Nerwowe granie w Orlen Arenie

Orlen Wisła Płock po meczu pełnym zwrotów akcji oraz spięć między zawodnikami pokonała w meczu 22 kolejki PGNiG Superligi Mężczyzn Zagłębie Lubin 31:27 (14:13)

Wisła do tego meczu przystąpiła mocno osłabiona. Urazy, które prawdopodobnie nie są poważne zgłosili Adam Morawski, Michał Daszek oraz Dan – Emil Racotea. W kadrze meczowej znaleźli się też m.in Jose de Toledo i Gilberto Duarte, ale ich udział w meczu miał być ograniczony do niezbędnego minimum.

Początek spotkania to gra bramka za bramkę, czego efektem był wynik w 7 minucie 4:3 dla gospodarzy. Skuteczny był Valentin Ghionea, autor trzech bramek. Po chwili było jeszcze lepiej, bo wynik brzmiał 8:4 (14 minuta). Od tego momentu Wisła jakby się zacięła. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, ze zwłaszcza w ataku była bardzo nieskuteczna, bo albo obijała bramkarza drużyny gości Jakuba Skrzyniarza, albo pudłowała na potęgę. Meczu do najlepszych swojej karierze na pewno nie zaliczy Tomasz Gębala, którego statystyki to 3 celne rzuty na 10 oddanych…

Wisła utrzymywała prowadzenie, ale straciła w krótkim odstępie dwóch obrotowych. Z powodu urazów boisko musieli opuścić Maciej Gębala i Mateusz Piechowski. Na szczęście ten ostatni wrócił w końcówce meczu na boisko i zdobył nawet bramkę.

Sensacją zapachniało w 24 minucie bo Zagłębie doprowadziło do remisu po 12. Na przerwę to jednak Wisła schodziła z prowadzeniem (14:13). Najlepszy strzelec w ostatnich meczach lubinian Arkadiusz Moryto został zatrzymany przez Marcina Wicharego przy rzucie karnym. „Wichcia” – trzeba te 30 minut gry pochwalić – nie raz ratował swoich kolegów z opresji po prostych błędach w obronie, których niestety było dość sporo.

Na drugą połowę Wisła wyszła z Lovro Mihicem na lewym skrzydle i Adamem Borbelym w bramce. Do remisu doprowadziło jednak Zagłębie za sprawą Moryto, który zagrał kapitalne 30 minut. Mecz skończył ogółem z 11 bramkami na koncie i przez dłuższy okres czasu to praktycznie on zdobywał bramki dla swojej drużyny. Lubiński – skrzydłowy miał też wsparcie w osobie Mikołaja Szymyślika – 6 bramek i Tomasza Pietruszko – 4 bramki. Właśnie z udziałem tego ostatniego zdarzyła się dość kontrowersyjna sytuacja. Pietruszko starł się z Ghioneą, który pokazywał, że został uderzony w twarz. Sędziowie długo myśleli nad tym zdarzeniem i wymyślili… czerwoną kartkę dla Valentina i dwie minuty dla Pietruszko. Tym sposobem Wisła została bez prawoskrzydłowego i z konieczności na tej pozycji zagrał De Toledo.

Czerwona kartka miała miejsce w 39 minucie, a już chwilę później goście wyszli na prowadzenie 18:19! Od tego momentu grano bramka za bramkę. Wspomniany Moryto rzucał jak natchniony, ale Wisła też miała swoich liderów. Zdobywanie bramek na swoje barki wzięli Sime Ivic i Igor Żabic. To głównie dzięki nim, w 51 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie 25:23. Niestety, w kolejnej akcji Skrzyniarz obronił rzut Marko Tarabochi, i po golu Da Silvy w 54 minucie był remis, po 25.

Ku uciesze widzów przez następne 240 sekund gry, bramki zdobywała tylko Wisła. Wreszcie też pomylił się Moryto, którego rzut karny zatrzymał Borbely. Swoją drogą, to Węgier zagrał bardzo przyzwoite zawody, parokrotnie broniąc ważne piłki. W 58 minucie było 30:25 i stało się jasne, kto to spotkanie wygrał. Wynik meczu ustalił Moryto i ostatecznie Wisła wygrała 31:27.

Orlen Wisła Płock: Borbely, Wichary – Duarte, Krajewski 3, Obradovic 1, Ghionea 5 (1), Piechowski 1, T. Gębala 3, Ivic 7, Tarabochia 1, Olkowski 1, M Gębala, Żabic 6(2), Mihic 2, De Toledo 1
Zagłębie Lubin: Skrzyniarz – Stankiewicz 2, Kuźdeba 1, Mrozowicz, Pawlaczyk, Szymyślik 6, Sroczyk, Pietruszko 4, Moryto 11 (4), Dawydzik, Da Silva 1.

Kary: Orlen Wisła 10 minut (De Toledo – 4 minuty, M. Gębala, T. Gębala i Krajewski – po 2 minuty); Zagłębie 10 minut (Pietruszko i Szymyślik – po 4 minuty, Da Silva – 2 minuty)
Czerwona kartka: Ghionea -39 minuta za niesportowe zachowanie.
Sedziowali: Andrzej Gratunik (Zielona Góra) i Mariusz Wołowicz (Wtórek)

Łukasz Zieliński.