Bardzo kulturalne popołudnie

Podczas wernisażu wystawy „Z Bogiem za ojczyznę i wolność” w Muzeum Mazowieckim rozbrzmiewały dzieła Beli Bartoka i Johannesa Brahmsa. Później zaś na letniej scenie na Starym Rynku można było posłuchać muzyki klasycznej i nie tylko… A wszystko za sprawą kwartetu fletowego Przemysława Marcyniaka.

 

Poświęcona księciu Franciszkowi II Rakoczemu ekspozycja to efekt współpracy wielu placówek kulturalnych z Polski, Słowacji i Węgier. Poza Płockiem dostępna ona będzie również w Mińsku Mazowieckim, Legionowie, Zamościu, Puławach oraz na Słowacji i na Węgrzech.

Bohater wystawy „Z Bogiem za ojczyznę i wolność” pochodził z książęcej rodziny, ale stanął na czele ruchu chłopskiego, który stał się początkiem wielkiego ruchu narodowo-wyzwoleńczego. Szukał sojuszników w całej Europie. Również w Polsce. Jak mocno książę zaangażował się w walkę o odzyskanie niepodległości przez swój naród, przekonać się można, przyglądając się planszom przygotowanym przez organizatorów wystawy. Na tychże planszach znalazły się informacje dotyczące związków Franciszka II Rakoczego z Polską.

Za oprawę muzyczną wernisażu odpowiedzialny był kwartet fletowy w składzie: Przemysław Marcyniak (flet), Anna Szalińska (skrzypce), Piotr Kelm (altówka) oraz Olga Łosakiewicz-Marcyniak (wiolonczela). Muzycy zagrali utwory Beli Bartoka i Johannesa Brahmsa z wdziękiem i delikatnością właściwą największym mistrzom.

Nie inaczej było na Starym Rynku, gdzie odbył się koncert „Lekko, zwiewnie”. Wielce wymowny tytuł idealnie oddawał klimat kolejnego z „Muzycznych czwartków na płockiej starówce”. Tym razem Przemysław Marcyniak, Anna Szalińska, Piotr Kelm i Olga Łosakiewicz-Marcyniak czarowali widownię utworami Antonina Dvoraka, Jana Sebastiana Bacha, Nikołaja. Rimskiego-Korsakowa, Modesta Musorgskiego, Piotra Czajkowskiego, Johanna Straussa, Jacquesa Offenbacha.

W programie koncertu znalazła się jednak nie tylko muzyka klasyczna, ale i filmowa – motywy z „Pasji”, do której muzykę skomponował niezrównany Ennio Moriccone oraz Luisa Bonfy  z „Czarnego Orfeusza”. Jako muzyczny deser potraktować można było kompozycje Carlosa Jobima, Astora Piazzoli oraz Luisa Armstronga. Chociaż wykonawcy poruszali się po dość różnych muzycznych światach, wszystkie zagrane przez nich utwory łączyły dwa elementy – niezwykła subtelność  połączona z wirtuozerią. Jeśli słuchacze byli czymkolwiek zawiedzeni, to chyba jedynie tym, że koncert trwał niespełna ponad godzinę, a nie dłużej.