Walka z koronawirusem. Szefowa pogotowia: – Pierwsze dni były dla nas szokiem, nie mieliśmy praktycznie nic

– Koronawirus spowodował, że musieliśmy podjąć bardzo dramatyczne decyzje, bo powiedzmy sobie szczerze, Polska nie była przygotowana do tej epidemii – mówił w czwartek marszałek województwa mazowieckiego, Adam Struzik podczas konferencji prasowej w Muzeum Mazowieckim.

Do placówek medycznych z subregionu płockiego trafiło blisko 270 tys. środków ochrony osobistej, w tym 63,5 tys. masek, ponad 13,8 tys. kombinezonów, 170 tys. rękawiczek, niemal 5,5 tys. fartuchów, blisko 2 tys. gogli, 15 100 litrów płynów do dezynfekcji i 2,5 tys. przyłbic.

Byliśmy świadkami dużej odpowiedzialności, dużego poświęcenia. Akurat w tym subregionie udało się uniknąć takiego rozwoju wydarzeń, jak np. w Radomiu. Jako lekarz wiem, na czym ta praca polega. Łatwo powiedzieć, że trzeba używać środków ochrony osobistej. Samo ubranie się i rozebranie z tego sprzętu jest wielkim wyzwaniem, a co dopiero praca w nim – podkreślał marszałek Struzik.

Za wsparcie dziękował dyrektor szpitala na Winiarach. Placówka otrzymała mobilny RTG, urządzenie do dekontaminacji/zamgławiania/ozonowania, 5 urządzeń do dezynfekcji pomieszczeń, 12 ssaków medycznych, 10 pulsoksymetrów, 17 termometrów bezdotykowych, 5 ciśnieniomierzy oraz 20 wózków transportowych. W szpitalu zamontowany został także system do bezdotykowego pomiaru temperatury ciała.

– To nam pozwoliło osłonić pracowników i pacjentów przed pandemią. Może nie w całości, ale mocno się do tego przyczyniło. Bez wsparcia nie moglibyśmy pozwolić sobie na tak duże zakupy. Nie mogliśmy dopuścić, aby koronawirus  dostał się do naszego budynku głównego – zaznaczył dyrektor szpitala, Stanisław Kwiatkowski.

Z kolei szefowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego, Lucyna Kęsicka opisywała:

– Jako pogotowie ratunkowe byliśmy na pierwszej linii frontu, ratownicy jako pierwsi jechali do pacjentów. Pierwsze dni, kiedy dowiedzieliśmy się o epidemii, były dla nas szokiem, bo nie mieliśmy praktycznie nic. Nie mieliśmy kombinezonów i zapasów. Rękawiczki i maseczki były w takiej ilości, jaka była potrzebna do codziennego użytku.

Pomoc dostali od samorządu województwa. – Pojawiły się pierwsze kombinezony, aparaty do odkażania, aby po każdym wyjeździe zdezynfekować karetkę. Tych  aparatów w ogóle nie było, a jeśli już, to w kolosalnych cenach, nie było nas na nie stać. Płyny do dezynfekcji również bardzo drogie. Dostaliśmy tyle środków ochrony osobistej, aby nie musieliśmy oszczędzać. Padło pytanie po co nam tyle rękawiczek. to odpowiedziałam, że miesięcznie wykorzystujemy ok. 100 tys. par. Kombinezony także były jednorazowe. Dlatego tych środków szło bardzo dużo.

Dla płockiej stacji pogotowia władze Mazowsza zakupiły specjalny bus do przewozu osób zakażonych niewymagających opieki ratowników medycznych. Dostaliśmy busa do przewozu pacjentów z podejrzeniem COVID19, przydaje się również do przewożenia pacjentów na kwarantannę. Wcześniej musieliśmy korzystać z karetki, a był przypadek, gdzie zawoziliśmy 6 czy 7 osób do miejsca zakwaterowania – dodała Lucyna Kęsicka. Ponadto otrzymali 4 defibrylatory z wyposażeniem dodatkowym, 50 termometrów bezdotykowych oraz 10 urządzeń do dekontaminacji/zamgławiania/ozonowania. Wkrótce do stacji trafi ambulans typu CC, a dla nich karetka jest najważniejszym sprzętem. Wcześniej, w 2019 r., na rzecz stacji przekazano 7 karetek z pełnym wyposażeniem. – To 40 proc. naszego taboru, jeśli chodzi o karetki systemowe, o ratownictwo medyczne – dopowiadała Lucyna Kęsicka.

Marszałek zaznaczył, że wybuch epidemii wymagał szybkiej reakcji.

– Epidemia spowodowała, że musieliśmy podjąć bardzo dramatyczne decyzje, bo powiedzmy sobie szczerze, Polska nie była przygotowana do tej epidemii. W naszych placówkach medycznych brakowało środków ochrony osobistej. Przez ostatnie lata w naszych szpitalach nie było potrzebne oddziały zakaźne w takim rozmiarze. Część z nich została w ogóle wyeliminowana, część ograniczała swoje możliwości. W związku z tym musieliśmy w takim trybie doraźnym zwrócić się do Komisji Europejskiej z prośbą o zgodę na przesunięcie w ramach regionalnego programu operacyjnego i wygospodarowanie środków na okres epidemii. Taką zgodę dostaliśmy jako pierwsi w Europie.

Łącznie na walkę z koronawirusem wygospodarowano ok. 180 mln zł. – Kupiliśmy olbrzymie ilości środków ochrony. Uniknęliśmy problemów z jakością, mając np. gwarancję rządu chińskiego dla firm, od których importowaliśmy towary. Udało się doposażyć ponad 70 placówek: szpitale kliniczne, wojewódzkie i powiatowe.

Obecnie wnioskują do Komisji Europejskiej i do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej o drugą transzę środków – to kolejne 100 mln zł, stąd apel Adama Struzika: – Nie możemy zakończyć wsparcia na tym etapie, musimy przemodelować naszą ochronę zdrowia. Niektóre warszawskie szpitale borykają się z ogromnymi problemami z powodu zakażeń w placówce zarówno kadry, jak i pacjentów. Musimy stworzyć system, w którym będą oddziały zakaźne tam, gdzie takich nie ma, po drugie potrzebne są oddziały obserwacyjne, na które trafia pacjent przed leczeniem specjalistycznym, aby go wstępnie zdiagnozować, czy nie jest zakażony koronawirusem.

W systemie miałyby się znaleźć 11 placówek z oddziałami obserwacyjnymi i zakaźnymi. Struzik zaznaczył, że oczekiwanie na odpowiedź pani minister w sprawie finansów trwa już drugi tydzień. – Pieniądze przesuwamy głównie z inwestycji kolejowych, licząc na to, że w nowej perspektywie unijnej te inwestycje kolejowe zostaną dofinansowane. Odnoszę wrażenie, że lobby kolejowe próbuje przeszkadzać w przeniesieniu pieniędzy z inwestycji kolejowych na walkę z koronawirusem. Apeluję do pani minister, aby wreszcie została podjęta decyzja, byśmy mogli kolejne 100 mln zł przeznaczyć na walkę z koronawirusem.

Fot. KB