Polacy są wściekli i czują żal do rządzących. Cmentarzy pilnuje policja i… wojsko. Płocczanin: To już dobrze nie będzie

Przed Polakami na cztery spusty zamknięto cmentarze. W bardzo brutalny sposób odebrano im możliwość przeżywania tego wyjątkowego święta. Decyzję ogłoszono w piątkowe popołudnie, czyli na dzień przed uroczystościami. Co prawda można się tego było spodziewać po ogłoszeniach i zarządzeniach kurii diecezjalnych. Biskupi informowali, że msze św. na cmentarzach się nie odbędą. Był to niewątpliwie jakiś sygnał. Decyzja rządzących, o ile można ją zrozumieć względami panującej pandemii i wzrostem zachorowań, pozostawia wiele do życzenia. Rażący brak szacunku partii w stosunku do Polaków przekazano w piątek, 30 października 2020 roku.

Każdy rozumny człowiek myślał, że jeżeli rządzący podjęli taką decyzję, ogłoszą ją dużo wcześniej. Aby ludzie mieli parę dni do przygotowania się na tak radyklany krok. Polacy mieli nadzieję, że do zamknięcia bram cmentarnych nie dojdzie. Niestety. Nekropolie zamknięto. Dziś, na dzień przed Wszystkimi Świętymi polskie cmentarze stoją pustakami. Puste portfele będę mieli również ci, którzy w tych dniach nastawiali się na sprzedaż zniczy czy kwiatów. Pół roku pracy producentów i hodowców kwiatów jedną decyzją obrócono w niwecz. Ktoś powie, że we wtorek można iść. Można. I wiele osób zapewne pójdzie, jednak to już będzie tzw. musztarda po obiedzie.

– O decyzji usłyszałam w pracy. Miałam zmianę do godz. 22. Niestety nie poszłam na cmentarz do rodziców i synka. Miałam iść w sobotę, aby w niedzielę nie pchać się w tłum. Pójdę we wtorek. Ale jak to tak we Wszystkich Świętych bez świeczki dla nich, pusty grób – nie ukrywała żalu młoda kobieta, sprzedawczyni w jednym ze sklepów. – Kościoły otwarte, sklepy otwarte, a cmentarze nam zamknęli – denerwował się starszy mężczyzna przy kasie w sklepie. – Ja na nich [w tym miejscu nastąpiła wiązanka niecenzuralnych słów] głosowałem. Wstydzę się – stwierdził bardzo głośno.

Decyzja o zamknięciu cmentarzy zaskoczyła wszystkich – tych, którzy byli już w drodze np. z Suwałk do Płocka, czy z Płocka do Szczecina, tych którzy spokojnie robili zakupy na świąteczny weekend oraz handlarzy kwiatów. Wśród ludzi dało się wyczuć panikę. Wszyscy rzucili się, aby jeszcze zdążyć chociaż świeczkę zapalić. Przy nekropoliach błyskawicznie zapełniły się parkingi. Tworzyły się gigantyczne korki na drogach dojazdowych do cmentarzy. Jedni szli z kwiatami, inni ze zniczami, jeszcze inni z wiaderkami i grabiami – aby zdążyć posprzątać.

W tłumie nie słyszało się nic, oprócz złorzeczeń i wyrazów złości. W ciemnościach ludzie potykali się o nagrobki, o siebie samych. Panowało zdenerwowanie. Trudno przytoczyć tu słowa, które padały pod adresem rządzących. Może powiemy tak, słowo, które stało się symbolem protestujących w obronie praw kobiet, i którym tak wszyscy byli oburzeni, jest łagodne, w stosunku do słów, które w piątkowy wieczór ludzie wypowiadali pod adresem premiera i partii przed i na cmentarzach. Tego powtórzyć się nie da. O ile po kwietniowym zamknięciu bram nekropolii Polacy jakoś PiS wybaczyli, o tyle teraz będzie bardzo ciężko rodakom zapomnieć tę decyzję.

Dziś przycmentarne parkingi świecą pustkami. Od czasu do czasu są osoby, które podchodzą do ogrodzeń i przypatrują się opuszczałym cmentarzom. Na bramach wiszą komunikaty, bramy zabezpieczono łańcuchami i kłódkami. Przy cmentarzach stoi policja, wojsko i strażnicy miejscy.

– Polskie nekropolie są bardziej strzeżone niż kościoły podczas protestów – stwierdził płocczanin, który opowiadał nam o “zabezpieczeniach” cmentarzy. – Czy oni chcą wywołać w nas strach, czy zamknięcie cmentarzy było jedynie pretekstem, aby wyprowadzić wojsko na ulice? – dopytywał w telefonicznej rozmowie. – Czy oni myślą, że ludzie przez płoty na cmentarze będą skakać, zrywać kłódki, szarpać bramy? – To już dobrze nie będzie – podsumował krótko.

Przypomnijmy. Na nekropolie wstęp mają pracownicy obsługi oraz uczestnicy pogrzebów. Bramy ponownie będę otwarte w najbliższy wtorek.