W kadrze Wisły Płock znajduje się czterech środkowych obrońców, dlatego dwóch zawsze będzie niezadowolonych. Jesienią Marcin Kaczmarek najczęściej stawiał na duet Przemysław Szymiński – Tomislav Bozić, lecz na wiosnę za tego pierwszego do składu wskoczył Damian Byrtek. Minęły ledwie dwie kolejki, a doszło do kolejnej roszady. Wydawało się pewne miejsce w jedenastce stracił Bozić.
W rundzie jesiennej sezonu 2016/17 hierarchia na środku defensywy bardzo długo pozostawała niezmieniona. To nie była jednak nowa sytuacja, ponieważ również w poprzednich rozgrywkach wybrany wtedy duet Szymiński – Sielewski grał prawie wszystko od deski do deski.
Mecze bez udziału któregoś z tej dwójki można teraz policzyć na palcach jednej ręki. Szymińskiego zabrakło tylko w 14. kolejce z Chrobrym Głogów w Płocku (0-1), a Sielewskiego w 27. kolejce z Drutex-Bytovią w Bytowie (2-1). Obaj byli wówczas zawieszeni za cztery żółte kartki. Pierwszego zastąpił Marko Radić, a drugiego Byrtek. Para Szymiński – Byrtek wyszła także na kolejne spotkanie ze Stomilem Olsztyn, ale w 25. minucie Damian doznał kontuzji barku. Na boisku zameldował się więc popularny Dino i w ten sposób zakończyło się zgrywanie środka defensywy z myślą o nadchodzącej ekstraklasie.
W najwyższej klasie rozgrywkowej obok pewniaka Szymińskiego zaczął grać pozyskany latem Bozić. Pierwszy z nich z ekstraklasą przywitał się w najlepszy możliwy sposób. Na inaugurację zdobył pierwszą bramkę dla Wisły po powrocie do elity, czym na zawsze zapisał się w klubowej historii. W 3. kolejce z Legią Warszawa dołożył kolejne trafienie (na 2-0), a wcześniej gola strzelił także Bozić. W obronie nie ustrzegli się oni niestety prostych błędów, co opisywałem w tym miejscu.
Do ławki rezerwowych długo przyspawani byli natomiast Sielewski i Byrtek. Były zawodnik Chrobrego Głogów do 19. serii gier na boisku przebywał przez… 11 minut, a jedyny wychowanek w drużynie do „11” wskoczył dopiero na cztery ostatnie kolejki rundy jesiennej. Mimo to zdążył zagrać z Boziciem (Piast, Legia), Szymińskim (Ruch) i Byrtkiem (Jagiellonia). Nafciarze żadnego z tych spotkań nie przegrali.
Jesienią wypróbowano więc cztery z sześciu możliwych wariantów zestawienia środka obrony. Jak pisałem tutaj: – Ani razu w parze nie zagrali Szymiński z Byrtkiem oraz Byrtek z Boziciem. Oczywiście dlatego, że były gracz Chrobrego Głogów praktycznie w ogóle nie grał, co w niedalekiej przyszłości może się zmienić.
Mogło i się zmieniło. W zimowych sparingach wszyscy stoperzy grali przez podobną liczbę minut. Raz Szymiński z konieczności zastąpił Bozicia i była to wymuszona zmiana konfiguracji. Wcześniej wyklarowały się jednak dwie dwójki: Byrtek-Bozić i Szymiński-Sielewski. Wiosną postawiono na pierwszą z nich.
Niewiele brakowało, żeby… trzeba było szukać innych rozwiązań. Byrtek jeszcze w połowie grudnia chciał odejść z klubu, ale po wygraniu zimą rywalizacji o miejsca w podstawie obok Chorwata – postanowił przedłużyć kontrakt. Byrtek–Bozić to środek na początek wiosny, ale nie przetrwał on zbyt długo, bo tylko dwie kolejki. O ile ze Śląskiem Wrocław współpraca wyglądała przyzwoicie, to z Koroną Kielce doszło do zderzenia – zawodników głowami oraz z gospodarzami. Jego największym przegranym wydaje się być stoper z zagranicy. Na mecz z Zagłębiem Lubin do łask wrócił Szymiński, a gdy istniało podejrzenie wykluczenia Byrtka rozgrzewał się Sielewski. Przy okazji „odhaczona” została ostatnia z konfiguracji.