Wisła zrobiła pierwszy krok w stronę pucharu

Podopieczni trenera Manolo Cadenasa nie pozostawili cienia wątpliwości ekipie Chrobrego. W finale spotkają się ze swoim odwiecznym rywalem z Kielc.

 

 

 

Zakończył się pierwszy dzień turnieju Final Four Pucharu Polski. Na warszawskim Torwarze na razie bez niespodzianek. Dwa najlepsze polskie zespoły pokonały swoich rywali, nie wkładając w to wszystkich sił. W pierwszym półfinałowym spotkaniu Vive Targi Kielce wygrały z Azotami Puławy 38:32, zostając tym samym pierwszym finalistą pucharu. A później na placu gry pojawiły się zespoły z Głogowa i Płocka.
Nafciarze rozpoczęli mecz w swoim najmocniejszym zestawieniu, z Marcinem Wicharym w bramce, Adamem Wiśniewskim i Valentinem Ghioneą na skrzydłach, Kamilem Syprzakiem na kole oraz z Marcinem Lijewskim, Mariuszem Jurkiewiczem i Petarem Nenadiciem na rozegraniu. Płocczanie rozpoczęli jednak dość ospale. Owszem, mieli przewagę, ale nie była ona na tyle wyrazista, aby można było mówić o spokojnej kontroli wydarzeń na boisku.
Po kwadransie gry przewaga Wisły zaczęła jednak – zgodnie z planem – powoli, lecz systematycznie, rosnąć. Co ciekawe, w tym czasie trener Manolo Cadenas desygnował do gry zawodników, którzy początek spotkania oglądali z perspektywy ławki rezerwowych. Nie osłabiło to jednak płockiego zespołu. Wręcz przeciwnie, zmiennicy starali się udowodnić, że i na nich warto stawiać. Przynajmniej czasami.
Pierwszoplanową postacią płockiego zespołu był jednak Kamil Syprzak, który wobec absencji kontuzjowanego Muhameda Toromanovicia miał wyjątkowo dużo pracy. Radził sobie jednak doskonale, zdobywając osiem bramek przy niesamowicie wysokiej skuteczności. „Sypa” na kole doskonale radził sobie z głogowską defensywą. Ale potrafił zdobyć też bramkę rzutem z dziesiątego metra. W obronie grał niewiele (zazwyczaj zmieniany przez Zbigniewa Kwiatkowskiego), jednak dwukrotnie został odesłany na ławkę kar. Przed niedzielnym meczem z Vive Targami sztab szkoleniowy Wisły musi więc znaleźć sposób na utemperowanie rosłego kołowego. Kielczanie mogą bowiem błyskawicznie skorzystać z nadmiernej agresywności „Sypy” i odesłać go do szatni na długo przed końcową syreną.
Chociaż pierwsze minuty pierwszej połowy na to może nie wskazywały, doskonale spisali się gracze drugiej linii, którzy pojawili się w pierwszym składzie. O jakości gry płockich rozgrywających bardziej niż zdobycze bramkowe świadczyły genialne wręcz asysty przy golach zdobywanych przez Kamila Syprzaka i zawodników grających na skrzydłach. W niedzielę Wisłę czeka mecz z Vive Targami Kielce. Po tym, co dwaj odwieczni rywale pokazali w sobotnich pojedynkach, można wywnioskować, że Wisła nie stoi bynajmniej na straconej pozycji.

Chrobry Głogów – Wisła Płock 24:36 (12:20)
Chrobry: Stachera, Kapela – Płócienniczak 2, Świtała 3, Gromyko 5, Gujski 2, Kubała, Świątek 2, Prakapenia 2, Bednarek 1, Gregor 3, Mochocki 3, Płaczek 1, Biegaj, Witkowski

Wisła: Wichary, Sego, Morawski – Kwiatkowski 1, Wiśniewski 2, Nenadić 3, Ghionea 3, Jurkiewicz 4, Syprzak 8, Lijewski 4, Eklemović 1, Nikcević 4, Kavas, Zrnić 3, Kević 1, Milas 2