Cezary Stefańczyk, którego wielu w ogóle nie widziało w pierwszej jedenastce ekstraklasowej Wisły Płock czy może Kamil Sylwestrzak, z którym wiązano przecież spore nadzieje. Ten pierwszy w podstawie utrzymał się równo dziesięć kolejek, w czasie których Nafciarze zdobywali średnio 1,5 punktu na mecz, co dawało im 6. pozycję w tabeli. Gdy do składu wskoczył ten drugi po pięciu kolejnych spotkaniach płocczanie swój dorobek punktowy poprawili o zaledwie jedno oczko i obecnie są tuż nad strefą spadkową. Którego z nich Marcin Kaczmarek powinien wystawić na Lechię w Gdańsku?
Nie trzeba być matematycznym geniuszem, żeby w mig policzyć, że gdy Stefańczyk dowiedział się o tym, że w meczu z Wisłą Kraków usiądzie na ławce rezerwowych beniaminek z Płocka miał na swoim koncie 15 punktów. Ponadto, Wiślacy byli po trzech meczach bez porażki z rzędu, w tym po dwóch zwycięstwach z niepokonanym u siebie Zagłębiem Lubin i Pogonią Szczecin oraz po bezbramkowym remisie z ówczesnym liderem w Niecieczy. Nic nie zapowiadało więc tragedii, ale Stefan nagrabił sobie już na tyle, że wypadł z jedenastki, a czarę goryczy wydaje się, że przelało to zagranie.
Wcześniej jeden z najlepszych prawych obrońców I ligi w poprzednich latach również popełniał błędy. Kilka było naprawdę kosztownych. Na inaugurację z Lechią po jego stracie akcję bramkową rozpoczął Sławomir Peszko, z Legią złamał linię spalonego przy golu Michała Kucharczyka, aż wreszcie zanotował „asystę” przy trafieniu Łukasza Sekulskiego z Koroną Kielce.
Na początku letniego okresu przygotowawczego wydawało się jednak, że Stefańczyk będzie musiał zadowolić się rolą rezerwowego, a boki obrony zarezerwowane zostaną dla Patryka Stępińskiego, który wróci na prawą stronę i właśnie Sylwestrzaka. Z uwagi na kontuzję byłego defensora Korony Kielce, tak się jednak nie stało i to 32-latek mógł poprawić swój licznik występów w ekstraklasie. Po jego zatrzymaniu przyszedł naprawdę ciężki… czas. Tyle, że dla całej Wisły Płock. Może więc warto wrócić do tego co było wcześniej? Głosy tego typu słychać coraz częściej.