Reklama dźwignią…dyskusji

Co jest lepsze, reklama która wisi na płocie, a może ta, która „krzyczy” z wielkich bilbordów, a może ta w mediach zamieszczana w mediach? Co powinien zrobić przedsiębiorca aby zaistnieć na rynku czyli mieć klienta? Na te i wiele innych pytań starali się odpowiedzieć przedstawiciele płockich mediów zajmujący się marketingiem, a także płoccy przedsiębiorcy.

Spotkanie pn. Reklama – akcja – manipulacja? zainicjowała Izba Gospodarcza Regionu Płockiego w restauracji Estera. Kilka dni temu ponad dwie godziny kilkanaście osób dyskutowało o reklamie – kiedyś i dziś. Bo inaczej było w latach 90. ubiegłego wieku, do których nawiązała Anna Frankowska, a kompletnie inaczej jest dziś. – Właściwie od tamtych lat zmieniło się wszystko. A przede wszystkim mentalność ludzi – tłumaczył Krzysztof Izmajłowicz.

Przedsiębiorcy mają produkt, który chcieliby sprzedać, nie ważne co to jest – lizak, chleb, naprawa obuwia, kosiarka czy restauracja. Wiadomo, że po to zakłada się firmę aby zarobić. Ale aby sprzedać produkt należy dotrzeć do odpowiedniej grupy klientów. Jak to zrobić? Każdy odpowie bez zastanowienia – należy się promować. Jednak nie każdego stać na marketingowca z krwi i kości, bo on kosztuje krocie i stać na niego tylko bardzo duże firmy.

Mali przedsiębiorcy szukają zatem innych, dużo tańszych rozwiązań. Jest to zakładanie fanpagów na popularnych portalach społecznościowych, rozdawanie ulotek czy wieszanie plakatów. Profile na Facebooku są jednak, wbrew pozorom, bardzo pracochłonne i nie każdy ma profil na portalu, ulotki nie koniecznie dotrą do grupy docelowej, dla której firma kieruje swój produkt – bo skoro oferujemy przysłowiową „kosiarkę”, a ulotka trafi do osoby, która nie ma nawet działki, to zwyczajnie wyrzucamy pieniądze w błoto. Plakat? Ten z kolei musi wisieć w odpowiednim miejscu aby również dotrzeć do określonego odbiorcy.

Na spotkaniu w Esterze, omawiano wiele wariantów. Jednak wniosek do jakiego doszli właściwie wszyscy to taki, że firmy rezygnują z promocji w ogóle, ponieważ nie mają na to pieniędzy, a inwestycja w reklamę to przychód długofalowy, na którego “zwrot” należy poczekać. Trudno się z tym faktem nie zgodzić, jednak…Nie tędy droga. – Zamiast „kosiarki” należy sprzedać „piękny ogród”, a zamiast „kremu”, „piękny wygląd”, należy sprzedać… marzenia – proponował prezes Izby, Krzysztof Izmajłowicz.

Jak to zrobić? – Korzystać z darmowego doradztwa, które mają do zaoferowania media, które posiadają powierzchnie reklamowe, mnóstwo nośników i możliwości – tłumaczyła Anna Frankowska z Tygodnika Płockiego. – Bez odpowiedniej analizy rynku i wykorzystania doradztwa, inwestowanie w reklamę będzie zwykłą stratą pieniędzy. Reklama to inwestycja na przyszłość – dowodził z kolei Krzysztof Nowacki z Katolickiego Radia Płock.

Fachowcy od reklamy z płockich mediów doszli do wniosku, że małe firmy aby „wypłynęły” muszą być wszędzie pomimo kryzysu, który jest wszechobecny. Duże firmy i sklepy w każdej chwili mogą z Płocka odejść. A zostaną jedynie nasi lokalni przedsiębiorcy. I tu dyskutanci wysunęli słuszną uwagę, że miasto powinno bardziej wspierać lokalny biznes tworząc odpowiedni klimat i wspólną politykę dla jego rozwoju.

Było to pierwsze tego typu spotkanie i niewielu przedsiębiorców z niego skorzystało. A szkoda, bo była to ciekawa dyskusja i sporo można się było dowiedzieć o tym, jak promować swoją firmę. Jednak prezes Izby Gospodarczej Regionu Płockiego zapowiedział więcej takich dyskusji, do których płoccy przedsiębiorcy będą zapraszani.