę.

Akcja Płock na fali wydaje się być zręcznym zastąpieniem poprzednich promocji miasta na Wiśle, kiedy to jedna ze spółek gminnych dopłacała do rejsów Rusałki w zamian za powieszenie na burcie statku hasła typu „Płock – wrażeń moc”.
Teraz kampania „Płock na fali”, organizowana po raz trzeci, zakłada zafundowanie jednego dnia 900 płocczanom darmowych rejsów statkiem po rzece (zaproszenia były rozdawane w Urzędzie Miasta i nad Wisłą), połączonych z konkursami i zabawą na nabrzeżu. Jeden dzień, który przypomni, że Płock leży nad rzeką i oferuje dzięki temu wiele atrakcji.
Dobry pomysł? Tłum ludzi nad Wisłą i na pokładzie był odpowiedzią. Na długo przed przypłynięciem statku na nabrzeżu ustawiała się kolejka chętnych na rejs. Niektórzy próbowali oszukiwać obsługę – przedarte już zaproszenia, z których wcześniej skorzystali podkładali pod nowe bilety.
Na statku rolę wodzirejów opowiadających o rzece, o statku i mieście pełnili aktor Szymon Cempura i przewodnik Dariusz Szadkowski. Między anegdotami przypomnieli rzecz ważną: – Płyniecie państwo po największym po jeziorze Śniardwy żeglownym akwenie w kraju. Proszę zwrócić uwagę jak mało znanym. Ile razy słyszeliście państwo prognozę pogody dla żeglarzy na Śniardwach? A z Wisły pod Płockiem? – pytali retorycznie.
Obok pływającej Rusałki trwały regaty m.in. z okazji 50-lecia klubu Morka, przy statku krążyła też motorówka WOPR-u. Nie bez przyczyny. Kto, w jednym z konkursów, odgadł rok powstania wodnego pogotowia ratunkowego, mógł wygrać rejs motorówką.
Na brzegu na dzieci czekał jeszcze cały szereg atrakcji, m.in. malowanie twarzy. Nas wieczór przygotowany został koncert szantowy w wykonaniu zespołu Atlantyda.

 

{phocagallery view=category|categoryid=9|limitstart=0|limitcount=0}