Był piątek, godzina 18.00…

…a na wyjazdach tego dnia i o tej porze Wisła Płock nie zwykła jeszcze zdobywać bramek, a co za tym idzie wygrywać. Dwa bezbramkowe remisy ze Śląskiem Wrocław i Bruk-Bet Termaliką Nieciecza oraz porażka 0-1 z Cracovią Kraków – to wyniki osiągane przez Nafciarzy w spotkaniach rozgrywanych poza domem w piątki o godzinie 18.00. I od razu zaznaczę tak to jest (dziwny) przypadek, jak wiele rzeczy w polskiej ekstraklasie. Jednak, aby to zmienić może warto czasem zaatakować odważniej?

3, 1, 1. Nie, to niestety nie są punkty płocczan w trzech ostatnich kolejkach. Traf chciał, że akurat w tych spotkaniach podopieczni Marcina Kaczmarka grali z drużynami z Małopolski.

W związku z tym – przez klątwę, wiadomo – liczba punktów wywalczonych w tych pojedynkach wynosi 1 (1, 0, 0).

3, 1, 1 – to z kolei liczby celnych strzałów oddanych przez Wisłę Płock we wspomnianych na początku starciach ze Śląskiem, Termaliką i Cracovią. Łącznie pięć. Przyznacie, że trochę mało jak na 270 minut gry. Żeby było ciekawiej oddali je: Kriwiec (trzy) oraz Furman i Reca. A napastnicy gdzie?

Kante – 238 minut – 6 strzałów (0 celnych)
76 minut ze Śląskiem – 0 (0)
90 minut z Termaliką – 5 (0)
72 minuty z Cracovią – 1 (0)

Drozdowicz – 27 minut – 0 strzałów (0 celnych)
17 minut ze Śląskiem – 0 (0)
10 minut z Cracovią – 0 (0)

Na pewno na boisku, ale akurat nie strzelają celnie albo nie strzelają wcale.

Dla porównania. Trzy pozostałe mecze w delegacji: z Piastem Gliwice, Ruchem Chorzów i Zagłębiem Lubin, które zostały rozgrywane w innych terminach (niedziela – 15:30, poniedziałek – 18:00, piątek – 20:30), przyniosły… 19 celnych strzałów (6, 8, 5), w tym cztery Kante (1, 3, 0 – nie grał, grał Iliev i wykręcił 0). Napastnicy nadal nieskuteczni, ale udanych prób prawie cztery razy więcej.

CZYTAJ DALEJ

Fot. Z perspektywy kominów