To nie tak miało być…

…Zupełnie nie tak. Słowa jednej z piosenek Budki Suflera idealnie pasują do tego, co wydarzyło się na stadionie im. Kazimierza Górskiego na inaugurację pierwszoligowej wiosny.

Od wielu lat płoccy piłkarze mają tę dziwną „właściwość”, że słabo radzą sobie w meczach otwierających rozgrywki. Bez względu na to, czy chodzi o początek całego sezonu, czy rundy wiosennej. Można więc było mieć poważne obawy, czy Wisła poradzi sobie z lubińskim Zagłębiem. Tym bardziej, że goście przyjeżdżali do Płocka żądni rewanżu za jesienną porażkę u siebie 1:3. Można więc było przewidywać, że ekipa z Zagłębia Miedziowego nie nastawi się na murowanie dostępu do własnej bramki, ale zechce szukać okazji do zwycięstwa. I to co najmniej dwubramkowego.

Goście już na początku meczu solidnie postraszyli Seweryna Kiełpina, ale po strzale z dystansu Jakuba Tosika piłka odbiła się od jednego z wiślaków i przeleciała nad bramką. Później do głosu doszli gracze trenera Marcina Kaczmarka, ale ich akcje nie robiły wielkiego wrażenia na Zagłębiu. Płocczanie nie byli w stanie sforsować skomasowanej defensywy swoich rywali, a kiedy w końcu udało im się dotrzeć do ich pola karnego, zabrakło zawodnika, który mógłby wykończyć akcję.

W jednej z sytuacji kibice głośno domagali się rzutu karnego dla Wisły, gdy na ziemię padł Krzysztof Janus. Sędzia jednak na to nie zareagował. I słusznie, bo wprawdzie płocki pomocnik został potraktowany przez dwóch graczy Zagłębia dość bezceremonialnie, ale zgodnie z przepisami.

Druga część spotkania prawie niczym nie różniła się od pierwszej. Wisła starała się nacierać na lubinian, ci jednak bronili się skutecznie, jednocześnie czekając na możliwość wyprowadzenia kontrnatarcia. I w końcu się doczekali. Ich akcja została zablokowana, a piłka wyszła na rzut rożny. O ile jednak wcześniej miedziowi stałe fragmenty gry egzekwowali równie kiepsko, co miejscowi, to tym razem Dorde Cotra zagrał idealnie do Aleksandra Kwieka, a ten nie dał żadnych szans Sewerynowi Kiełpinowi.

Gospodarze, niestety, nie znaleźli skutecznego sposobu na zdobycie przynajmniej jednego, wyrównującego gola. Oczywiście, porażka na inaugurację ligowej wiosny nie przekreśla ich szans na awans do T-Mobile Ekstraklasy, ale znacznie komplikuje ich sytuację. Na szczęście w Lubinie podopieczni trenera Marcina Kaczmarka wygrali 3:1, co może mieć kluczowe znaczenie, jeśli Wisła i Zagłębie skończą sezon z jednakowym dorobkiem punktowym, który da awans tylko jednej z tych drużyn.

Wisła Płock – Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)

Bramka: Kwiek (69.)

Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Sielewski, Radić (80. Ruszkul), Hiszpański – Janus, Góralski, Zyska (70. Szymiński), Iliev, Darmochwał – Lebedyński (71. Krzywicki)
Zagłębie: Forenc – Todorovski, Guldan, Dąbrowski, Čotra – Przybecki (90. Stolarski), Ł. Piątek, Tosik (46. Bonecki), Kwiek (78. Janoszka), Woźniak – K. Piątek