Wojciech Hetkowski: Nie chcę kandydować na prezydenta miasta

Kto będzie kandydatem SLD na urząd prezydenta miasta? To już właściwie oczywiste. Komu potrzebne są więc prawybory?

Zacznijmy od tego, że SLD w naszym okręgu szczególnie kochane nie jest, co najlepiej pokazują ostatnie wybory parlamentarne. Podczas gdy przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości zgarnęli cztery mandaty, Platformy Obywatelskiej trzy, Polskiego Stronnictwa Ludowego dwa, a Ruchu Palikota jeden, SLD nie zdobyło żadnego i tym samym swojego człowieka na Wiejskiej nie ma. Mandatu senatora nie zdobył także kandydujący z listy SLD Paweł Deresz, wdowiec po śp. Jolancie Szymanek-Deresz, który zdobywając 17 proc. głosów zajął dopiero czwarte miejsce.

W ostatnich wyborach samorządowych, które odbyły się w 2010 roku poparcie dla SLD oscylowało w granicach 16-18 procent. Niecałe 16,5 proc. głosów zostało oddanych na kandydatów SLD, co przełożyło się na uzyskanie pięciu mandatów w Radzie Miasta. Wojciech Hetkowski natomiast, który trzy lata temu kandydował na prezydenta miasta zdobył ponad 18 proc. głosów, co dało mu trzecie miejsce, czyli poza drugą turą. Warto zwrócić uwagę, że trzy lata temu kampania Hetkowskiego robiła wrażenie. Zapewne większość wyborców pamięta jak przy użyciu czerwonych kartek punktował zaniedbania ówczesnego prezydenta Mirosława Milewskiego. Ostatecznie jednak z nim przegrał, choć do klęski Milewskiego w drugiej turze niewątpliwie się przyłożył.

Czy jednak po trzech latach, które minęły od tamtego czasu ma szansę wygrać z obecnym prezydentem Andrzejem Nowakowskim czy kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, które niewątpliwie w Płocku ma się całkiem dobrze? To pytanie zadaliśmy sobie po tym jak Arkadiusz Iwaniak, szef płockiego SLD ogłosił nazwiska trzech działaczy, spośród których wybrany zostanie kandydat na prezydenta miasta. Co ciekawe, przy wyborze mają pomóc mieszkańcy. Na początku sierpnia Arkadiusz Iwaniak ogłosił bowiem prawybory, polegające na tym, że to płocczanie wskażą osobę, która według nich powinna kandydować na urząd prezydenta miasta. Do wyboru mieszkańcy mają trzech działaczy SLD. W szranki stanęli bowiem Wojciech Hetkowski, Arkadiusz Iwaniak i Zygmunt Buraczyński. Od razu powstaje pytanie, czemu partia wystawia na zewnątrz swoje wewnętrzne sprawy, a do tego na myśl przychodzą wątpliwości, czy osoby wskazujące kandydata dobrze tej partii życzą. W końcu jeśli ktoś nie sympatyzuje z danym ugrupowaniem, to wskaże jej najsłabsze ogniwo. Przewodniczący płockiego Sojuszu Arkadiusz Iwaniak tłumaczył, że ostateczną decyzję, zgodnie ze statutem partii, podejmie rada miejska SLD, biorąc jednak pod uwagę zdanie mieszkańców. Jaki więc jest cel prawyborów? Kto wskazał trójkę kandydatów? O odpowiedź na te pytania poprosiliśmy przewodniczącego Arkadiusza Iwaniaka.

– Zależy nam na tym, by te wybory wygrać, dlatego zaczęliśmy już kampanię, która będzie przemyślana i rozłożona w czasie. Nie chcemy bowiem robić niczego na ostatnią chwilę. Przede wszystkim jednak chcemy zaangażować w nią mieszkańców. Dlatego właśnie powstały mobilne biura, w których rozmawiamy z płocczanami na temat problemów z jakimi się borykają – wyjaśniał szef SLD. – Chcemy również, by płocczanie wskazali nam swoje typy. Pamiętajmy przy tym, że taki system przyjęliśmy po raz pierwszy, więc dopiero go tak jakby testujemy – dodawał, a następnie tłumaczył nam, jak duża zmiana, przy sposobie wyboru kandydata, zaszła wewnątrz partii. – Wcześniej to zarząd partii proponował kandydata. Teraz postanowiliśmy zrobić inaczej. W kwietniu poprosiłem koła SLD, a w Płocku jest ich 10, by we własnym gronie rozpoczęły dyskusję i wskazały swoich kandydatów. W efekcie zostało wytypowanych trzech. Obecnie trwają dyskusje w kołach, który z nich będzie najlepszy. Mieszkańcy również mogą się wypowiedzieć w tym temacie, chociażby w mobilnym miasteczku. Następnie ostateczną decyzję podejmie rada miejska SLD – tłumaczył zasady wyboru kandydata SLD na urząd prezydenta miasta Arkadiusz Iwaniak.

Być może, jak poinformował nas Zygmunt Buraczyński, będący szefem sztabu, a także jednym z kandydatów, zostanie przeprowadzony również sondaż wśród wyborców SLD, którego wynik też będzie brany pod uwagę przez radę miejską.

Ten system nie do końca przypadł do gustu radnemu SLD, byłemu prezydentowi Płocka, a obecnie wiceprzewodniczącemu rady miasta Wojciechowi Hetkowskiemu, który jednak zaznaczył na początku, że każde konsultacje społeczne są dobre, gdyż świadczą o tym, iż partia, organizacja czy stowarzyszenie jest otwarte na opinie z zewnątrz. Hetkowski nie bardzo ma jednak zaufanie do ankieterów czy osób biorących udział w sondażach. – Co mogliśmy już nie raz zaobserwować wyniki sondaży nie mają następnie odzwierciedlenia w praktyce – zauważa Wojciech Hetkowski. – Nie możemy mieć pewności, że osoba biorąca udział w sondażu nie potraktuje tego jako żartu i nie odpowie zupełnie inaczej niż rzeczywiście myśli – dodaje. Interesującej odpowiedzi udzielił nam były prezydent miasta na sugestię, że ostateczną decyzję podejmie rada SLD. – Ostateczna decyzja będzie przede wszystkim należała do samego kandydata, a ja nie chcę kandydować na prezydenta miasta – powiedział Wojciech Hetkowski. – Będę ubiegał się o miejsce w radzie miasta. Chcę dalej aktywnie działać na rzecz mieszkańców. Mam jednak taką zasadę, że dwa razy nie wchodzę do tej samej rzeki. Byłem już prezydentem miasta jak również kandydatem na prezydenta. Wiem, że żeby wygrać wybory trzeba mieć determinację, a ja jej nie mam – dodał. Czemu więc to nazwisko pojawia się przy prawyborach? Jak powiedział zainteresowany, jego kandydatura została wskazana przez działaczy SLD, ale żadne oficjalne procedury nie ruszyły. Jeśli do tego dojdzie wówczas Wojciech Hetkowski przedstawi swoją decyzję.

W związku z tym, nie ma się co zastanawiać jak duże szanse miałby były prezydent, gdyby został kandydatem SLD. Na placu boju pozostają dwie kandydatury. Czy na pewno? Zaskoczeniem może być pojawienie się wśród głównych działaczy SLD, kandydatury, już nieco zapomnianego, Zygmunta Buraczyńskiego, który w przeszłości był radnym, a także wiceprezydentem miasta nadzorującym oświatę, kulturę i politykę społeczną. Od 2006 roku jest jednak nieobecny w radzie miasta. Czy taka postać ma szansę wygrać batalię o fotel włodarza miasta z obecnym prezydentem czy znanymi działaczami innych partii? Być może nie trzeba się zastanawiać nad tą kandydatura, gdyż jak się okazuje Zygmunt Buraczyński wspomnianej przez Hetkowskiego determinacji również nie przejawia. – Czy to nie jest czas na emeryturę? – odpowiada Buraczyński zapytany przez nas czy chciałby zostać kandydatem SLD na urząd prezydenta miasta, dodając że ostateczną decyzję musi podjąć w listopadzie. Do tego czasu zamierza wiele spraw przemyśleć.

Jedynie Arkadiusz Iwaniak, szef SLD przejawia zdecydowaną chęć kandydowania na prezydenta miasta, co zresztą widać w trakcie spotkań w mobilnym miasteczku. Iwaniak jest na prawie każdym, co jak tłumaczy jest jego obowiązkiem jako przewodniczącego, a także elementem kampanii mającej na celu wprowadzenie jak największej liczby kandydatów SLD do rady miasta. – Walczymy o grupę radnych. Jeśli nie uda się zdobyć urzędu prezydenta, to musimy wprowadzić na tyle dużą grupę radnych, by móc pewne rzeczy zmieniać, nie będąc przy tym w koalicji. Obecnie w radzie miasta mamy 6 mandatów. Nasz wpływ na losy mieszkańców udowodniliśmy przy podejmowaniu uchwały dotyczącej dopłat do rachunków za wodę –  tłumaczy Arkadiusz Iwaniak.

Tylko po co w takim razie było ogłaszać prawybory i podawać do publicznej wiadomości nazwiska działaczy, którzy mają niewielkie szanse na urząd prezydenta, a do tego jak się okazuje sami nie wyrażają chęci kandydowania? – Przede wszystkim daliśmy naszym członkom szansę, żeby się wypowiedzieli. Prowadzimy konsultacje, zbieramy opinie, które następnie przedstawimy radzie – odpowiada przewodniczący Iwaniak. Jak widać koła wskazały działaczy, którzy do kandydowania na urząd prezydenta się nie rwą. Jaki ma więc sens pytanie ludzi o kandydatów, którzy sami nie wyrażają chęci ubiegania się o fotel prezydenta miasta?