PJN znika z płockiej sceny politycznej

Co najmniej sześciu kandydatów stanie ze sobą w szranki w wyścigu o fotel prezydenta miasta w przyszłorocznych wyborach samorządowych.

Listopad to miesiąc, w którym na płockiej prawicy zostanie rozstrzygniętych wiele kwestii związanych z przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Jak się dowiedzieliśmy, kluczowe decyzje bowiem powinny zapaść jeszcze w tym miesiącu.

Mocny kandydat Prawa i Sprawiedliwości

Patrząc na ostatnie wybory samorządowe w 2010 roku oraz parlamentarne w 2011 roku trzeba przyznać, że ugrupowania prawicowe mają się w Płocku dobrze. W wyborach do Rady Miasta w 2010 roku Prawo i Sprawiedliwość zgarnęło 9 mandatów, zdobywając ponad 28 procent głosów, podczas gdy Platforma Obywatelska 7 mandatów, a Sojusz Lewicy Demokratycznej 5. Trzeba przy tym pamiętać, że wówczas radni, którzy obecnie tworzą klub „Polska Jest Najważniejsza”, jak również były prezydent Płocka – Mirosław Milewski, byli związani z PiS i z tej właśnie listy kandydowali. W następnych wyborach, tym razem parlamentarnych, mieszkańcy okręgu płockiego potwierdzili poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego. PiS uzyskało bowiem najwyższy wynik. Zdobyło ponad 33 procent głosów, które przełożyły się na 4 mandaty poselskie. Platforma była druga. Z wynikiem wynoszącym ponad 28 procent głosów zdobyła 3 mandaty. Po ostatnich wyborach w 2011 roku swoich przedstawicieli w Sejmie ma Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Twój Ruch, wtedy Ruch Palikota. Mandatu nie zdobyło SLD, ani PJN, które w całym kraju nie przekroczyło progu wyborczego.

Warto zwrócić też uwagę na wybory do Senatu, które w 2011 roku odbyły się w jednomandatowych okręgach. W naszym okręgu, obejmującym poza powiatem płockim także gostyniński, sierpecki, sochaczewski, żyrardowski w szranki stanęło pięciu kandydatów. Najwięcej głosów zdobył Marek Martynowski  z Prawa i Sprawiedliwości, wygrywając z dotychczasowym senatorem Erykiem Smulewiczem  z PO. Czy Marek Martynowski ma szansę w przyszłym roku wygrać z kandydatami z innych ugrupowań w wyścigu o fotel prezydenta miasta? Czy w ogóle zamierza wziąć udział w tej batalii? Jak się dowiedzieliśmy senator Martynowski ma taki plan, ale jak mówi decyzja będzie zależała od płockich członków PiS.

– Najpierw oni muszą zdecydować czy chcą i czy akceptują takiego a nie innego kandydata na prezydenta. Później będzie decyzja Zarządu Okręgowego PiS – odpowiada senator Marek Martynowski i dodaje, że ta decyzja powinna zapaść do końca listopada.

Patrząc na poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości w naszym mieście, ale także rosnące noty w całym kraju, trzeba przyznać, że senator może realnie zagrozić obecnemu prezydentowi Andrzejowi Nowakowskiemu. W ostatnich wyborach Martynowski wygrał co prawda z kandydatem PO, ale należy pamiętać, że wybory do samorządu a do Senatu rządzą się zupełnie innymi prawami. To działania prezydenta miasta, zarówno pozytywne jak i negatywne, są najszybciej widoczne w Płocku, a nie polityków z krajowego szczebla. Dlatego też zapewne każdy dorosły płocczanin wie jak nazywa się prezydent miasta, a niekoniecznie będzie znał nazwiska parlamentarzystów z naszego okręgu. Ponadto dla prezydenta Nowakowskiego wybory będą oceną dotychczasowych działań. Jeśli ktoś pozytywnie recenzuje pracę obecnego włodarza, to mniejsze znaczenie będą miały dla niego polityczne barwy. Jedno jest pewne – starcie obecnego prezydenta z senatorem partii cieszącej się dużym poparciem będzie niewątpliwie ciekawe. Tym bardziej, że w wyścigu o fotel włodarza miasta mogą zamieszać jeszcze inni kandydaci. W szranki z Andrzejem Nowakowskim oraz Markiem Martynowskim staną zapewne Piotr Zgorzelski z PSL oraz Arkadiusz Iwaniak z SLD. Na tych pretendentach lista się nie kończy. Do tego grona dołączy jeszcze co najmniej dwóch kandydatów.  

Powrót Mirosława Milewskiego?

Mirosław Milewski był wybierany na prezydenta miasta dwukrotnie – w 2002 oraz w 2006 roku. W 2010 ubiegając się o reelekcję przegrał w drugiej turze niewielką ilością głosów. Zyskał bowiem ponad 47 procent poparcia, a obecny prezydent ponad 52. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w pierwszej turze, gdy o fotel prezydenta miasta ubiegało się pięciu kandydatów, to Milewski zdobył najwięcej, bo 35 procent głosów, podczas gdy Nowakowski 26. Czy w przyszłym roku Mirosław Milewski ma szansę wygrać wybory i ponownie objąć urząd, zyskując głosy części płocczan, która nie jest zadowolona z obecnej prezydentury? Dane sprzed trzech lat mogłyby wróżyć sukces, gdyby nie fakt, że były prezydent nie należy już do Prawa i Sprawiedliwości, tak jak to było poprzednio. Zwolennicy partii Jarosława Kaczyńskiego raczej za Milewskim nie pójdą. Czy niezrzeszony radny pokusi się w ogóle o start w wyborach? Wszystko na to wskazuje, choć główny zainteresowany zaznacza, że decyzja jeszcze nie zapadła, mimo że, jak mówi, wielu namawia go na ten krok. Mirosław Milewski w rozmowie z nami zapowiedział jednak, że stowarzyszenie „Płocczanie”, którego jest założycielem, jeszcze w listopadzie przedstawi konkretny program zawierający plan rozwoju naszego miasta. Ponadto stowarzyszenie wystawi swoją listę kandydatów do Rady Miasta. I to jeszcze nie koniec. Jak zdradził Mirosław Milewski, w listopadzie „Płocczanie” przedstawią swojego kandydata na prezydenta Płocka. – Mamy dwie kandydatury. Nie chcę na razie przedstawiać nazwisk. Gdy zapadnie decyzja na spotkaniu członków stowarzyszenia, ogłosimy swojego kandydata. Decyzja powinna zapaść jeszcze w listopadzie – mówi radny. Można się domyślać, że jednym z dwóch pretendentów „Płocczan” na urząd prezydenta jest sam Milewski. Czy stowarzyszenie zdecyduje się na innego kandydata? Trudno to sobie wyobrazić.

Co z ugrupowaniem Polska Jest Najważniejsza?

Partia Polska Jest Najważniejsza została założona w 2010 roku, już po wyborach samorządowych. To ugrupowanie ma obecnie w Radzie Miasta Płocka czterech przedstawicieli: Piotra Kuberę, Pawła Kolczyńskiego, Grażynę Cieślik oraz Leszka Brzeskiego. Wszyscy wymienieni radni dostali się do rady kandydując z listy Prawa i Sprawiedliwości. Po ich odłączeniu się, senator Martynowski, ówczesny radny mazowieckiego sejmiku wezwał ich do złożenia mandatu, czego jednak nie uczynili. Wybory parlamentarne, które odbyły się niecały rok po powstaniu PJN pokazały, że partia nie przekonała do siebie Polaków. Ugrupowanie założone między innymi przez Joannę Kluzik-Rostkowską, która ostatecznie w 2011 roku przeszła do Platformy Obywatelskiej, nie zyskało poparcia nawet na poziomie progu wyborczego. Co więc w przyszłym roku zrobią związani z tą partią radni? Wystawią swoją listę pod szyldem PJN? Wrócą do PiS? A może połączą siły ze stowarzyszeniem „Płocczanie”?

W przyszłym roku prawdopodobnie nie zobaczymy na karcie do głosowania komitetu Polska Jest Najważniejsza, gdyż działacze do tej pory związani z tą partią planują założenie nowego ruchu społecznego. – Powstanie obywatelska inicjatywa, która nie będzie na problemy płocczan patrzyła z perspektywy partyjnej, ale tylko z punktu widzenia mieszkańców– tłumaczy Paweł Kolczyński. Jak zaznacza radny, działacze PJN nie przyłączą się do stowarzyszenia „Płocczanie”, tylko stworzą odrębny twór, ale nie wykluczają też współpracy ze środowiskiem Mirosława Milewskiego. Paweł Kolczyński nie chce na razie ujawnić nazwy nowego ruchu, ani podawać nazwisk osób, poza radnymi PJN, które wystartują w wyborach. Zdradza jednak, że są to ludzie znani w Płocku, którzy aktywnie uczestniczą w życiu społecznym. – Nie jest sztuką zebrać pewną liczbę osób i stworzyć komitet. Sztuką jest zebrać w jednym ruchu osoby, które znają problemy miasta oraz mają wiedzę, umiejętności, kompetencje, a przede wszystkim chęci, by je rozwiązywać. Tym bardziej, że ten rok, ale także następny, a może nawet również 2015 to będą lata ogromnych problemów związanych z finansami, określeniem kierunków rozwoju miasta czy realizacją bardzo ważnych projektów drogowych – tłumaczy Paweł Kolczyński. Ponadto Płock musi się zmierzyć z problemem braku nowych terenów inwestycyjnych oraz podejmować bardziej zdecydowane działania, mające na celu ściągnięcie do miasta przedsiębiorców, którzy chcąc ulokować tu swój biznes będą tworzyć miejsca pracy – dodaje.

W przeciągu najbliższych dwóch miesięcy radny zamierza przedstawić mieszkańcom nowy ruch społeczny – program, działaczy, a także pretendenta na urząd prezydenta Płocka, gdyż jak mówi, nie wyobraża sobie, by komitet, który wystartuje w wyścigu o miejsca w Radzie, nie wystawiłby swojego  kandydata na fotel włodarza miasta. A kto nim będzie?

– Ja na pewno nie wystartuję w przyszłorocznych wyborach na prezydenta miasta. Uważam, że inne osoby zdecydowanie lepiej nadają się do sprawowania tej funkcji. Naszego kandydata ogłosimy w swoim czasie – odpowiada tajemniczo Paweł Kolczyński.

Czekamy więc na ostateczne decyzje wszystkich prawicowych środowisk.