Bezdomny płocczanin ofiarą mrozów

Zwłoki 60-letniego bezdomnego mężczyzny odkryli strażnicy miejscy kontrolujący w niedzielne popołudnie pustostan przy ulicy Wyszogrodzkiej.

Gdy strażnicy podeszli do mężczyzny leżącego w pustostanie, nie dawał on żadnych znaków życia. Nie reagował na bodźce. Jego usta i ręce były sine. Na miejsce wezwane zostały pogotowie ratunkowe i policja. Niestety, lekarz stwierdził zgon. Bezdomny miał przy sobie dokumenty, dzięki czemu możliwe było ustalenie jego tożsamości.

W trakcie minionego weekendu funkcjonariusze straży miejskiej 22 razy interweniowali w związku z osobami bezdomnymi. Większość z nich była pod wpływem alkoholu. Z obawy o ich życie nietrzeźwi nie posiadający stałego adresu zamieszkania odwożeni byli do izby wytrzeźwień. Nie wszyscy byli jednak pod wpływem alkoholu.

Przy ulicy Wyszogrodzkiej straż miejska została wezwana do 74-latka, który uskarżał się na bóle w plecach. Strażnicy poprosili o interwencję pogotowia. Ostatecznie mężczyzna, który – jak sam przyznał – pozostaje bez stałego miejsca zamieszkania już od pięciu lat, został przewieziony przez strażników miejskich do domu dla bezdomnych mężczyzn przy ul. Sienkiewicza.

Bezdomni zostali odnalezieni również na klatce schodowej przy ulicy Jaśminowej oraz w zsypie przy Wyszogrodzkiej. Ten ostatni miał 38 lat. Był trzeźwy, ale odmówił przyjęcia pomocy.

Na przystanku autobusowym znaleziony został nietrzeźwy bezdomny z rozbitą głową. Lekarz pogotowia zdecydował o zabraniu go do szpitala.

Ze względu na niskie temperatury strażnicy miejscy widząc bezdomnego na ulicy, zatrzymują go i rozpytują, gdzie przebywa obecnie, aby móc np. nocą kilkakrotnie skontrolować to miejsce – wyjaśnia Jolanta Głowacka, rzeczniczka straży miejskiej.